Dzisiejszy rozdział jest "wielki". Hehe w sumie wyszło równe 6 000 słów ( nie liczę do tej sumy tego wstępu). Zapraszam, więc na ciąg dalszy tym razem poświęcony braciom Dragneel. Miłego czytania.
--------------------------------------------------------------
Rozmawiałem z Lucy o festynie, a raczej jej słuchałem. Zamknąłem oczy próbując sobie go wyobrazić gdy nagle poczułem go. To było zbyt mocne jak na sen. Otworzyłem gwałtownie oczy skupiając swoje zmysły a w szczególności słuch i węch na dochodzących odgłosach z dołu.
- Co jest? - w jej głosie słuchać było niepokój.
Już miałem jej powiedzieć, że coś usłyszałem, gdy podłoga skrzypnęła pod jego nogą. Przede mną stanął mój brat. Na jego widok zamarłem. Ocknąłem się, gdy poczułem, jak ręka Lucy, którą cały czas trzymałem, wysuwa mi się z dłoni. Ona chciała podejść do niego. Nie może! Ścisnąłem jej dłoń, dając znać, aby się nie ruszała.
- He? - wypościła powietrze zerkając na mnie
Spanikowałem. Co miałem robić? Mój brat, najsilniejszy demon, śmierć ludzi stał przede mną, a Lucy chciała podejść do niego nie zdając sobie sprawy jak bardzo jest niebezpieczny.
- Ki ... - zaczęła mówić ale Zeref ją uprzedził
- Czy mogła byś wyjść? Zostaw nas samych. - poprosił zniecierpliwiony
- Kim jesteś? - Lucy spróbowała ponownie nawiązać z moim bratem kontakt.
Patrzyłem na to z przerażeniem. Jeśli coś mu się nie spodoba, zabije ją tak szybko, że nawet ja, leżąc obok niej, trzymając jej dłoń, nie uratuje jej.
- Lucy ... - szepnąłem błagalnie, alby odsunęła się od niego i nic już nie mówiła
- Hoo, a więc to ty jesteś Lucy. - usłyszałem głos brata
- Może. Przedstawisz się w końcu, czy nie? - Lucy znów spróbowała stanowczo, powodując u mnie zupełne apogeum paniki
- Zeref. Nie lubię się powtarzać. Czy mogła byś ją wyrzucić? - szepnął do osoby stojącej obok.
Widziałem ich cały czas. Wendy i Dimaria. Tss, sprowadził tutaj Wendy by mnie pewnie uzdrowiła. Natomiast Dimarię, aby zatrzymując czas, nie dała ludziom szansy na obronę.
- Co tylko rozkażesz, wasza wysokość. - powiedziała cicho po czym podeszła do mojej Lucy i położyła jej rękę na ramieniu.
Przygryzłem wargi. Zatrzymała czas dla niej. Zatrzymała czas dla Lucy. Moja ukochana blondynka przestała się ruszać i rejestrować otoczenie. Dimaria wzięła ją pod ramię i wyciągnęła siłą z pokoju. Patrzyłem na to bezsilnie aż moje oczy znów spotkały się z zimnymi oczami brata.
- Wendy, ulecz go tak, żeby mógł utrzymać się na nogach i chodzić. - głos Zerefa jakby obudził Wendy która w końcu drgnęła i powoli podeszła do mnie.
Zacisnąłem zęby na jej widok. Była przerażona. Tak jak zawsze, kiedy w pobliżu był mój brat, nie patrzyła mi w oczy. Kiedy jednak go nie było, wiedziała, że może ze mną śmiało gadać a nawet mi docinać . Jednak w jego obecności, stawała się prawie niewidoczna.
- END ... - zaczął mój brat podchodząc z drugiej strony łóżka, dając miejsce Wendy, gdzie leczyła mi już poturbowany kręgosłup i nogi.
- Natsu. - szepnąłem - Mam na imię Natsu. -
Zapadła chwila ciszy. Mój brat uniósł jedną brew w geście zdziwienia.
- Natsu? Od kiedy pozwalasz na siebie tak wołać? Przecież po śmierci rodziców wkurwiało cię to i zakazałeś wszystkim zwracać się tak do ciebie. -
CZYTASZ
Chłopak zaklęty w moim śnie (zakończone)
Krótkie OpowiadaniaDwa kontynenty. Świat przepełniony kwiatami oraz kraina tajemnic. On żyje od dawna. Okrywa go krwawa mgła pokoleń. Ona poznaje świat. Jej pojawienie się przynosi promienie nadziei i szczęścia. Zupełnie obce byty, nigdy nie marzyły o takim spotkaniu...