37

2.1K 79 84
                                    

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

Podjechaliśmy pod sam budynek szpitala, więc wyszliśmy pospiesznie. Ten dzień okropnie mi się dłużył. Ale to może dlatego, że wstałam przed 5, bo byłam zestresowana tym wszystkim. Rozpoczęcie roku, Finn, Jack.
Podeszliśmy do sali chłopaka, który obmawiał coś z lekarzem, podpisał coś i wyszedł z uśmiechem. Podszedł do mnie i obdarzył czułym pocałunkiem, na co się zarumieniłam, a on przywitał się z bratem i Jack'iem. Musieliśmy wyglądać dziwnie, podczas gdy oni byli w dresach, a ja z moim przyjacielem elegancko. Cóż.
- Jak się czujesz? - zapytał Nick kierując się do windy.
- Jest już na pewno lepiej niż było. - zaśmiał się i objął mnie w pasie. - Tęskniłem za tobą. - szepnął mi do ucha i pocałował w czoło.

Droga minęła nam dobrze, poza tym że była niezręczna cisza z tyłu, ponieważ siedziałam z Grazer'em. Cały czas uśmiechał się do mnie i pisał coś na telefonie. Po dzisiejszym incydencie chce z nim porozmawiać, ale najpierw muszę ułożyć scenariusz w głowie.
Wysiedliśmy i Wolfhard'owie skierowali się do swojego domu, tłumacząc że Finn musi odpocząć, a ze mną poszedł Jack.
- Wygląda na to, że nikogo nie ma. - wzruszył ramionami chłopak, patrząc się na mnie znaczącym spojrzeniem.
- Ah tak. Patricia mówiła, że jedzie spędzić czas z przyjaciółmi zanim zacznie się szkoła. - przewróciłam oczami i rzuciłam klucze na szafkę. - Idę na górę jakbyś czegoś chciał, krzycz.
Jack zatrzymał mnie w połowie drogi łapiąc mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nie uważasz, że powinnismy porozmawiać?
- Niby o czym. - westchnęłam i oparłam się o ścianę.
- O tym co się dzieje między nami? Chwilę tu jeszcze pomieszkam i nie chcę być z tobą na cześć i pa.
- Jack. Możemy to odłożyć na kiedy indziej? Głowa mnie boli. - aktorsko złapałam się za skroń i zamknęłam oczy.
- Przestań. - wyrzucił ręce w powietrze. - Lepiej teraz niż potem.
- Ugh dobra, rozpogadza się więc pójdę się przebrać i ci też radzę chyba, że wolisz siedzieć w koszuli. - spojrzałam się na niego od góry do dołu i skierowałam się do pokoju.
Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Zaczyna się to piekło. Znów baba z matmy będzie miała do mnie pretensje o byle rzecz. Nie dość, że wygląda jak Fiona to skrzeczy jak żaba. Mam jej serdecznie dość, a gdy usłyszę jej nazwisko mam mdłości.
Wstałam z niechęcią i przeciągnęłam się, po czym wyjęłam z szafy czarne dresy i białą bluzę z napisami. Stwierdziłam, że nie będę się stroić bo mi się po prostu nie chce. Zrobiłam sobie szybko dwa warkocze i sprawdziłam telefon, po czym rzuciłam go na łóżko. Zbiegłam po schodach na dół i zjadłam wczorajsze naleśniki, które było o dziwo dobre. Nalałam soku pomarańczowego do szklanki i wpatrywałam się w okno.
- Gotowa? - krzyknął za mną Jack.
Podskoczyłam i oblałam podłogę sokiem.
- Czy ty jesteś normalny? - specjalnie zaakcentowałam każde słowo, aby wyrazić moją złość.
- Nie. - przybliżył się do mnie i powiedział w twarz. - To gdzie idziemy?
- Nie wiem. Piknik? Cokolwiek. Chce mieć to za sobą.
- Okej.
Jack przyniósł plecak do którego schował koc, wodę, w pudełko owoce i pieniądze. W tym czasie skoczyłam napisać Finn'owi SMS, że wychodzę ale pózniej do niego przyjdę.
- Jestem gotowy. - ustał na środku salonu i usmiechnął się szeroko, trzymając się za plecak wyglądał jak dziecko które cieszy się do pójścia do szkoły.
- Ta jasne. - zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam zakładać buty.

Po wyjściu z domu nikt z nas nie wiedział co ma powiedzieć. Szliśmy w niekomfortowej ciszy, czasami spoglądając na siebie. Kierowaliśmy się w stronę plaży kopiąc kamień po drodze.
- Dobra. Koniec. Chciałem ci coś powiedzieć.
- Mhm. - spojrzałam się na niego zakładając kaptur bluzy.
- Przepraszam cię Rose za to wszystko. Za to że nie powiedziałem ci o stanie zdrowia Finn'a, bo wiem jak bardzo ci na nim zależy i to było nieodpowiedzialne, ale jesteś moją przyjaciółką, którą kocham i nie chce cię stracić. - Jack patrząc mi się w oczy powiedział wszystko śpiewająco.
- Ja też chciałam przeprosić, zareagowałam pod wpływem emocji i tak jakoś wyszło.
- Zgoda?
- Zgoda. - przytuliłam się do niego z całej siły i poczochrałam mu jego loki.
- Nigdy więcej tak nie rób. - pogroził mi palcem, ale po jego minie widać było że chciał się roześmiać.
- Dobra, dobra.

Usiedliśmy na piasku rozkładając wcześniej koc i wszystkie rzeczy jakie wzięliśmy. Wspominaliśmy jeszcze stare czasy, jak jadł piasek z piaskownicy, jak spadliśmy w tym samym czasie z huśtawki, jak zawsze jedliśmy lody i nasze wygłupy. Zawsze jak Jack zostawał u mnie na noc kazałam mu spać na podłodze, ale potem i tak wskakiwał do mnie do łóżka i zabierał mi misia. Zrobiło się już ciemno, a że my mieliśmy szkołę postanowiliśmy się zbierać. Jack poszedł wyrzucić nasze śmieci, a ja strzepywałam piasek z koca.
Po chwili podeszła do nas najstarsza klasa z naszej szkoły, a raczej 4 chłopaków i 3 dziewczyny. A jako że mój wspaniały przyjaciel zna i pamięta każdego ze szkoły nie przepuścił okazji aby z nimi porozmawiać.
- O siema. Co wy tu robicie? - chłopak stanął i założył ręce na biodra.
- Świętowaliśmy właśnie ostatni dzień wolności tak naprawdę.
Dziewczyny zza pleców wyjęły butelki piwa i pomachały nam przed oczami.
- Oh, to fajnie.
- Nie chcecie się przyłączyć?
- No nie wiem. - odezwałam się pierwsza i po chwili tego pożałowałam.
- No dawaj, to tylko jedno piwo. - powiedziała brunetka patrząc się mi w oczy.
- W sumie czemu nie? - Jack zgodził się i zabrał butelkę, po czym otworzył ją i napił się.
- Ale tylko jedno.
Żałuje, że w tym momencie zgodziłam się. Nigdy wcześniej nie piłam, a byłam na kilku imprezach.
Jedno piwo zamieniło się w 2 albo 3, no może ewentualnie 6. Czas leciał, a ja niekontrolowałam tego, ponieważ po pierwsze nie miałam telefonu, po drugie nikt nie miał zegarka. Śmialiśmy się z nimi i wygłupialiśmy. Straciłam totalnie kontrolę nad wszystkim co działo się wokół mnie. Jack skończył pić po 2 butelce, ale nie zwracał na mnie uwagi, ponieważ zabawiał się teraz z blondynką siedząca obok niego. Ja natomiast śmiałam się z jednym brunetem, który ewidentnie próbował się do mnie dobierać jednak krzyczałam mu że mam chłopaka, na co najwidoczniej miał wywalone.
Po chwili usłyszałam wołanie mojego imienia. Wstałam i chwiejąc się szłam w stronę dźwięku.
Przed oczami zobaczyłam Finn'a i Nick'a. Byli rozmazani, ale to chyba byli oni.
