6. Wspomnienia

271 26 7
                                    

Stałem pod drzewem w cieniu, wgapiony jak te hałasujące ludzkie dzieciaki, wszędzie ganiają, oznajmiając każdemu o swoim istnieniu. Były takie wkurzające, lecz wkurzało mnie coś bardziej. Tej dziewuchy znów nie było w domu. Tym razem, nie wytrzymując, zapukałem do drzwi. Jej matka, Layla ucieszyła się na mój widok. Ja nie koniecznie, ale chcąc informacji, zmusiłem się do gry w przyjaciela tej dziewuchy. Koniec końców, dowiedziałem się, że poszła do jakieś staruchy w odwiedziny. Podobno to gdzieś niedaleko parku. Nie mając nic lepszego do roboty, poszedłem tam.

- Kuźwa, wczoraj mi się upiekło. Nikt mnie nie widział. Jeśli jednak dalej będę się tak bawił z nią w kotka i myszkę, to w końcu wpadnę. Teraz albo nigdy, muszę ją zabić. - warczałem opierając się plecami o drzewo.

Wiatr owiał mnie i przyniósł ze sobą, całą gamę zapachów. Nowych zapachów. Gdyby nie to, że mam czuły nos i tytuł Etheriousa, zwariował bym, zanim bym ją wyczuł. Jednak umiałem rozróżnić poszukiwany zapach, nawet, gdy mieszał się z setką innych. Stałem tak chyba z kilka bitych godzin aż w końcu usiadłem na trawie. Jak na złość, moje wspomnienia znów odżyły. Kiedyś też siedziałem z rodzicami w cieniu drzewa. Nagle przez moją głowę przeleciał obraz Anny. Gdyby tylko byli ludzie, którzy nie pałali do nas taką nienawiścią i nie chcieli nas zabijać na każdym kroku. Anna była jedynym człowiekiem, który tak życzliwie odnosił się do nas, do mojej demonicznej rodziny. Inni włączając w to tą dziewuchę, tylko nam szkodzą. W sumie, to nawet nie mają powodu. Dobra, nie lubimy się od zarania dziejów, ale nie mogę pojąć, czemu nas zaczęli atakować, skoro to było wręcz pewne, że przegrają.

- A no tak. Szukali pewnie powodu aby wyjść na ofiary, że niby to my jesteśmy tymi złymi. Tym złem które ich dręczy. - ponownie warknąłem do siebie.

Nagle mój nos wyłapał jej zapach. Moje oczy natychmiast ją zlokalizowały. Siedziała na ławce, po drugiej stronie parku. Wyglądała na zrelaksowaną. Patrzyła się w górę w gałęzie drzewa.

- Gapi się, gap. Może w końcu jakaś ci spadnie na twarz. - szepnąłem wstając i idąc wprost na nią.

Ona mnie nie widziała. Wciąż siedząc, dała się jak dziecko obejść od tyłu. Stojąc za jej plecami, powoli nachyliłem się nad jej twarzą. Wtedy też zauważyłem, że miała zamknięte oczy. Ona po prostu mnie nie widziała, bo się nie gapiła. Zamknęła oczy i po prostu siedziała z zadartą do góry głową. Co on wyprawia?

- Musimy pogadać. - nie wiedząc czemu, wypowiedziałem te słowa.

Co ja odwalam. Przyszedłem ją zabić, a pod wpływem tych wspomnień, zebrało mi się na pogaduszki. Kuźwa. Nieważne. Ta dziewucha otwiera oczy, weź się skup, jednak widok jej czekoladowych oczu, mnie dobił. Gapiła się na mnie swoim rozmarzonym wzrokiem jak na coś dziwnego. Dopiero po chwili zaskoczyła chyba rzeczywistość u niej, bo spróbowała się zerwać. Po moim trupie, nigdzie mi nie ucieknie. Jeszcze tylko tego mi brakuje, aby ganiać ją i zwracać na siebie uwagę. Już wystarczająco przegiąłem, zjawiając się tutaj wbrew rozkazowi, gadając z jej matką i stercząc pół dnia w parku. Teraz do kompletu brakuje mi tylko latać za nią po Magnolii a no i jeszcze wpaść na Demon Slayer. Natychmiast przycisnąłem ją do ławki, kładąc ręce na jej ramionach delikatnie, aby jej nie urazić. Ludzie są tak krusi i delikatni więc z byle powodu krzyczą. Nie chcę jej doprowadzić do tego, aby swoim krzykiem zwróciła uwagę ludzi w tym przekichanym parku.

- Teraz. Musimy poważnie pogadać. - szepnąłem ponownie zniecierpliwiony stratą czasu

- END. - szepnęła niespodziewanie.

Na dźwięk tego słowa, moje oczy się powiększyły a źrenice zwężyły do granic możliwości, by po kilku sekundach, wrócić do normalności. Ta dziewucha nazwała mnie jak należy. W końcu jak należy, w końcu oficjalnie, więc czemu czuję z tego powodu złość większą niż kiedy wołała na mnie Natsu?

Chłopak zaklęty w moim śnie (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz