Syriusz był poważnie rozerwany między nieprzytomnym Remusem a powierzoną mu misją. James zaproponował ze go zastąpi ale na Merlina on musiał być na miejscu dla Synka i Żony. Nie było na miejscu nikogo innego kto mógłby bezpiecznie i szybko eskortować Alchemika. Musiał iść, wiedział ze jeśli Remus się zbudzi i dowie że przez niego misja została zaprzepaszczona... Bał się myśleć jak by się wtedy ten czuł i przy tym jaki byłby wściekły.
- Jaka decyzja? - zapytał James stając nad przyjaciółmi. - Nie mamy wiele czasu.
Syriusz gładził dłoń Lunatyka i ciągle kontrolując jego puls w nieświadomym geście przesuwania opuszkami po przegubie jego nadgarstka.
- Pójdę. Muszę pójść. - stwierdził sięgając palcami do bladego zimnego policzka chłopaka. Swojego chłopaka, przyszłego narzeczonego, męża. - Byłby wściekły jakbym porzucił misje. Flamel jest za ważną i za dobą osobą by zostawić go na pastwę mugoli i jak się teraz okazuje również Śmierciożerców.
- Panie Syriuszu? - usłyszał za sobą głos starszej kobiety, obrócił się i uśmiechnął do niej udając spokój. - Nadal śpi? - podeszła wolno do krzesła obok łóżka i usiadła korzystając z pomocnego ramienia Pottera. - Dziękuję kochaneczku.
- Tak. Śpi. Dziękuję Pani. Gdyby... - zaczął ale przerwała mu skinieniem ręki.
- Gdybym się lepiej schowała to by mnie nie złapali a ten chłopaczek nie musiał by teraz cierpieć. Odważny młody człowiek. - pogładziła Remusa po włosach. - Nie dziękuj mi. Równie dobrze mogło nie zadziałać. - dodała z westchnieniem. - Jest dla ciebie bardzo ważny prawda?
Syriusz zarumienił się a James uznał że powinien wyjść, zamknął za sobą cicho drzwi. Łapa odprowadził go spojrzeniem.
- To mój chłopak. - powiedział miękko z lekkim drżeniem w głosie. Trochę się martwił że jak kobieta pozna prawdę to pożałuje ze im pomogła. - Najlepsze co mnie w życiu spotkało. Nie znamy się bardzo długo ale ja mam wrażenie że całe życie właśnie na niego czekałem.
- Och rozumiem. - powiedziała i uśmiechnęła się rozpromieniona. - To takie piękne. Pierwsza prawdziwa miłość. - położyła dłonie na policzkach. - Pamiętam jak ja spotkałam Nicolasa. To było jak światło. Czyste ciepłe i miękkie światło.
Black uniósł twarz zaskoczony ze nie skomentowała tego ze przecież oboje są mężczyznami. Uspokoiło go to i sprawiło że czuł jeszcze większą sympatię do tej drobnej staruszki. Mimo to i tak wiedział że będzie jej dziękował całe swoje życie.
- I ciągle się rozrasta? - szepnął retorycznie ale w odpowiedzi usłyszał serdeczny śmiech.
- Tak. - zgodziła się - Nigdy nie przestanie. Znam swojego męża już prawie pięćset lat. Nigdy nie przestało płonąć. - dodała ignorując to jak chłopak niemal zakrztusił się na wieść o jej wieku. - Ty po niego pójdziesz prawda?
- Tak. - skinął głową - Nie spapram tej misji Pani Flamel. - dodał jeszcze.
- Nie martwię się o to. Widzę ze jest w tobie duża odwaga i moc. - uśmiechnęła się. - Uratowaliście mnie. Oni mieli okrutną przewagę ale zrobiliście wszytko co w swojej mocy. W dodatku twój ukochany okazał się kochać Ciebie bardziej niż sobie możesz wyobrażać. Mądrą miłością. - dodała.
- Nie rozumiem. - ścisnął mocniej palce Remusa.
- Osłonił twojego brata, ten drobny chłopaczek zginął by na miejscu gdyby Pan Lupin go nie zasłonił swoim ciałem. Jeśli się kogoś kocha chroni się nie tylko tą daną osobę ale i jej najbliższych. - powiedziała łagodnie. - Boisz się pewnie zostawić go samego?
CZYTASZ
Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]
FanficPewien niezwykły czarnoksiężnik powiedział bardzo ważne słowa podczas jeszcze ważniejszego zgromadzenia - "Magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach". W tych czasach wyjątkowość duszy to wyrok śmierci. Codzienny strach i łzy przeplatane determin...