- Matko! Tu jesteś! Rose! Czy ty wiesz, która jest godzina?! - krzyknął Finn trzymając moją twarz w swoich rękach.
- Nnie. - zachwiałam się po raz kolejny i spojrzałam się mu w oczy, a przynajmniej próbowałam.
- Rose! Czy ty piłaś? Dobrze się czujesz? Gdzie jest Jack!? - chłopak zaczął rozglądać się i w końcu znalazł go i poprosił brata aby po niego poszedł.
- Nnie, ja nic nie piłam mamusiu. - śmiałam się mu w twarz i jąkałam zarazem.
- Rose. Jest w pół do pierwszej, a ty nie odbierałaś. Wyszliście po 16, jesteś kompletnie pijana! Jutro idziemy do szkoły, a ty w takim stanie nigdzie nie pójdziesz.
- Przestań zachowywać się jak moja mama. Nie masz prawa mi mówić co mam robić. - dostałam nagle czkawki, więc usiadłam na pobliskiej ławce i spojrzałam się w piach obrażona.
- Rose, mówiłem ci o mojej przeszłości i nie chce żebyś tak skonczyła. - Finn ukucnął przedemną i złapał mnie za ręce.
Zabrałam ręce i spojrzałam się mu w oczy.
- Zostaw mnie, zepsułeś mi zabawę. Może teraz dasz mi szlaban jak moja matka, albo wcale wyjedź! Zostawcie mnie wszyscy! - krzyknęłam i odwróciłam wzrok, cały czas czkając.
- Rose..
- Żadna Rose! Nie rozkazuj mi! Mam 17 lat.
- Uspokój się!
- Nie! Zostaw mnie, jedź do swojej Millie!
- O co ci w tym momencie chodzi!? - krzyknął tak głośno, że podskoczyłam w miejscu i się spojrzałam na niego.
- O to, że cały czas gadasz mi o swoich problemach! Nie interesuje mnie to.. - dodałam cicho.
Chłopak zamilkł i wstał.
Ciszę przerwał nam Jack, który zaczął kłócić się. Nick'iem.
- Ja nic nie zrobiłem! - chłopak zaczął iść w naszą stronę i usiadł obok mnie. - O hejka nie widziałem cię. - dał mi buziaka w policzek i uśmiechnął się szeroko.
- Co tu się działo? - spytał Nick, podczas gdy Finn odszedł na kilka centymetrów i patrzył się w oddal.
- Nie pamiętam. - śmiałam się, a Jack do mnie dołączył.
- Mogę z tobą porozmawiać, Rose? - chłopak odwrócił się i podał rękę.
- Nie wiem, może.
- Nie pierdol. - wziął rękę i krzyknął.
Wstałam z niechęcią i podeszłam do niego.
- Rose, czy ty coś kiedykolwiek do mnie czułaś?
- Nie wiem, może.
- Przestań zachowywać się jak dziecko!
- Przestań się na mnie drzeć!
- Ugh. Rose, czy uczucie do mnie było prawdziwe? - chłopak stanął i spojrzał mi się w oczy.
- Nie, bo zachowujesz się jak moja matka. Jest, nie ma jej.
- Nie było mnie przez jebany napad! Co miałem zrobić?!
W moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Nie krzycz na mnie!
- Z tobą się nie da rozmawiać normalnie!
- Tak, okej. Nigdy cię nie kochałam. - syknęłam mu w oczy i czknęłam.
- Wspaniale. Zostań sobie tutaj, pij ile chcesz.
- Zrywam z tobą! Nie przychodź do mnie! - krzycząc, jąkałam się i chwiałam się na wszystkie strony.

FINN

Mój świat w jednym momencie się zawalił.
Jak to mówią:
Słowa pijanego to myśli trzeźwego.

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

:(

𝐜 𝐢 𝐭 𝐲  𝐛 𝐨 𝐲 | 𝐟 𝐢 𝐧 𝐧  𝐰.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz