9. Koszmar staje się rzeczywistością

236 23 16
                                    

Znów ten sam sen. Znów widzę chłopczyka demona który biegając po łące próbuje złapać wróżkę. Jego wiśniowe włosy są zupełnie rozczochrane, a czarne oczy błyszczą z radości. W moim śnie czasami biegam z nim. Dziś znów byłam małą blond włosom dziewczynką ubraną w niebieski fartuszek. Bawimy się razem próbując złapać złote wróżki. Już prawie jedną złapałam gdy nagle zrobiło się cicho. Chłopczyk demon gdzieś znikł. Wróżki również zaczęły znikać. Zielona łąka przybrała kolor popiołu.

- Co się dzieje? - zawołałam dziecinnym głosem.

Śnie już kilkanaście lat, ale to się zdarzyło po raz pierwszy. Po chwili zauważyłam jak kilka czerwonych kwiatków zakwita. Rozkwitły niedaleko mnie w jednym miejscu. Ruszyłam ku nim i kiedy już miałam zerwać jednego usłyszałam krzyk. To nie był krzyk gniewu, ten przeraźliwy odgłos sprawił, że obudziłam się w środku nocy, cała roztrzęsiona i zalana zimnym potem. W uszach wciąż słyszałam echo tego wrzasku.

- Poznała bym ten głos wszędzie. Za często już go słyszałam, zbyt często podnosiłeś na mnie głos, prawda Natsu? - szepnęłam

Po jego dzisiejszej wizycie postanowiłam nazywać go po imieniu, Natsu. Może się złościć ile chce, ja nie zamierzam wołać na niego ognisty demon czy END nigdy więcej. Czuję, że on tak woli, ale nie chce się przyznać.

Wracając do krzyku, to wciąż miałam gęsią skórkę. Natsu miał taki sam głos, ale nigdy nie słyszałam aby krzyczał w takim tonie. Czemu? Bo ten ton krzyku w moim śnie, był wołaniem o pomoc. Był to wrzask wręcz z bólu i cierpienia przez łzy. Już wcześniej czułam niepokój kiedy powiedział, że wraca. Teraz jednak czułam już panikę. Coś się stało. Coś złego a ja nie mogłam mu pomóc. Byłam w końcu tylko człowiekiem żyjącym na innym kontynencie!

Tej nocy nie mogłam usnąć bardzo długo. Kiedy w końcu mi się udało, nic mi się już nie śniło. Po raz pierwszy od przeczytania pamiętnika Anny, ON mi się nie śnił. Nic.

Kolejnej nocy sytuacja znów się powtórzyła. Pomimo przespania całej nocy, ani raz nie zobaczyłam go we śnie. Nawet tej łąki koloru popiołu i czerwonych kwiatów nie widziałam więcej.

Kolejnego dnia obudziłam się w złym nastroju. Zamartwianie się dobijało mnie. Na domiar złego, nie mogłam nikomu się wyżalić, zwalając cały czas winę, na niewyspanie jako przyczynę złego nastroju i rozkojarzenia. Tak więc, dziś mijają 2 dni odkąd widziałam go po raz ostatni. Mój poranek niczym się nie różnił. Stojąc przed lustrem doszłam jednak do pewnego wniosku.

- Ja chyba do reszty oszalałam. Zgłupiałam. - szeptałam rozczesując włosy.

Kilka włosów zostało na szczotce. Szybkim ruchem zebrałam je i wrzuciłam do kosza. Potem związałam na szybko gumką i pochyliłam się nad umywalką, obmywając twarz zimną wodą.

- Chyba go polubiłam. - stwierdziłam po schłodzeniu buzi.

Teraz wszytko miało sens, czemu tak bardzo martwiłam się o niego. Moje usta wykrzywiły się w cyniczny uśmiech.

- Ciekawe jak zareaguje gdy mu o tym powiem. Czy mnie zabije czy mnie zabije? Haha.... Ech.... Mmm, proszę, zjaw się. Chcę tylko zobaczyć, że żyjesz, że nic Ci nie jest. Nie musisz podchodzić, wystarczy, że zobaczę cię z daleka. Wystarczy mi nawet, że ktoś znów doniesie o twoim zachowaniu. Cokolwiek, nie mogę już z nerwów wytrzymać. - szeptałam siadając na dywaniku w łazience.

Z mojej mokrej twarzy leciała woda. Miałam to gdzieś, musiałam ochłonąć. To mnie dobija, brak informacji jak nigdy. I pomyśleć, że tamtego dnia, dając mu swoje notatki kazałam mu spierdalać. Jestem idiotką.

Chłopak zaklęty w moim śnie (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz