- Nadal się kłócą? - mruknęła Lily zabawiając synka który bardzo marudził. - Harremu to się nie podoba. - westchnęła.
- Nie tylko jemu. Zaraz mamy wyruszać. Jak nie dojdą zaraz do porozumienia to ja zrobię to za nich i uwierz mi skarbie nie będzie to przyjemny widok. - potarł skronie.
- Ja tam nawet Syriusza po części rozumiem. Boi się. Wie czym te misje grożą a Remus jeszcze na żadnej nie był, i tak nie liczę tej na którą sam go wysłałeś - dodała biorąc maluszka na ręce.
- Rozkaz to rozkaz. A namawianie Remusa by wmówił Dowódcy ze jest chory przed pełnią to gruba przesada. Poradzi sobie. Zostawią go pewnie na czatach żeby ostrzegał jak poczuje czy zobaczy coś niepokojącego.
- Mówiłeś mu to?
- Mówiłem. Nie słucha mnie jak zwykle. Słychać ich nawet tutaj. Mam dość. - przeszedł się dwa razy po pokoju. - Jak tak będzie wyglądała teraz każda misja to przemyślę zmiany zespołowe. - dodał i wyszedł idąc do sypialni jaką zajmował Syriusz.
- Posłuchaj mnie jeszcze raz. - usłyszał szorstki głos Remusa. - Zgodziłem się służyć w Zakonie jako rycerz i nie zamierzam łamać danego słowa. Pierwszy raz w życiu do czegoś przynależę. Pierwszy raz w życiu mam okazję pokazać ze jestem wart więcej niż kupa morderczej sierści za jaką mnie mają.
- A Ty zrozum że nie chcę Cie za nic w świecie stracić. - jękną Syriusz.
James nie wchodził do pokoju, może było to paskudnie nie eleganckie ale postanowił posłuchać przed drzwiami. Technicznie rzecz biorąc nie podsłuchiwał. Całe piętro słyszało ich doskonale.
- Będziesz tam ze mną - powiedział Lunatyk - Będę bezpieczny.
Tutaj nastała dłuższa cisza bo Wilkołak prawdopodobnie wytracił większość argumentów z rąk Łapie, dodatkowo pewnie mocno podbudowując jego męskie ego. James pokręcił głową. z niedowierzaniem.
- A jak znów zawiodę? - usłyszał nieco podłamany głos, no nie, znów to samo.
- Nadal nie wiem o czym mówisz. - westchnął Remus. - Wiem że coś się stało jakiś czas temu ale póki mi nie powiesz nie będę mógł Ci pomóc się z tym uporać.
- Opowiem. - zgodził się - Jednak nie dziś. Dziś musimy się przygotowywać.
- Wiec nie będziesz się więcej wykłócał? Zrobimy to, wrócimy, ty powiesz mi ta cała swoja straszną tajemnicę?
- Tak. Tak zrobimy. - Syriusz dał całkiem za wygraną. - Chodź chociaż do mnie. - poprosił.
- Doskonale. - przyznał i tu znów nastała dłuższa cisza przerwana tylko cichym westchnieniem któregoś z panów i jakby przesunięciem biurka które obiło się o ścianę.
James uznał ze już pora na niego i że jeśli zostanie dalej to tylko i wyłącznie może się zgorszyć bo rozmowa raczej przeszła w czyny, a tego już słuchać naprawdę nie chciał.
Wrócił pospiesznie do pokoju i bez słowa usiadł na łóżku. Lily stanęła nad nim z synkiem w ramionach i przyglądała mu się wyczekująco.
- Więc? - zapytała męża gdy nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
- Dogadali się. - przyznał - Ale trzeba dać im chyba jeszcze trochę czasu. - dodał i samemu wstał całując w małą główkę swojego malutkiego synka.
- Powiedzmy że rozumiem. - stwierdziła oddając się sama tej rodzinnej pieszczocie.
* * *
Przenieśli się do Paryża drogą która jeszcze przed wojną była nielegalna ale teraz była niemal jedynym szybkim środkiem transportu. Paryż był zupełnie zrujnowany, był w większość od zawsze głęboko magiczny wiec podczas rozpoczęcia wojny ucierpiało większość historycznych budowli. Dla mugoli nie liczyło się ze są bezcennymi dziełami sztuki. Były chociaż w części magiczne to zostawały oddawane na zatracenie.
CZYTASZ
Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]
Fiksi PenggemarPewien niezwykły czarnoksiężnik powiedział bardzo ważne słowa podczas jeszcze ważniejszego zgromadzenia - "Magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach". W tych czasach wyjątkowość duszy to wyrok śmierci. Codzienny strach i łzy przeplatane determin...