Kiedy uciekał z izolatki pod postacią psa nie miał pojęcia tak naprawdę co robić. Był roztrzęsiony a jedyną jego potrzebą było zobaczenie znów Remusa. Nie miał najmniejszej trudności ze złapaniem jego tropu. Był to przecież najsłodszy zapach jaki kiedykolwiek czuł... Prześlizgnięcie się do środka mieszania Państwa Lupinów było nieco trudniejsze, ich drzwi były za bardzo na widoku i mógł się narazić. Zaryzykował. Jeden sus, ekspresowa zamiana w człowieka by otworzyć ciężką klamkę i wejście do środka. Nie czuł tutaj obecności Dory był swobodniejszy gdy znów jako pies schował się za kanapą. Stąd widział jak jego jedyna prawdziwa i największa miłość buja się z własnym dzieckiem w ramionach mówiąc do siebie. Widocznie próbując się uspokoić.
Tak bardzo, bardzo pragnął w tej chwili znaleźć się przy nim i objąć go. Powiedzieć że żyje... Ze już go nie opuści. Ze wcale nie zwariował. Ale czy mogli dawać sobie takie obietnice? Teraz też nie miał prawa się mu pokazywać. Mógł patrzeć i słuchać jak jego ukochany przechodzi załamanie nerwowe... Nie potrzebował długo się zastanawiać gdy zdał sobie sprawę że to właśnie z jego winy. Więc nie zadawało mu się. Słyszał go... Wstyd jaki go ogarnął i poczucie winy było straszne ale to co usłyszał dalej zapaliło w nim płomień nadziei. Słyszał o sobie tak wiele... Tak wiele ciepła, tak wiele tęsknoty i przeraźliwego smutku. Ciągłej żałoby... Tak wiele, wiele uczucia które wciąż ten w sobie trzymał pomimo że miał żonę. Jego ogłupiały umysł przyjął to wszytko jak sucha ziemia wodę, wsiąknęło to w niego i przeniknęło do najbardziej uśpionych części jego umysłu i ciała. Remus nadal go kochał. On nadal Kochał Remusa. To było przecież takie proste... Oczywiste. Oczywistym też było że musiał o niego walczyć. Ale jak walczyć bez krzywdzenia innych? Nie chciał by Teddy na tym ucierpiał. Nie chciał by Cierpiała też Dora chociaż ona grała zupełnie nie uczciwie. Czy to mogło gu usprawiedliwiać?
Rozmyślania na temat planu przerwało mu jeszcze bardziej niepokojące zachowanie ukochanego. Jego słowa które rozgrzały do czerwoności serce Blacka zostało zaraz nieco ugaszone tym jak Remi wyciągnął z szuflady buteleczkę zielonego płynu.
"Nie chcesz chyba...?!" poczuł ze mu słabo, to wyglądało po prostu jak trucizna! Już miał się rzucić i wyrwać mu buteleczkę kiedy ten ją otworzył a po pokoju rozniósł się nieco gryzący zapach mieszanki lekkich leków nasennych i doskonale znanej mu używki. Pamiętał że że Pani Flamel dawała mu to gdy Remus chorował a on sam szalał z przerażenia w strachu o życie swojego mężczyzny. Na uspokojenie... To były wtedy zaledwie dwie krople, co najwyżej raz na dwa dni a tutaj Remi wypił dość spory łyk. Pani Perenella mówiła wtedy że to nie ma prawa zabić, najwyżej odurzy narkotycznie w silny sposób.
Gdyby nie jego psia forma westchnął by i uderzył się z otwartej dłoni w twarz. Był pewny że Pani mówiła Lupinowi o dawkowaniu, ten jednak pewnie czuł się aż tak źle ze nawet nie pomyślał jak bardzo mógł sobie zaszkodzić. Łapa widział jak Jego mężczyzna odpływa. Uznał że to doskonały moment by chociaż raz go dotknąć. Może... Może pocałować..? Na Wszelkie Ludzkie Bóstwa! Tak bardzo pragnął tego człowieka że na takie ułamki sekund przestawał myśleć. To było by takie nie odpowiedzialne!
Po chwili Edward zaczął płakać w kołysce. Remus widocznie zdał sobie sprawę z błędu jaki popełnił, próbował wstać ale całe jego ciało odmówiło zupełnie posłuszeństwa. Chłopczyk płakał coraz bardziej i bardziej... Mógł się zadławić własnymi łzami, mogło zdarzyć się teraz wszytko a Remus ni był by w stanie zareagować.
- Spokojnie, zajmę się tym - powiedział już w ludzkiej postaci nie rejestrując zupełnie ze do niej wrócił i że wyszedł z kryjówki, troska o to maleństwo była ważniejsza. - Nie bój się o niego - dodał jeszcze, nie czując jak po twarzy ciekną mu całe wodospady łez. Mina Lupina była taka piękna a jednocześnie też uroczo zabawna. Zszokowana ale szczęśliwa do bólu, równie mocno załamana.
CZYTASZ
Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]
FanficPewien niezwykły czarnoksiężnik powiedział bardzo ważne słowa podczas jeszcze ważniejszego zgromadzenia - "Magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach". W tych czasach wyjątkowość duszy to wyrok śmierci. Codzienny strach i łzy przeplatane determin...