12. Lody

257 25 16
                                    

- Dobra, to ja wam już nie przeszkadzam. - czekałem na te słowa jak na nic innego.

Ludzie są takim utrapieniem, a rodzice jeszcze gorszym. Martwią się o swoje dzieci, co jest ich naturalnym odruchem, lecz przy tym, ograniczają ich wolność. Jeśli zbyt bardzo starają się kontrolować i ochraniać swoje potomstwo, tym bardziej im szkodzą zamykając w klatce. Jednak jej rodzice, wydając się mocno opiekuńczy lecz jednocześnie dają Lucy dość dużo swobody. To miłe.

- Ech ... i co ja teraz zrobię. - usłyszałem jej szept kiedy odchodziła od drzwi

- Nic. Idź z nią pogadać. -

- Myślałam, że usypiasz. - zapytała posyłając mi zdziwione spojrzenie

- Pff, skąd. Chciałem, żeby twój tata sobie już poszedł. - uśmiechając się cwaniacko puściłem jej oczko

- Ech ... nie mam słów. - mówiąc to podeszła do mnie i siadła na łóżku. - Jak głowa? Puszcza cię już? -

- Taa, powoli. - szepnąłem.

Niechętnie to przyznaje, ale dzięki jej tabletką, ból zmalał do znośnego stanu. Jeszcze kilka minut i w ogóle zniknie.

- To dobrze. Więc, co chciałeś mi powiedzieć? -

- Hmm? - wyrwany z zamyślenia mruknąłem na jej słowa

- No zanim wszedł mój tata. Zacząłeś mówić ... - głaskając się po brodzie udawała chyba zamyśloną.

- A no tak, słuchaj, czemu mnie wtedy pocałowałaś? - wracając do swojej wypowiedzi, zapytałem prosto z mostu.

Jej mina mówiła sama za siebie. Prawie wybuchłem śmiechem. Najpierw potaknęła głową, chyba rozumiejąc pytanie. Potem zobaczyłem jak jej oczy się powiększają a usta otwierają. Ręką walnęła się w czoło. Chyba się załamała. Hehe, chciałem ją o to zapytać, ale słysząc kroki, pomyślałem, że mogło by być to dla niej to dość stresujące. Pewnie nic rodzicom nie mówiła o całowaniu demona.

Jej załamana reakcja nie trwała długo. Po kilku sekundach, chyba w końcu zrozumiała co od niej oczekuję. Swój wzrok z sufitu, wbiła we mnie. Cała jej sylwetka poczęła się trząść. Ludzie są tacy wolni. No na prawdę, rychło w czas do niej to dotarło.

- Yyy ... c ... co? Czemu się pytasz? - jąkając się próbowała zacząć rozmowę

- Bo chcę wiedzieć. - nacisnąłem stanowczo nie spuszczając z niej swoich jadeitowych oczu.

- Nie wiem. -

- Hm? - mruknąłem

Jak to nie wie? Co to za odpowiedź nie wiem? O czym ona myślała wtedy? No bo przecież musiała o czymś myśleć? Czy ja żądam czegoś niemożliwego, po prost chcę wiedzieć co się dokładnie wtedy stało.

- Nie wiem. Kiedy zobaczyłam ... twoje łzy, coś we mnie pękło. Sama tego nie rozumiem. Nie wiedziałam jak ci pomóc i jakoś tak zrobiłam to impulsywnie. -

Łzy? Zaraz, czy ona chce mi powiedzieć, że to co odczuwałem w tej czarnej wodzie, mój potok łez i mój strach, były również widoczne na zewnątrz? Kurwa, nie ma co. Płaczący demon. Zarąbiście. Jednak mimo to, czuję chyba zazdrość. Jedyne co pamiętam, to ciepło rozchodzące się na policzkach. Nic więcej. Błądząc po tych myślach, postanowiłem ją podejść.

- Więc żałujesz tego? - zapytałem unosząc brew

- Żałować? Nie. - jej stanowcza odpowiedź lekko mnie zdziwiła, ale jednocześnie ucieszyła

- To był mój pierwszy raz. Nikt mnie nie całował oprócz mojej mamy. - przyznałem wgapiony w jej czekoladowe spojrzenie, szukając w nim jakiś emocji a może nawet miłości. - No i czasami Zerefa. Całował mnie w czoło, kiedy miałem koszmary i próbował mnie uspokoić. Ale to też było ponad 400 lat temu kiedy byłem jeszcze dzieckiem. - dodałem po chwili

Chłopak zaklęty w moim śnie (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz