2.6

1.8K 77 66
                                    

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

SADIE

Spędziliśmy we trójkę całą noc razem. Rose cały czas obwiniała siebie za to, że Finn z nią zerwał.
Moim zdaniem to wszystko wina tego dupka. Nie dość, że nie dał dojść jej do słowa to pogrąża się jeszcze bardziej.
Zasnęliśmy wszyscy przytuleni do siebie. Nie mieliśmy już siły na nic. Pocieszaliśmy przyjaciółkę tym, że zniszczymy mu wycieczkę, jednak ona nie przestawała płakać. Nie mogę patrzeć na nią gdy jest w takim stanie.
Boli mnie to, że nie było mnie w tym momencie, kiedy ona cierpiała najbardziej.

JACK

Obudziłem się i gdy próbowałem się obrócić na drugi bok, spadłem na podłogę. Przeknlnęłem pod nosem i złapałem się za obolałe plecy. Ledwo wstałem i popatrzyłem na Sadie i Rosemary. Rose spała wtulona w dziewczynę, a Sadie trzymała ją za ramiona. Cóż za uroczy widok.
Przeciągnęłem się i zszedłem na dół. Chaos jaki tam panował nie był do opisania. Czerwone kubeczki walały się po całym domu, poduszki leżały na podłodze, butelki leżały na stole, a na wiatraku wisiał papier toaletowy. Pięknie.
Zabrałem się za sprzątanie przy tym nucąc kawałek Queen'a, za bardzo wczułem się w tekst i przez to słyszałem z tyłu dwa głośne śmiechy.
- Mam to! - krzyknęła Sadie trzymając telefon i nagrywając mnie.
- Ha ha ha bardzo śmieszne. - odparłem trzymając worek.
Dziewczyny zbiły ze sobą piątkę i zaśmiały się.
- Ok, większość jest posprzątana, wymyślcie co chcecie na śniadanie a kucharz Grazer wam to zrobi.
Rose uśmiechnęła się pod nosem i podążyła za cwaniacko śmiejąca się Sadie.
Szybko ogarnąłem resztę i usiadłem na stołku w kuchni.
- Więc, co chcecie?
- Naleśniki. - zaśmiała się Rosemary i oparła głowę o ramię rudowłosej.
- Mówisz, masz. - zakręciłem się na stołku i zabrałem się za śniadanie.

ROSE

W nocy bardzo dużo się wydarzyło. Chcę o tym zapomnieć, więc stwierdziłam że nie będę o tym mówić i myśleć.
Wstałam rano z zadziwiająco dobrym humorem. Usłyszałam z przyjaciółką upadającego Jack'a. Wszystko widziałyśmy i udawaliśmy, że śpimy. Ja weszłam pod ramiona dziewczyny i próbowałam powstrzymać śmiech. Gdyby ta łamaga nie wyszła tak wcześnie, plan by nie wypalił i zobaczyłby, że nie śpimy. A sprzątać się nam nie chciało. Chciał imprezę, to musi posprzątać. Tu nie ma sprzątaczek.

- Gotowe, jeden dla wiewióry, drugi dla kwiatu. - uśmiechnął się Jack podając nam talerze.
- Spójrz się na siebie sieroto. - odpysknęła Sadie.
Chłopak na dowód wdzięczności pokazał środkowy palec i język, po czym wyszedł.
- Goń się. - krzyknęła i zaśmiała się dziewczyna.
Gdy zjadłyśmy, usiadłam na blacie i wypiłam wodę.
- Ymm, Rose?
- Mhm?
- Czy.. już lepiej?
- Tak. - uśmiechnęłam się i odłożyłam szklankę. - Nie chcę o tym rozmawiać, może pojedziemy na zakupy, cokolwiek?
- Jasne. Idę się zapytać tą sierotę czy jedzie z nami.
Odpowiedziałam skinieniem głowy i zakryłam się kocem, który zabrałam z pokoju. Mimo, że przeważnie jest ciepło, dziś od rana padał deszcz i było chłodno. Zeskoczyłam z blatu, a Sadie rozmawiała o czymś zawzięcie z Jack'iem.
- Co tam? - gdy podeszłam przerwali rozmowę i spojrzeli się na mnie.
- Jedzie, idź się przebrać ja zaraz pojadę do domu i się ogarnę.
- Oh okej. Nie trzeba, pożyczę ci coś do ubrania.
- W porządku. Zaraz przyjdę.

Wbiegłam po schodach i zamknęłam za sobą drzwi. Weszłam do pokoju i skierowałam się do szafy. Otworzyłam ją i stwierdziłam, że założę zwykłe czarne spodnie i bluzę. Potem uczesałam się i poszłam umyć zęby. W czasie gdy się malowałam, przyszła Sadie i zabrała mi z szafy jasne spodnie i białą koszulkę.

Wyszliśmy z domu około godziny 15, czyli akurat wtedy kiedy przestało padać. Pojechaliśmy na deskorolce do najbliższej galerii handlowej. Z nimi zawsze wyglada tak, że ja chcę coś kupić a oni zawsze się wygłupiają i nie dadzą mi nic obejrzeć. Oczywiście dziś było tak samo. Jedyne co kupiłam to nową bluzę do kolekcji i koktajl.
Wracając stwierdziliśmy, a raczej Jack nam kazał zajechać do skateparku, ponieważ podobno musi spotkać się z kolegami.
Zrobiło się chłodno więc założyłam kaptur na głowę i jeździłam w kółko na desce. Sadie siedziała i pisała z kimś na telefonie. Chłopak poszedł do swoich znajomych i zostałam sama.
Nawet nie zauważyłam, a wjechałam w kogoś niechcący i wywróciłam się na kostkę.
- Przepraszam, zagapiłem się. - powiedział nieznajomy.
Głos wydawał się znajomy, a gdy zdjęłam kaptur i spojrzałam się do góry zobaczyłam go.
- Zaraz, zaraz... Finn?!
- Rose!?
Siedziałam tak chwilę i wpatrywałam się w jego zdezorientowaną twarz.
- Może pomógłbyś mi wstać? - powiedziałam z wyrzutem.
- Mhm, tak. - podał mi rękę, a ja otrzepałam się z piachu i złapałam za bolącą kostkę.
Finn patrzył się raz na mnie, raz na kostkę.
- Widzisz co narobiłeś!?
- Ale.. ja nie chciałem.
Po chwili podbiegła Sadie z Jack'iem.
- Rose!
- Mówiłem ci coś żebyś się nie zbliżał! - krzyknął w stronę Finn'a i popchnął go do tyłu.
- Jack, spokojnie.
- Jak mam spoko...
- Idźcie. Muszę porozmawiać.
- Rose, zgłupiałaś? - krzyknęła Sadie. - Co ci się stało?
- Nic, żyję okej? Zaraz do was przyjdę. Muszę coś sobie z nim wyjaśnić.
- Jak coś to krzycz. - dziewczyna obdarzyła Finn'a groźnym spojrzeniem i wzięła Jack'a za rękę.
- Dzięki? - odparł Finn.
- Dobra musimy coś sobie wyjaśnić. Jesteś totalnym dupkiem zachowując się tak wczoraj. Nie powinieneś się wtrącać w moje prywatne relacje i zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam, a zarazem syknęłam z powodu bólu kostki.
- Rosie...
- Nie mów do mnie Rosie!
- Rose. Daj mi coś wyjaśnić. - powiedział łamiącym się głosem.
- Mhm? Twoje ostatnie słowa? - założyłam rękę na rękę i wpatrywałam się w chłopaka.
- Owszem zachowałem się jak dupek i żałuje tego. Jack uświadomił mi, że wciąż cię ko... mhm lubię, żałuję.
- Powtarzasz się. - mruknęłam pod nosem.
- Daj mi skończyć. Chcę przeprosić za to wszystko, zrobiłem to z impulsu, a wczoraj wkurzyłem się na tego chłopaka, zakładał się z kolegami o ciebie. Nie chciałem, żeby cię tak traktowali.
W moich oczach stanęły łzy i spojrzałam się w oczy Finn'owi.
- Nie wiedziałam.
Super, traktują mnie jako przedmiot do zabawy. Czy może być lepiej?
- Nie pozwolę na to.
- Dziękuje. - mruknęłam pod nosem. - Ale i tak nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Nadal coś masz. - chłopak puścił mi oczko i zaśmiał.
- Niby co?
- Bluza i naszyjnik to kogo?

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

𝐜 𝐢 𝐭 𝐲  𝐛 𝐨 𝐲 | 𝐟 𝐢 𝐧 𝐧  𝐰.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz