* 23 *

3.4K 289 724
                                    

Minęły całe trzy miesiące od ostatnich wydarzeń, pół roku od kiedy Remus wszedł w życie Blacka robiąc w nim najlepszy twórczy nieład jaki tylko mógł. Wszytko wylądowało do góry nogami jednocześnie układając się w coś najbardziej oczywistego, nie chciał tego zmieniać. Nigdy. Życie jednak pisało im inny scenariusz. Remus zachorował. Kolejna pełnia po tej jednej szczególnej była okropnie ciężka. Lekarstwo działało ale nie uspokajało jego ciała. Lupin krzyczał z bólu, wymiotował krwią, nie poznawał nikogo wokoło siebie. Nawet Syriusza który nie był w stanie się nawet do niego zbliżyć kiedy chłopak nie był przypięty pasami. Teraz sam widział tą konieczność. Tylko dlatego ze jego mężczyzna sam sobie robił krzywdę. Na oczach Syriusza wbił sobie pazury w udo i zrobił szerokie głębokie szramy cudem nie naruszając tętnicy. Również samemu Syriuszowi się oberwało, na szczęście nie podrapał go bo to mogło by się skończyć zarażeniem czarnowłosego. Skończyło się tylko na kilku siniakach i złamanym żebrze i wybitym nadgarstku, gdy próbował go samemu przytrzymać. W końcu musieli podać mu środki uspokajające.

Wtedy uspokoiło się tylko jego ciało. Nadal nie poznawał ludzi i był zupełnie nieświadomy tego co się wokoło niego dzieje.

To była najtrudniejsza noc w życiu tej rodziny. Lily przepłakała prawie całą noc bojąc się ze to ona coś namieszała w lekarstwie. Regulus kilkakrotnie sprawdzał skład eliksiru i wszytko, zupełnie wszytko było identycznie jak w poprzednich razach. Syriusz siedział te kilkanaście godzin przy łóżku Remusa nieruchomy jak skała. James próbował do niego mówić ale ten nie reagował na nic, nawet na próby złożenia jego kości.

Na pomoc przyszła wtedy nawet Pani Flamel zaniepokojona stanem jednego ze swoich podopiecznych, Remus od jakiegoś czasu brał u niej prywatne lekcje żeby uzupełnić odrobinę wiedzę i móc potem przekazać ją lepiej dzieciom. Kobieta ta miała własną teorię na temat tego co się działo z tym chłopcem. Według niej to wszytko było jej winą. Podała Remusowi odtrutkę na zakleicie niewybaczane nie wiedząc ze jest on wilkołakiem. Ciągle obawiała sie ze to mogą być skutki uboczne. Nikt nie chciał temu dać wiary, szczególnie Syriusz który nadal czcił panią Perenelle za uratowanie życia Remiemu.

Tuż po pełni Remus wrócił w części do siebie. Nadal był niesamowicie słaby, nadal wymiotował krwią i nie mógł jeść ani pić ale poznawał swoich najbliższych. Przezywał bardzo swój stan, nie dla tego że bał się o siebie. Widział jak bardzo wszyscy nad nim skaczą zaniedbując swoje inne obowiązki. Odwiedził go nawet sam dowódca który widząc co się dzieje z jednym z jego Rycerzy zezwolił Syriuszowi na pozostanie przy łóżku na tyle ile to będzie konieczne. Wiec Syriusz został, został cały miesiąc dbając i doglądając ukochanego jak tylko potrafił najlepiej. Ciesząc się z każdego lepszego dnia który mieli, w którym Remus był w stanie wstać i przespacerować się po korytarzach. Z dnia na dzień było lepiej, doszły jednak kolejne niepokojące objawy o których Remus nie zamierzał im mówić żeby ich nie martwić. Bóle podbrzusza, okrutne, te były w stanie złagodzić tylko dłonie Syriusza. Ogólnie sama jego obecność łagodziła jego stan. Drugim objawem był okrutny apetyt, mógł zjeść za dziesięciu ale co z tego jak za mała chwilę nie był opuścić toalety bo wymiotował.

Wszyscy panicznie bali się kolejnej pełni. Nie mieli też zamiaru podawać mu lekarstwa. Ten jednak uparł się niezwykle mocno, doszło do tego ze zaczął im grozić ze przestanie jeść... Nie chciał ich jeszcze bardziej straszyć ale nie miał innego wyjścia. Nie chciał być potworem, w dodatku zdychającym. Nie dali mu wyboru. Ta pełnia jednak była już spokojniejsza. Remus co prawda czuł się niezmiennie źle ale był świadomy i nie był agresywny, wprost przeciwnie, łaknął bliskości. Chciał jej naprawdę bardzo ale jej nie otrzymał, Syriusz mimo ze też chciał być blisko, po prostu położyć się przy nim i przytulić go, nie miał takiej możliwości. James kategorycznie mu zabronił pilnując ich całą noc. Starszy Black nie był by jednak sobą gdyby wypełnił rozkazy przyjaciela. W pewnej chwili po prostu rzucił na niego zaklęcie usypiające i już mógł być przy swoim chłopaku odpinając go z pasów i przyciągając do siebie jak szmacianą lalkę. Nie dbał o konsekwencje, w końcu każdy ich dzień mógł być ostatnim. James chyba uważał podobnie bo gdy rankiem obudził się pierwszy i zobaczył kochanków śpiących ze sobą w mocnym uścisku nie miał serca zwracać im najmniejszej uwagi.

Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz