- Jesteś najlepszy. - powiedział z głębokim przekonaniem James patrząc na Remusa niewyspanym spojrzeniem przy śniadaniu. - Gdybym tamtemu nie obiecał to ty byłbyś ojcem chrzestnym Harrego. Słowo daje! - zaśmiał się nerwowo. - Nic straconego. Kolejnego będziesz, Lily twierdzi że już nigdy nie pozwoli się dotknąć ale wierzę jak chcę jeszcze córeczkę. - dodał pijąc już trzecią kawę.
- Dziękujesz mi trzecią godzinę - przypomniał - A ja kolejny raz powtórzę. To nie było nic wielkiego. Poradzilibyście sobie beze mnie. Ja tylko byłem jedyną spokojną osobą na miejscu. - wzruszył ramionami mimo wszytko jednak rumieniąc się lekko. - Cieszę się że mały jest zdrowy.
- Remus. Stary! - westchnął Rogacz - Lekarz kiedy już przybył na miejsce mówił ze gdyby nie twoja zimna krew Lily mogła się wykrwawić.
- Nie prawda. Powiedział ze gdybyś znalazł ją później to mogło by tak być. - poprawił go. - Może powinieneś się przespać? Będąc zombie nie przydasz się na nic ani żonie ani dziecku. - odsunął mu kubek z kolejną kawą na co ten zrobił minę zbitego jelonka.
- Nie mogę. Muszę przeprowadzić jeszcze odprawę. - wzdrygnął się. - Siri? - mruknął do milczącego przyjaciela który siedział dziwnie daleko od nich. - Pomożesz? - jękną błagalnie.
Ten przez chwilę się nie odzywał patrząc w jakiś punkt przed sobą. Dopiero chyba za trzecim razem zwrócił uwagę na Rogacza który już szedł do niego z różdżka w celu obudzenia go w mało delikatny sposób.
- Wybacz. Zamyśliłem się - powiedział bez cienia życia. - Pytałeś o coś?
- Trzy razy o to czy zrobisz ze mną odprawę żeby było szybciej i żebym mógł pobyć z Lily i Harrym. - powiedział z mieszanką rozbawienia i irytacji. - Z nas dwóch to ja powinienem być bardziej nieprzytomny. - skarcił go. - To co pójdziesz?
- Tak... Pomogę Ci. Ale za chwilę dobra? Muszę na moment wyjść. - podniósł się, szarpnął swoją kurtkę i wyszedł już nawet nie zaszczycając ich jednym spojrzeniem.
- Eeemm... Remus? Wiesz może co mu jest? - zapytał widocznie zbity z tropu. - Może jest chory?
- Nie mam pojęcia. Wczoraj gdy wychodziliśmy z waszej sypialni, chociaż zostaliśmy wyrzuceni co w sumie doskonale rozumiem, to zachowywał się naprawdę normalnie. - zamyślił się.
- No właśnie nie bardzo. Płakał Ci w ramię przez godzinę, a on nie płacze od kiedy... - przerwał nagle drapiąc się nerwowo w tył głowy. - No nie ważne. W każdym razie może mu głupio ze się rozkleił przy nas. Jak wyszliście to mówił coś?
- Nie bardzo. Jak go pierwszy raz zobaczyłem podczas egzekucji nie powiedział bym ze to tak bardzo emocjonalny i uczuciowy człowiek. - powiedział kończąc swoją herbatę.
- Bo nie jest. - potwierdził - Od długiego czasu go takim nie widziałem a znam go od dziesięciu lat. To złoty facet, a gołębim sercu ale... - zaciął się i usiadł przy nim bliżej. - Nie mam pojęcia ile zdążyłeś się o nim dowiedzieć i czy w ogóle mogę o nim mówić.
- To nie mów. To twój przyjaciel. Nie powinieneś wyjawiać jego tajemnic. - obrócił kubek w dłoniach.
- Z tym ze to nie jest tajemnica. To prawdopodobnie jedna z tych rzeczy które powinieneś wiedzieć ale chyba własnie od niego jeśli chcesz się z nim zadawać. - powiedział z troską .
- Zabrzmiało jakbyś mnie przed nim ostrzegał. - zaśmiał się ale zaraz spoważniał bo mina Pottera nie wskazywała na to żeby żartował.
- Może poniekąd to robię. Bo polubiłem Ciebie i kocham jego jak rodzonego brata. Widzę ze coś się z nim dzieje od kiedy wrócił z więzienia mugoli. Jednocześnie jestem szczęśliwy ze widzę go takim żywym ale jednocześnie. - zamilkł nie kończąc zdania - W sumie to nie ważne. Porozmawiam z nim po odprawie. Teraz muszę go znaleźć. Ach! Zapomniał bym. U nas w siedzibie jest taka tradycja ze jak rodzi się dziecko to trzy dni po tym urządzamy dość wesoła zabawę. To samo robimy na cześć nowo przyjętych członków, tam Dowódca przedstawia daną osobą wszystkim i tak dalej. Lily zaproponowała żeby połączyć te dwie uroczystości w jedną.
CZYTASZ
Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]
Fiksi PenggemarPewien niezwykły czarnoksiężnik powiedział bardzo ważne słowa podczas jeszcze ważniejszego zgromadzenia - "Magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach". W tych czasach wyjątkowość duszy to wyrok śmierci. Codzienny strach i łzy przeplatane determin...