11. To było tak...

240 23 12
                                    

- Natsu, nie wierzysz mi? - zawołałam widząc jak w zamyśleniu odpłynął gdzieś daleko

- Niby dlaczego miałbym ci wierzyć? - warknął gniewnie

- Ja nie kłamię. Bardzo cię lubię i martwię się o ciebie. - próbując sprawić, aby mi uwierzył, nachyliłam się nad jego twarzą, zaglądając w jego jadeitowe tęczówki.

- Wciąż nie wierzę. U mnie, w Alvarez, nie ma czegoś takiego jak zamartwianie się o kogoś. Albo sam sobie poradzisz i przetrwasz, albo jesteś za słaby i nie pożyjesz długo. - mówiąc to, przejechał palcem po szyji, na co odruchowo przełknęłam ślinę.

- Mówię prawdę. - stanowczo się upierałam nie dając mu cienia wątpliwości

- Ech ... jeśli mnie ktoś znajdzie ... będziesz mieć kłopoty. - szepnął nagle

- Hihi. - zaśmiałam się pod nosem.

- I niby z czego się śmiejesz? - warknął

- Ty też. Martwisz się o mnie. - zaśmiałam się.

Był czuły. Naprawdę był czuły i delikatny, ale lata spędzone w Alvarez, musiały zmusić go do chowania swoich emocji. Biedak.

- Niezbyt. Dlaczego miałbym. -

- Ech ... uparty. - westchnęłam a ręce opadły mi wzdłuż tułowia. 

To jednak będzie ciężkie, nauczenie go, żeby się z tym nie chował...

- Może trochę. - szepnął jak najciszej przygryzając wargi

- Widzisz, nie było tak trudno. Ty też masz emocje, tylko chowasz je w środku. - Na jego odpowiedź  uśmiechnęłam się szeroko.

- Bardzo śmieszne. Auć -  zacisnął znów zęby, zamykając oczy. 

Głowa bolała go i to bardzo. Cierpiał przed moimi oczami. Nie mogłam tego już znieść

- Natsu ... Natsu co jest? Głowa? Poczekaj tutaj, przyniosę ci coś, może ci trochę pomoże. - zerwałam się podbiegając do drzwi, ale zanim dobiegłam, usłyszałam jego komentarz

- Tss, kretynko ... auć ... a niby jak miałbym się stąd ruszyć? - 

Rany, on jest niemożliwy. Nawet kiedy boli go aż tak bardzo, on musi mi jakoś dogryźć. Nie wytrzymał by bez docinki. Co za ... demon. 

- Czy ja przed chwilą chciałam powiedzieć, co za człowiek? - szepnęłam w myślach pędząc już po schodach na dół. 

Nie no pięknie, brawo dziewczyno. Tylko tego brakuje, abyś nazwała go człowiekiem. Nawet ni chcę myśleć, jak bardzo by się o to wkurzył. Przecież jest taki dumny z bycia demonem. Podkreśla to za każdym razem. 

Wpadając do kuchni, dopadłam do szafki, zgarniając po drodze krzesło. 

- Lucy co tam? Co szukasz? - głos mamy która akurat myła naczynia dobiegł zza moimi plecami

- Coś na ból głowy. - odparłam

- Twój chłopak się obudził? - zagadała ściągając rękawiczki i podchodząc do mnie.

- Tak. - odparłam zajęta szukaniem - Chwila! Co!? Nie! To znaczy tak, Natsu się obudził, boli go głowa, ale on nie jest moim chłopakiem! - krzyknęłam prawie tracąc równowagę na stołku.

- A wyglądacie na parę. - moja mama nie dawała za wygraną.

- Layla, nie baw się znów w swatkę. - tym razem mój ojciec zabrał głos. 

- Nie bawię się. Po prostu stwierdzam, że oboje pasują do siebie. I oboje dobrze się czują w swoim towarzystwie. - 

- To w cale nie tak!  Aaa! - krzyknęłam zlatując teraz z krzesła 

Chłopak zaklęty w moim śnie (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz