Rozdział dedykuję @muminori 😇. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Dzięki też za szczery komentarz. Miło jest słuchać pozytywnych opinii od was, motywuje to do działania, ale wasze uwagi też są dla mnie ważne, bo dzięki nim widzę, co mam poprawiać w kolejnych częściach i na czym się skupiać.
—————————————————
Poczułam zimny dotyk na ramieniu a potem ciemność. Odruchowo zamknęłam oczy by nie widzieć tego co właśnie nastąpiło. Dźwięk przecięcia a raczej rozerwania skóry, mięśni, złamania kości wypełniło moje uszy. Zapach krwi dotarł do mojego nosa a metaliczny jej posmak sprawił, że zachwiałam się na nogach lecąc w tył.
- Zatrzymać go! - zdążyłam usłyszeć krzyk Dimarii.
Jednak było już za późno. Krew wytrysła z rany, zalewając podłogę dookoła stóp.
- Lucy! - krzyk Wendy która nagle wpadła do sali dotarł do mnie powodując nieprzyjemny dreszcz niepokoju.
Nie mogłam już tego zatrzymać i bez możliwości złapania się czego kolwiek, upadłam na podłogę.
Zaciskałam swoje oczy starając się ich nie otwierać. Po prostu nie chciałam zobaczyć tego co się stało. Bałam się lecz coś nagle dało mi nadzieję. Czyjś męski głos krzyczał coś tuż przy mnie. Znałam ten ton ale nie mogłam zrozumieć ani słowa. Wydawało mi się, że minęło kilka godzin. Czas dziwnie zwolnił. Zbierając w sobie resztki odwagi, uchyliłam jedno oko a widząc scenę tuż pod moim nosem, natychmiast otworzyłam drugie.
- Twoje ostatnie słowo?! - warknął mój wybawca.
Pewnie myślicie, zresztą tak jak ja wtedy, że zginęłam. Nie. Rzeczywistość potrafi nas zaskakiwać do samego końca. Wyobraźcie sobie teraz, że przed waszymi oczami pojawiła się nie krwawa plama z waszej rany zadanej przez demona Ezel'a, lecz złota poświata w której tkwiła wróżka o złotych skrzydłach i złotych włosach.
Tak, to była wróżka z mojego snu... z mojego koszmaru gdy nie wiedziałam co się dzieje z Natsu w trakcie tych 2 miesięcy ciszy.
Jedynie noce były nieprzyjemne. Co jakiś czas śnił mi się chłopak o złotych skrzydłach i czerwonych oczach, latający pomiędzy płomieniami. Jego ciało było we krwi. Latał i zabijał inne demony, innych ludzi, wszystko co się pojawiło. Ja stałam, ubrana w czerwoną, długą suknie i chyba śpiewałam lub krzyczałam. Sama nie wiem, nie słyszałam swojego głosu, jednak sen zawsze kończył się, gdy owy złoto skrzydlaty demon o czerwonych oczach kład rękę na moim ramieniu i coś krzyczał.
Teraz dotarł do mnie sens mojego snu. Moment gdy ubrana w czerwoną suknie, krzyczałam na Minervę. Ta chwila mi się śniła. Ja nie śpiewałam, ja walczyłam o to, by Alvarez nie straciło władcy. Walczyłam o sprawiedliwość.
A demon? To nie żaden tajemniczy demon o złotych skrzydłach! To forma Etherious Zerefa Dragneel! To on mi się śnił! To on na sekundy przed dorwaniem mnie przez Ezela, złapał mnie za ramię i odepchnął do tyłu. To on zajmując moje miejsce i korzystając z zaskoczenia wszystkich swoim nagłym pojawieniem się, przebił głowę atakującego demona, swoją dłonią na wylot. Zabił go na miejscu. Ten zapach krwi okazał się krwią tego demona, która wyleciała z niego prosto na zdrajców, a metaliczny smak w buzi został spowodowany przygryzieniem sobie wargi gdy zostałam pociągnieta nagle w tył przez Zerefa.
Sytuacja nagle zmieniła się o 180 stopni. Wraz z pojawieniem się Zerefa, szala wygranej została bezsprzecznie przechylona na korzyść władcy. Stojąca Minerva obudziła się jako pierwsza z szoku. Zanim Zeref odrzucił od siebie ciało Ezela, otworzyła portal zabierając wszystkich zdrajców ze sobą. Dosłownie sekundę potem, nie było już po nich śladu. Wszystko zdawało się wrócić do normy, oprócz rozlanej krwi na podłodze.
CZYTASZ
Chłopak zaklęty w moim śnie (zakończone)
Historia CortaDwa kontynenty. Świat przepełniony kwiatami oraz kraina tajemnic. On żyje od dawna. Okrywa go krwawa mgła pokoleń. Ona poznaje świat. Jej pojawienie się przynosi promienie nadziei i szczęścia. Zupełnie obce byty, nigdy nie marzyły o takim spotkaniu...