Młody wilkołak został wyciągnięty siłą z podziemi jak i zaraz z samego pałacu. James musiał trzymać go bardzo mocno bo ten wyrywał się ciągle krzycząc. Rogacz był zmuszony również zatkać mu usta zaklęciem i pętać chociaż naprawdę bardzo nie chciał tego robić. Nie mieli czasu żeby się z nim szarpać szczególnie że zaklęcie chroniące jakie rzucił na nich Syriusz już nie działało. To mogło oznaczać tylko jedno... Stracili go.
Cały pałac uszkodzony już w podziemiach zaczął się osuwać i zapadać. Czarnoksiężnik czekał na nich tuż przy jednym z wyjść. Złapał Lily i pomógł ze spętanym Snapem, by Potter mógł trzymać Lupina. Olaf przeniósł ich mały kawałek w bezpieczniejsze miejsce na dach innego z budynków na którym mogli być bezpieczni.
Na ich oczach cały pałac Buckinghame osunął się tworząc wielkie zapadlisko. Siedziba królewskiej rodziny a teraz samozwańczego władcy przestała istnieć a z nią z pewnością setki istnień. W tej chwili jednak liczyło się tylko jedno istnienie które przepadło.
James dopiero teraz puścił przyjaciela czując ze ten się już nie szarpie a jego martwe spojrzenie wbite jest w powstałe zapadlisko. Lily cała się trzęsła wydając z siebie coś na kształt panicznego płaczu i dławienia się własnym krzykiem, sama wbijała zapłakane oczy w tamtą stronę patrząc jak chmury kurzu rozchodzą się po okolicy. Objął ciasno żonę nie potrafiąc samemu oderwać wzroku. Mógł wyraźnie stąd słyszeć krzyki ofiar i ludzi którzy byli w pobliżu.
Olaf pomógł Remusowi pozbyć się więzów i knebla. Sam go podtrzymał bo ten chciał się rzucić znów w tamtą stronę tylko że potknął się o wystający element dachu i padł zanosząc się krzykiem. Głośnym rozdzierającym serce krzykiem wiążącym ze sobą wszelkie emocje.
- Zostaw... Już mu nie pomożesz - powiedział obejmując go mocno ale zarazem opiekuńczo - Nie marnuj jego poświęcenia. - dodał nie musząc dowiadywać się co się stało, wrócili tylko w tróje, z dodatkowym balastem w postaci zdrajcy jak się domyślił. Nie było z nimi Syriusza. Dziewczyna wypłakiwała oczy w panicznych spazmach, jej mąż starał się być silny ze wszystkich sił chociaż widocznie sam był na skraju załamania. A ten chłopiec...? On, on wyglądał jakby z tym pałacem runął cały jego świat.
- Został... Tam... Został - dukała Lily trzęsąc się coraz bardziej w ramionach Jamesa który samemu powstrzymywał płacz patrząc w górę, nie udawało mu się, grube łzy spływały mu po twarzy gęstym potokiem.
- Musimy... Musimy po niego iść - powiedział Remus gdy już brakło mu sił na krzyk, gdy już zwymiotował z nerwów i gdy opadł całkiem w ramionach nieznajomego czarnoksiężnika w masce. - Musimy mu pomóc... Błagam... Jest pewnie ranny... Proszę... proszę...
- Musimy stąd iść. - powiedział Olaf w stronę Pottera znając ze on teraz jest tu najbardziej decyzyjną postacią, z niewiadomych przyczyn i jemu głos mocno drżał chociaż zupełnie nie powinien. - Zaraz będzie tu całe mnóstwo mugoli i Śmierciożerców. Nie będę mieć tyle sił by walczyć i was przenieść, Ty jesteś ranny a...
- Musimy. - powiedział przełykając wielką gulę jaka urosła mu w gardle - Idziemy.
Podprowadził bliżej sparaliżowaną żonę która dopiero gdy dotarły do niej te słowa spojrzała na męża ze wściekłością i zupełnym brakiem zrozumienia.
- Nie! Musimy go znaleźć! Musimy mu pomóc! - krzyknęła wyrywając się Jamesowi. - Sam sobie nie poradzi! Chcesz tu brata zostawić?! Co z Ciebie za przyjaciel?! Natychmiast tam wracamy! Dawaj moją różdżkę. Jak sam tego nie potrafisz to...
Mężczyzna złapał ją za nadgarstki i przytrzymał tak by na niego popatrzała i zamilkła. Chwilę się skupiał w sobie widząc szaloną determinację Lily i to jak bardzo wypiera coś z siebie.
CZYTASZ
Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]
Fiksi PenggemarPewien niezwykły czarnoksiężnik powiedział bardzo ważne słowa podczas jeszcze ważniejszego zgromadzenia - "Magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach". W tych czasach wyjątkowość duszy to wyrok śmierci. Codzienny strach i łzy przeplatane determin...