* 41 *

2.2K 231 239
                                    

Jedyne czego nie uwzględniła w swoim planie to to ze musiała pracować. Pilnowanie Remusa całą dobę nie wchodziło w takim razie w grę. Musiała zaufać temu ze Syriusz uszanuje jej słowa i nie będzie się wtrącał, najlepiej nie będzie się pokazywał... Tak. Tak było najlepiej jakby siedział gdzieś nadal pod kluczem. Zdawała sobie sprawę ze sama siebie oszukuje. Ze przykładowo tacy Potterowie byli wybitnym fanclubem Blacka, była też pewna ze takich fanów miał ich więcej. Tak naprawdę ona sama nie miała nikogo po swojej stronie. Widziała doskonale z jaką niechęcią do niej podchodzą. Być może sama sobie była winna. Nie była prostą osobą. Zdawała sobie sprawę że ją można albo kochać albo nienawidzić a większość jej kłopotów w życiu brało się z tego że desperacko chciała właśnie tej miłości. Wiedziała że jego przyjaciele ze wszystkich sił będą chcieli pomóc mu zbliżyć się do jej męża nie przebierając w środkach. Być może już działali. 

Jej podejrzenia zaczęły się sprawdzać gdy tylko wróciła do Hogwartu, Remusa nie było w ich mieszkaniu. Zwykle był. Zwykle nie wychodził stąd dalej niż do sali lekcyjnej czy biblioteki. Tym razem zauważyła że musiał wyjść na dłużej. Ich synek spał spokojnie okryty barierą ochroną, jeden ze skrzatów domowych siedział nieopodal doglądając go. Co było dziwne... Rzadko prosili skrzaty o pomoc. Remus był wręcz temu przeciwny. Uważał że to wykorzystywanie ich.  

Zmroziło ją. Autentycznie ją zmroziło! Gdzie poszedł...?! Było kilka wyjść albo ta cholerna ruda baba go zabrała do siebie albo był już w izolatce i... Nie. Wszystkie z tych opcji stawiały ją na przegranej pozycji. Już chciała się przenieść w stronę skrzydła szpitalnego kiedy zobaczyła ze za rogiem ktoś stoi i ja obserwuje. Zamiast od razu uciec przeniosła się prosto przed tą osobę łapiąc ją za ubrania i przykładając różdżkę do gardła.

Zobaczyła przed sobą tą dziewuchę która długo się za nią kręciła. Mała Rosier wpatrywała się w nią ni to wystraszonym ni to wyzywającym spojrzeniem. Zbyt pewnym siebie, wkurzyło ją to.

- Czego chcesz? Mówiłam już ze nie mam czasu niańczyć natrętnych nastolatek. - mruknęła do dziewczynki pamiętając ze ostatnim razem na takie słowa rozpłakała się i uciekła, potem był długo, długo spokój. - Musze się dwa razy powtarzać? - dodała ale dziewczynka była niezruszona, dziwnie nie wzruszona. Dora nagle uświadomiła sobie że to może być jakiś podstęp, ze ta gówniara... 

- Musisz dać im spokój. - powiedziała Ana spokojnym głosem, tak słodkim i tak przekonującym że Nimfadorze zawirowało w głowie, sprawiło ją o mdłości i zmusiło do skupienia się na tym co mówi. - Musisz pozwolić im być ze sobą. Są zakochani. Stworzeni dla siebie. Tylko dla siebie. Remus nigdy Cię nie kochał, bo zawsze, na zawsze kochał Syriusza. - szeptała patrząc jej w oczy.

- Co...? Co mi robisz? - zapytała puszczając Ane i odsuwając się - Nie... Nie wolno Ci tego używać. Dumbledore...

- Nic. Nic nie robię. Tobie to nie przeszkadza przecież Dora. - odchyliła głowę na bok uśmiechając się uroczo. - Teraz, natychmiast spakujesz się i wyjedziesz daleko na misje, będziesz szukała zaginionych czarodziejów. - mówiła łagodnie nie odrywając od niej wzroku - Zostawisz tu synka. Będzie bezpieczny. Będzie kochany. 

- Przestań. - mruknęła jeszcze walcząc - Przestań mi to robić!

- Wyjedz. Zostaw ich. Daj mi spokój. - powtórzyła powoli odsuwając się spod ściany - W tym czasie przemyśl wszystkie swoje grzechy i to jaką krzywdę zrobiłaś Remusowi. 

- Nie zrobiłam... - warknęła - On sam chciał. Sam chciał mi pomóc. - powiedziała będąc już w pełnym transie. - Sam chciał.

- Sam chciał się z tobą związać? - zapytała Ana odrobinę wybita z rytmu - Dora, otrułaś go? Podałaś mu coś żeby z tobą był? 

Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz