Jeśli uważał ze to co przeszedł w niewoli było piekłem to się mylił. Teraz. Teraz prawdziwe piekło zajrzało mu w oczy i wbijało swoje szpony w jego własne serce. Szpony te rozrywały je na drobne kawałki dopierając się do duszy by i ją pochłonąć. Jego krzyk dłuższą chwilę rozbrzmiewał po podziemnych lochach odbijając się echem.
Czy ktoś je usłyszy? Mało prawdopodobne.
- Tak! Tak! - Dora podskakiwała jak walnięta nastolatka i mało co nie rzuciła by się na szyję Jana. Pierwszym jednak co zrobiła to dopadła do Remusa, złapała go za twarz i nakierowała na siebie. - Jesteś już? - zapytała głupawo. - Wróciłeś już do mnie?
- Nie.. Nie rozumiem Doro.... - Remus przełknął ślinę i odchylił nieco głowę szukając dla niej równowagi. - Czemu jestem związany? Co się dzieje? Kim... Kim jest ten mężczyzna? - zapytał przyglądając się jej a potem Syriuszowi który opuścił głowę, z ust kapała mu krew a po twarzy spływały gęste łzy. - Źle wygląda! Potrzeba mu pomoc!
- Ach. Nie przejmuj się, już jesteś bezpieczny, ten człowiek już Cię w żaden sposób nie skrzywdzi. - machnęła ręką - Porwał Cię, Jan go unieszkodliwił i zaraz go stąd zabierze. Pamiętasz cokolwiek? - stwierdziła wymyślając coś widocznie na poczekaniu. - Janie. Zabierz go gdzieś. Gdzie zechcesz. To twoja zapłata. - dodała klękając przy nim z obsesją w oczach i nerwowością w ruchach.
- Remi... - powiedział cicho Syriusz a głos mu drżał jakby mówił w ciężkim bólu - Ja Wiem że tam jesteś. - szepnął unosząc odrobinę głowę. - Ja wiem że...
- Jan do cholery jasnej zabierz go stąd!!! - wrzasnęła podnosząc się - Już jest twój. Wmów mu co chcesz i niech znika z naszego życia raz na zawsze!
Ten jednak stał blisko Syriusza nie mając zamiaru się ruszyć, nie śmiał go jednak dotykać. Nie był to czas ani miejsce. Zresztą... to nie był koniec.
- Oddaj mi różdżkę. - powiedział Jan wyciągając dłoń ku kobiecie - Nie mogę zniknąć bez niej.
- Już, już - mruknęła zirytowana i podeszła do torby stojącej w kącie. Wyciągnęła z niej odebraną mu jeszcze w hotelu różdżkę. - Masz i zabieraj go. - dodała. - Bo nie będziesz mieć z niego pożytku. - syknęła. - Chyba ze mam go zabić o ile sam zaraz nie zdechnie.
- Skąd On znam moje imię? - zapytał Remus przyglądając się Syriuszowi, nie rozumiał sytuacji, głowa mu pękała a mężczyzna który wyglądał tak bardzo źle zdawał się być mu znany i to bardzo dobrze. Niezwykle dobrze. - Proszę rozwiąż mnie i nie krzyczysz. Uspokój się proszę. Nic zupełnie nie pamiętam. Mam straszny mętlik w głowie. Pustkę.
- Dobrze... Wybacz kochanie. - zdjęła z Remusa więzy i gdy tylko wstał przytuliła się do niego - Teraz już nikt nas nie rozdzieli. - stwierdziła zakładając mu ręce na szyję by zaraz odsunąć się odrobinę i pogładzić po twarzy. - Coś Ci dolega? Wszytko w porządku? - bez ostrzeżenia pocałowała go też i nie została odtrącona, ten odwzajemnił pocałunek.
Zrobił to chociaż wiedział wewnętrznie ze coś jest bardzo nie tak... Ze to jest jakieś sztuczne. Ze go wręcz brzydziło jakby całował kogoś niechcianego, odsunął jej twarz w końcu od siebie. Ciągle miał w głowie tylko to że mężczyzna obok cierpi. Te liny musiały być niezwykle bolesne. Ktoś powinien mu pomóc nawet jeśli był to porywacz... Nikt nie zasługiwał na taki ból. A był w takim stanie że raczej nikomu nie zagrażał.
- Kocham Cie Wiesz? Tylko Ciebie i już nikt nam nie będzie przeszkadzał bo teraz w życiu masz tylko mnie. - powiedziała zachwycona działaniem zaklęcia Jana. Zmusiła jeszcze Remusa by patrzał na nią a nie odwracał ciągle twarz do Blacka. Gdy już miała męża po swojej stronie to z innymi sobie spokojnie poradzi.
CZYTASZ
Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]
FanfictionPewien niezwykły czarnoksiężnik powiedział bardzo ważne słowa podczas jeszcze ważniejszego zgromadzenia - "Magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach". W tych czasach wyjątkowość duszy to wyrok śmierci. Codzienny strach i łzy przeplatane determin...