* 60 *

3K 256 160
                                    

Doświadczanie śmierci jest czymś fascynującym o ile nie przytrafia się zbyt często. Ostatnim razem miał szczęście w nieszczęściu. Wrócił. Wrócił po latach ale udało mu się wymigać od spotkania z zakapturzonym kolesiem z kosą. Bo tak go chyba przedstawiają mugole. Prawda? Tym razem już  myślał że to naprawdę koniec. Nie było kolesia z ostrymi zabawkami. Nie było jasnego światła na końcu tunelu. Nie było nawet wszechobecnej ciemności tak jak wtedy. Teraz dominowały barwy, zmieniające się kształty, były też dźwięki. Było też jeszcze ciepło które go nie opuszczało nawet na mały moment. Ciepło było niezmienne i nie podobne do czegokolwiek. Ach nie. Może do jednego, do ciepła jakie dawały mu ramiona jego mężczyzny... Jego jedynej miłości. Ciepło to dawało mu poczucie że może tym razem naprawdę wszytko się skończyło? Gdyby tak było to oznaczało by wygraną Nimfadory. To był by najgorszy koniec jaki tylko mógł by zaistnieć. Jednak czy naprawdę się jej udało? W końcu nim stracił przytomność był święcie przekonany ze ma przed sobą w pełni świadomego Remusa. Ze ten trzyma go w ramionach jak swoją własność, tak jak powinno być... nie widział już nawet w jego oczach tej pustki która zobaczył w chwili po tym gdy Jan go zaczarował. 

Jan... Jego kwesta była najgorsza, nie mógł uwierzyć ze ten ich zdradził. Chociaż. Tak wiele lat się nie widzieli. To był też już zupełnie obcy człowiek. Co zaoferowała mu Dora ze przystanął na jej warunki? No tak. Pozwoliła mu go zabrać po wszystkim, ale jaki był w tym cel? 

- Może powinniśmy go obudzić? - usłyszał pogodny cichy głos kobiety, znajomy i kochany jak żaden inny.

- Nie. Niech jeszcze pośpi. Wiele się wydarzyło. - dodał kolejny głos i ten okazał się jeszcze bardziej kochany od poprzedniego. - Stracił całe mnóstwo krwi. - ten słodki dla uszu głos się nieco podłamał. 

- No już spokojnie. Pani Flamel i Pani Pomfrey mówiły że z tego wyjdzie bez szwanku. 

- A jego kręgosłup? Jeśli to uszkodziło mu kręgosłup? - mówił już znacznie ciszej męski głos. 

- Nic takiego się nie stało. Badały mu odruchy. - po chwili ciszy usłyszałem dziecięcy śmiech - O Nawet Teddy jest tego samego zdania! 

- Teddy od samego początku miał rację. - dodał męski głos już nieco spokojniej - Jak kiedyś usłyszy tą historie to pomyśli że to jakaś chora bajka. - zaśmiał się ten ten sam mężczyzna, był to najpiękniejszy śmiech jaki słyszał. 

- Syriusz jest mistrzem w opowiadaniu bajek. - dodała jeszcze. - Ja już pójdę. Powiem reszcie że już wszytko będzie w porządku i alarm odwołany. Nie zrobimy kolejnego pogrzebu. - stwierdziła a po chwili usłyszał zamykające się drzwi. 

Tuż koło siebie poczuł ruch i pierwszy raz od nie wiedział jakiego w sumie czasu dotyk, czułe gładzenie po skroni i pocałunek w czoło. 

Leniwie otworzył oczy, zamrugał kilkakrotnie. Zobaczył przed sobą swój własny osobisty cud z mniejszym ale ale jednocześnie jeszcze większym cudem w ramionach. Zapatrzał się na ten obraz czując jak oczy mu się pocą. Zrzucił to na wysiłek.

- To Ty? - zapytał cicho dopiero teraz zdają sobie sprawę jak ma sucho w ustach. 

- Tak. To ja. - odpowiedział Remus. - Wybacz nie chciałem cię obudzić, odpoczywaj jeszcze proszę... - dodał z jaką nutą lęku ale również z uśmiechem którą Black miał ochotę skraść pocałunkiem.

- Wróciłeś? - uśmiechnął się - Jesteś znów ze mną?

- Nigdy nie przestałem być. - odpowiedział sięgając dłonią do jego bladego policzka i niesfornych rozrzuconych wokoło jego głowy czarnych loczków. 

Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz