W animagicznej formie łatwiej mu było złapać trop jego Wilkołaka. Pogoda była niezwykle paskudna dlatego normalnie przy takiej wichurze nigdy by go nie znalazł, jego pierwszą myślą było to że Remus miał na sobie tylko koszulę... Może i lepiej znosił zimno ale nadal mógł zrobić sobie krzywdę. On sam nawet w tej formie trzasł się jak osika. Ile czasu minęło? Godzina? Dwie? W każdym razie stanowczo za długo żeby spacerować w samej koszuli w taką okrutną pogodę.
Wiatr co chwila rozwiewał zapach Remusa ale w dalszym ciągu znaczna jego część przychodziła ze strony lasu. Miał nadzieje ze ten skrył się chociaż gdzieś za skałami. Pamiętał że z Jamesem i Lily często tu przychodzili potem zabierał tu Remusa gdy chcieli pobyć naprawdę sami na świeżym powietrzu. Nawet na jednej z tych skał wyryli swoimi różdżkami swoje inicjały... Pomyślał że w sumie tam mógł pójść Lupin. Przyspieszył i po kilku minutach dotarł do tego skupiska głazów i kamieni. Tutaj zapach Lunatyka był faktycznie najbardziej wyraźny.
Wrócił do swojej Ludzkiej formy gdy tylko zobaczył skuloną trzęsącą się z zimna postać, ściągnął z siebie marynarkę i gdy tylko się przy nim znalazł okrył go nią.
- Chodźmy do środka, jest zimno Remi. - powiedział łagodnie gdy ten odmówił okrycia. - Proszę.
- Niepotrzebnie przychodziłeś. - powiedział nerwowo - Powinieneś tam zostać i pobyć z osobami których dawno nie widziałeś. - dodał przez zaciśnięte zęby wbijając sobie paznokcie w ramiona.
- Ja wiem ze to kiepsko wyglądało ale nie jest jak myślisz... - Syriusz nie dokończył zdania bo został mocno odepchnięty przez Lunatyka, tak brutalnie że od uderzenia w klatkę poszła mu krew ustami.
- Skąd wiesz co sobie myślę? - warknął a jego oczy zalśniły złotem - Skąd wiesz co sobie mogę myśleć?! Zostaw mnie tu samego. - wyszarpnął się gdy Syriusz chciał go podnieść. - Puszczaj. Twierdziłeś ze wiesz czyją własnością jesteś! - powiedział ostro i pchnął Syriusza na ziemię zawisając nad nim przytrzymując mocno za ramiona. - Miałeś być tylko i wyłączne mój!
- Jestem tylko i wyłącznie twoją własnością. - powiedział pewnym siebie głosem i na tyle wyraźnie by Remus a raczej teraz ta jego zaborcza natura zrozumiała, ten w odpowiedzi przycisnął go mocniej do ziemi.
- Widziałem co innego. Nikt... Nikt nie ma prawa Cię tak dotykać... - powiedział zaciskając szczękę i oczy a głos mu się odrobinę załamał. - Nikt...! - wtedy też opadł nieco i to dla Syriusza była ostatnia szansa żeby jakkolwiek zareagować.
Uniósł się i objął go ciasno nie dając mu szansy na wyrwanie się. Wcisnął jego twarz w swoje ramię i wsunął dłoń w mokre włosy przytrzymując go tym samym. Blisko siebie. Tak jak zawsze pomagało, tak by ten czuł jego oddech, bicie serca i czuł zapach.
- Nie chcę żeby Cię zabrał. Nie chce. - wydukał Remus - Patrzał na ciebie... Patrzał tak jak nie patrzy się na przyjaciela. Dotykał jak nie dotyka się przyjaciół. Nie mogę na to pozwolić. Nie chcę Cię stracić po raz kolejny. - zacisnął palce na jego koszuli robiąc w niej dziury, raniąc też jego skórę.
- Nie stracisz mnie. Remi, proszę popatrz na mnie. - uniósł jego głowę i zmusił do spojrzenia na siebie. - Spójrz mi w oczy. Nie stracisz mnie. - przytrzymał jego głowę za włosy jeszcze mocniej gdy ten uciekał spojrzeniem spanikowany i zawstydzony. - Nie stracisz mnie, nie w ten sposób. Nie zostawię Cię nigdy dla kogoś innego. Jeśli mi nie wierzysz to przypomnij sobie ile trwa działanie Veritaserum? Cięgle jestem pod jego działaniem. Nie zdradzę Cię. Nie chcę Cię zdradzić. Kocham Cię. Jan to daleka, bardzo daleka przeszłość. Nie widzę w nim nic więcej oprócz dawnego przyjaciela który nagle się odnalazł. - znów uniósł jego twarz tym razem łagodniej - Proszę patrz na mnie. - szeptał i układając mu dłoń na twarzy. - Jak mam Ci to jeszcze udowodnić? Remi... - zbliżył się do jego twarzy opierając swoje czoło o jego.
CZYTASZ
Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]
FanfictionPewien niezwykły czarnoksiężnik powiedział bardzo ważne słowa podczas jeszcze ważniejszego zgromadzenia - "Magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach". W tych czasach wyjątkowość duszy to wyrok śmierci. Codzienny strach i łzy przeplatane determin...