Rozdział 65

975 75 31
                                    


- Chcę dać nam szansę, Kuba. 

Moje słowa zawisły między nami, niczym pająk na pajęczynie. W całym mieszkaniu było słychać tylko nasze mieszające się oddechy i pracujący w tle laptop, na którego przychodziły jakieś powiadomienia. Żadne z nas się nie odezwało, a to właśnie na reakcję Grabowskiego najbardziej oczekiwałam. Przecież to on musiał udzielić mi odpowiedzi na moje niecodzienne stwierdzenie, wręcz niemożliwe. 

- Powtórzysz? - dopiero po kilku chwilach, miałam wrażenie, że po całej wieczności, odpowiedział i to jeszcze tak bardzo dwuznacznie, a raczej całkowicie nie na temat. 

- Daję nam szansę, Kuba. - powtórzyłam jeszcze raz. 

Tym razem wzięłam całą sytuację w swoje ręce, przestąpiłam przez próg, trzasnęłam drzwiami wejściowymi i podeszłam do mężczyzny, stając na paluszkach. Swoje dłonie położyłam na karku Kuby i bez żadnego słowa, wpiłam się w jego usta. Nie chciałam nic więcej mówić, nie należałam do osób wylewnych, a on doskonale wiedział co powiedziałam, tylko grał mi na nerwach i dopytywał jak ten debil. Bawił się mną. 

Przez chwilę miałam wątpliwości i myśli, że może mnie od siebie odepchnąć, ale nic takiego nie miało miejsca. 
Odwzajemnił mój pocałunek, biorąc na ręce. Odkręcił nas w taki sposób, że opierał mnie o ścianę i zachłannie całował moje usta, jedną ręką podtrzymując na tyłku, a drugą próbował dostać się do mojego biustu, rozpinając guziki, a wręcz je rozszarpując.  

Dwie minuty później znaleźliśmy się w jego sypialni, leżałam pod ciałem mężczyzny i oczekiwałam dalszego rozwoju akcji. Zawisł nade mną, rozpinając do końca koszulę, więc usiadłam, pomagając mu pozbyć się moich ubrań, sama również chciałam się dobrać do jego klatki, ale pchnął mnie na materac i mocno przycisnął moje dłonie nad głową. 

- Bądź grzeczną kobitą, Anastazja. - mruknął na moje ucho, zachrypniętym głosem. 

Językiem przejechał od ucha do żuchwy, której poświęcił trochę uwagi i mokro całował, w tym czasie rozpinając rozporek moich spodni. Przysięgam, że wszędzie miałam gęsią skórkę, a moje ciało całe chodziło, jednak nie mogłam nic zrobić, bo miałam ograniczone ruchy. 

Mruknął zadowolony, gdy zauważył, że mój stanik rozpina się z przodu. Sprawnie poradził sobie z tym zapięciem, a później rozpiął ramiączka i odrzucił bieliznę w kąt pokoju. 
Z wielkim uśmiechem usiadł na moich biodrach i z pełną premedytacją splunął na biust, rozmasowując swoją ślinę dłonią. Pewnie, gdyby nie podniecenie i fakt, że chciałam jak najszybciej poczuć go w sobie, skomentowałabym to, uświadamiając mężczyznę w tym, że trochę mnie obrzydzało to co zrobił, jednak było cholernie podniecające patrzeć z jaką śmiałością i radością obserwuje moje ciało. 

Ścisnął obie piersi w jedną dłoń i pochylił się, zasysając moje brodawki i mocno je podgryzając, sprawił tym, że głośno jęknęłam pierwszy raz. Chyba właśnie na tym mu zależało, bo popatrzył na mnie spod swoich czarnych, gęstych rzęs i szeroko się uśmiechnął, zawstydzając mnie. Uciekłam wzorkiem w bok i próbowałam jakoś wyluzować, jednak za bardzo mnie onieśmielał. 

- Po tylu razach nie masz co się wstydzić, tego oczekuję. - puścił mi oczko i mocniej ścisnął mnie udami. 

Sprawnie odpiął swój pasek, wyciągając go ze szlufek. Byłam przerażona, a moje przerażenie osiągnęło swój zenit, gdy sprytnie związał moje nadgarstki i przypiął je do ramy łóżka, unieruchamiając całkowicie moje ręce. 

- Ochujałeś? -  pisnęłam wreszcie, odwracając głowę w kierunku mężczyzny, który z wielkim uśmiechem zszedł z łóżka i ściągnął swoje spodnie, to samo robiąc z moimi. 

- Jeszcze słowo, a zaknebluję Ci usta. - ostrzegł takim tonem, że nie miałam nawet zamiaru odzywać się nawet półsłówkiem. Momentalnie zaakceptowałam fakt, że to mogły być moje ostatnie chwile. 

Kuba ściągnął moją ostatnią część bielizny - figi i stanął przy brzegu łóżka, z góry obserwując moje ciało. Już chciałam coś powiedzieć, ale po wymówieniu pierwszej sylaby przypomniałam sobie, że powinnam milczeć, więc ugryzłam się w język, zastanawiając się nad tym jak to możliwe, że tak szybko oplątał sobie mnie wkoło palca. 

Znalazł się nade mną, atakując moje usta z taką zachłannością, że moment, w którym jego język przedostał się do mojego, całkowicie mi umknął. 

Z całej siły próbowałam wyciągnąć dłonie z paska, tak by móc wreszcie go dotknąć, poczuć te cudowne włosy i móc je przeczesać, ale klamra była za mocno ściśnięta, a ja nie miałam tak chudych rączek, żeby sobie z tym poradzić. 

Nie miałam takiej silnej woli, żeby nie oddawać tych pocałunków, szczególnie w momencie, w którym jego wielka dłoń powędrowała do mojego krocza. Potarł moją łechtaczkę, by chwilę później zanurzyć we mnie palec po palcu. 

Kiedy zaczął poruszać we mnie sprawnie ręką, musiałam się pilnować, żeby nie krzyknąć czy mruknąć, chociaż wiedziałam, że bardzo to podniecało Kubę, ja jeszcze nie byłam na tyle wyluzowana, żeby bez problemu sobie wyjękiwać całą gamę dźwięków. Do re mi fa sola Jaś. Nie, nie. 

Wpadłam jednak na pomysł, że moja pasywność względem jego osoby, może sprawić, że odepnie pasek, a ja wtedy będę mogła mu pokazać do czego jestem zdolna. 
Tak też się stało, wystarczyło, że mocno zagryzłam wargę chłopaka i odsunęłam się, nie odwzajemniając pocałunków, a klamra została rozpięta, przy czym uwolniła moje związane nadgarstki. 

Od razu powędrowałam dłońmi na jego klatkę i przejechałam paznokciami po tych rozbudowanych ramionach, od razu przyciągając go bliżej siebie. 
Nie spodziewałam się, że doznania, które zapewni mi Grabowski, będą tak silne, że jakiekolwiek pomruki i jęki wyjdą ze mnie mimowolnie, ale ewidentnie tak się stało, a to jeszcze bardziej podnieciło mężczyznę. 

Bardzo chciałam już poczuć jego członka w sobie, wręcz pragnęłam tego. Powędrowałam swoją dłonią wzdłuż naszych ciał, odnajdując jego krocze. Uśmiechnęłam się, gdy wyraźnie twarda męskość była gotowa do działania. 

Skorzystałam z okazji, w której nasze spojrzenia się skrzyżowały, tym samym dałam Kubie do zrozumienia, że dłużej nie wytrzymam i chciałabym już. 
Całe szczęście, że mnie posłuchał. 

Już chwilę później wyciągnął z szafki sreberko, z którego wyjął prezerwatywę, zakładając ją na swojego członka. 
Mocno zadrapałam jego plecy, gdy pochylił się nade mną i powoli wypełniał mnie sobą. To było cudowne uczucie. 

Jeszcze do końca nie byłam przekonana, że to on jest tym właściwym mężczyzną, moja podświadomość rzucała różne hasła. Jednak ciało doskonale wiedziało swoje, takich dreszczy i przyjemności, którą odczuwałam podczas seksu z Kubą, nie odczuwałam nigdy dotąd.

To był ten właściwy. 

Tej nocy kochaliśmy się jeszcze kilka razy, każdy kolejny był równie intensywny i z seksu na seks, coraz bardziej uczuciowy. Tak jakby powoli docierało do nas to co miało miejsce w momencie, gdy stanęłam w drzwiach mieszkania Kuby. Chociaż moje wyznanie do tej pory obeszło się bez echa, ja miałam gdzieś tą świadomość, że nie kochałam się z tylko przyjacielem brata, a z kimś zdecydowanie ważniejszym. Jeszcze nie umiałam określić jakie miejsce zajmował w mojej głowie, ale na pewno topowe. 

- Chyba żadne z nas nie myślało, że tak potoczy się ten wieczór. - szepnęłam, układając rękę pod głowę. Nakryłam się bardziej kołdrą i wlepiłam swoje spojrzenie w Grabowskiego, który leżał na plecach i wciąż ciężko oddychał, po tym co miało miejsce chwilę wcześniej. 

- Miałem kończyć serial i objadać się paczką nachosów, więc to jak się potoczył, było bardzo korzystne dla mnie. - roześmiał się perliście i spojrzał na mnie kątem oka. - A Ty? Miałaś ochotę na kolejną kolację z moim bratem, czy tym razem z własnym? 

- Nie bądź złośliwy, dobrze? - prychnęłam i pociągnęłam kołdrę z mężczyzny. - Poszłam z nim na kolację, bo mi to zaproponował. Nie moja wina, że Ty proponujesz mi albo super szybki numerek, albo wychodzę na kolację z Tobą i Twoją rodziną. - wyjaśniłam, wywracając oczami. - Poza tym, Maciek jest moim dobrym kolegą. 

- Kolegą? I to dobrym? - roześmiał się żałośnie, odsuwając włosy do tyłu. - Ja musiałem się długo na gimnastykować, żeby zostać wpisanym na listę Twoich znajomych. 

- No widzisz, któryś z was musiał dostać więcej tego uroku osobistego i zdolności rozmów z ludźmi. - posłałam uśmiech chłopakowi, drapiąc się po policzku. 

- Sugerujesz, że mój brat jest przystojniejszy? - prychnął zdziwiony. 

- No a co Cię tak dziwi, to przecież oczywiste. 

- To dlaczego leżysz w moim łóżku? 

- Bo on jest zajęty, za długo leciałam z tych Stanów i Wioletta... - zastanowiłam się chwilę, czy nie pomyliłam imienia dziewczyny. - Ona sprzątnęła mi go sprzed nosa. 

- Pokłócimy się. 

- Oj nie dąsaj się jak malutka Marysia. Wyluzuj chłopie, bo z takim podejściem to my nigdzie nie zajdziemy. 

- A gdzie będziemy szli? 

- Pewnie oczekujesz, że do ołtarza. - stwierdziłam, przewracając się na plecy. 

- Przypominam, że nie wierzę w Boga. 

- USC też się w to wlicza. Ale nie ze mną, zła kandydatka. - odparłam. 

- Najpierw na dobre wejdźmy w związek. 

- A jak mam Cię tytułować? My couple? 

- Wystarczy mój Kuba. 



DIABEŁ SIĘ TYLKO UŚMIECHNĄŁ | QUEBONAFIDExKRZYKRZYSZTOFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz