33. Epilog

454 35 65
                                    

Epilog dedykuję KlaudiaJaniakova😘

Pov. Natsu

Gdy przybyliśmy do Magnolii powitał nas tłum ludzi i demonów. Całe miasto wyszło na ulicę głośno nas pozdrawiając. Trochę dziwnie się z tym czułem. Zdecydowanie nie lubię tłumów. Sam nie wiem czemu, ale wolę przebywać w mniejszym gronie. Ta cała parada mnie zwyczajnie w świecie męczyła. Moje czułe uszy zaczynały mnie powoli boleć. Kilka razy pomasowałem skroń i uśmiechnięty szedłem dalej za rodzicami.

Doszliśmy właśnie do Katedry Kardia. Była duża i dość ładnie ubrana. Zatrzymaliśmy się na placu przy niej. Było mi to nawet bardzo na rękę. Ciągłe poruszanie się tylko utrudniało mi zadanie. Gdy nasi rodzice zajęli się rozmową z władcą Fiore i jego córką, mogłem na spokojnie z Zerefem przejść do działania. Niezbyt podobał mi się pomysł proszenia go o pomoc. Nie chciałem zawracać mu głowy, zwłaszcza teraz gdy opiekował się wraz z żoną dziećmi, jednak  gdy tylko dowiedział się od naszej matki co będę chciał zrobić, odrazu się zgodził. Obserwował wraz ze mną tłumy, dopóki Mavis nie podała mu córki. Z nią na rękach zajął się pokazywaniem okolicy. Nie miałem mu tego za złe. Zera jest ważniejsza dla niego od moich spraw. Dobrze to rozumiem.

- Książę. - usłyszałem szept a zaraz potem dotyk małej dłoni na przedramieniu.

- Hmm? - mruknąłem nie zwracając uwagi na stojącą obok mnie Lisannę.

Dalej z uśmiechem obserwowałem tłum ludzi. Jednak Lisanna zamiast mi odpowiedzieć, oparła się mocniej na mnie i stając na palcach spróbowała zbliżyć się bardziej do mojej twarzy. Zrozumiałem, że chciała mi coś powiedzieć tak abym usłyszał to przez ten nieznośne hałasujący tłum oraz aby nie krzyczeć by nikt nie słyszał naszej wymiany zdań, więc aby mogła mnie dosięgnąć, schyliłem się niżej, nastawiając ucha.

- Znalazłam ją, stoi obok lata... latarni. - szepnęła - Gdzie jest? Była tam przed chwilą, przysięgam. - dodała drżącym głosem.

Obróciłem oczy w wskazanym kierunku. Nie było jej koło latarni ale dostrzegłem ją parę metrów dalej. Wydawało mi się, że uciekała?

- Dzięki Lis za pomoc. - zawołałem i dając znać bratu, ruszyłem bokiem aby przeciąć jej drogę.

- A mój Natsu gdzie się wybiera? - usłyszałem głos matki za plecami.

- Nats poszedł po nią. - Zeref szepnął do naszej mamy - W końcu ją poznam. Osobę która skradł serce mojego brata. - dodał uśmiechając się zadziornie

- Kogo? Tą dziewczynę o której Natsu ciągle gada? - były to ostatnie słowa Mavis jakie usłyszałem za plecami nim zanurkowałem w tłum.

Lubiłem gdy zwracali się do mnie po imieniu. Tylko moja rodzina mogła tak się zwracać do mnie. Nie chciałem aby żadna inna istota tak na mnie wolała dopóki ona tego nie zrobi.

- Luce! - zawołałem ją po imieniu ale ona zdawała się mnie nie słuchać, biegła na oślep płacząc.

Na ten widok przyśpieszyłem i zagradzając jej drogę, pozwoliłem aby sama wpadła na mnie.

- Oj uważaj! - zawołałem łapiąc ją.

Nawet na mnie nie spojrzała. Wbiła ręce w moje ubranie i rozpłakała się na dobre.

- Hej, hej, co się stało... - zawołałem  - Podnieś głowę, co się stało? - szepnąłem obejmując ją szczelnie ramionami.

- Nic, nic... - wybełkotała przez łzy.

- Skoro nic, to pokaż mi swoje oczy. - mruknąłem ale ona wciąż usilnie przytulona do mojej piersi płakała w najlepsze.

- Luce. - mruknąłem puszczając ją i klękając przed nią samą zerknąłem na nią z dołu.

Chłopak zaklęty w moim śnie (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz