* 30 *

2.2K 231 255
                                    

Spadł śnieg. Pierwszy w tym roku i niezwykle obfity, tak jakby chciał swoim puchem niczym kołdrą okryć strapione żałobą dusze.

Od tragicznych wydarzeń w Hogwarcie i Pałacu Królewskim minęły cztery doby. Wszystkie ofiary zostały zidentyfikowane, ciała należące do mugoli przekazane rodziną. Rozpoczęły się też pogrzeby poległych rycerzy, każdy uroczysty ale jeden szczególnie.

Było po wszystkich uroczystościach gdy w Wielkiej Sali na ścianie chwały tych którzy polegli a ich ciała nie wróciły do domu zawisł duży portret który przedstawiał zbyt młodego na śmierć chłopaka. Miał on jasną cerę, duże szare oczy otoczone czarnymi długimi rzęsami. Długie za ramiona czarne włosy zbudowane z mocnych fal otaczały jego twarz jak welon. Tuż pod portretem była szklana szkatułka w której ułożone były fragmenty połamanej różdżki. Pod tym napis:

„Syriusz Orion Black III.

Poległy w obronie Ukochanego, Rodziny, przyjaciół,

Wierny i oddany do samego końca

Żył 22 lata, W naszych sercach już na zawsze"

W Sali zebrali się wszyscy. Najbliżej stali Dowódcy, przyjaciele i rodzina poległego chłopaka. Był też wychudły na wpół nieprzytomny chłopak którego wzrok był utkwiony w portrecie. Jego martwe spojrzenie błądziło po namalowanych rysach z portretu, sennie i tęsknie. Podtrzymywany był przez rudowłosą dziewczynę która co jakiś czas zerkała na niego zaniepokojona mocno jego stanem.

To był już koniec. Płomienna pełna współczucia, dumy i żalu mowa Dowódcy Zakonu Feniksa nie porwała nikogo, wprawiła tylko w jeszcze większy ból. Dla nikogo również nie było żadnym pocieszeniem ze Syriusz dostał pośmiertną nominacje generalską złożoną na ręce jego młodszego brata bo sam partner życiowy nie był w stanie zrobić kroku. Przez ciągle podawane mu leki nie był też do końca świadom co się wokoło niego dzieje.

Niedaleko stała Claudia z równie zdezorientowaną dziewczynką na rękach. Ana nie miała pojęcia co się dzieje. Nikt nie był w stanie powiedzieć dziecku że jej największy idol już się nie zjawi. Ciągle zaczepiała mamę o to wiec kobieta musiała w końcu z nią wyjść by nie przeszkadzać innym w zadumie. Za nią podążył jak cień jeden z żołnierzy Grindelwalda nadal ukrywający się pod pseudonimem.

Mowa Jamesa była niezwykle krótka i nie składna bo przerwana omdleniem Remusa który osunął się na marmurową podłogę wyślizgując się z rąk drobniejszej dziewczyny.

Większość zebranych zaraz znalazła się przy Lupinie. Jednak James kazał wszystkim odejść. Sam wziął wychudłego ze stresu i wcześniejszej choroby chłopaka na ręce i wyniósł w stronę jego własnych pokoi które od chwili śmierci Syriusza z nimi zajmował. Tylko Lily i Pani Flamel z małym Harrym w ramionach za nim poszły.

Przed portretem został tylko Regulus ciągle gryząc się z wyrzutami sumienia i tym czy Wilkołak się mylił. Czy Syriusz jednak żyje i teraz jest dopiero w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Z dala stali jeszcze obaj dowódcy rozmawiając o czymś niemal tylko poruszając ustami.

- Dajmy się mu przespać – powiedział cicho James gdy dotarli do pokoju, odsunął się gdy tylko położył go w łóżku nie mając pojęcia jak się ma zachować, nie radził sobie zupełnie z zaistniałą sytuacją i nie wiedział jak pomóc przyjacielowi. Nie wiedział jak pomóc samemu sobie.

Remus był tak bardzo blady ze zlewał się z pościelą. Tak drobny że niemal niknął pod okryciem.

- Zostanę z nim – powiedziała Lily żeby zaraz spojrzeć prosząco na staruszkę z Harrym w ramionach. Usiadła ociężale na łóżku ujmując dłoń Lupina. – Czy to będzie bardzo duży problem?

Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz