Kolejne dni były niezwykle spokojne. Dla Remusa był to pierwszy raz od śmierci rodziców kiedy czuł się naprawdę bezpiecznie. Ludzie mieszkający w ruinach po szkole Magii i Czarodziejstwa byli cudowni. Wystarczyło kilka godzin żeby czuł się jak u siebie. Wiedział jednak ze nie powinien się jeszcze cieszyć. Czekała go jeszcze rozmowa z Dowódcą, tajnym Dyrektorem upadłej szkoły Albusem Dumbledorem. To on miał zadecydować czy młody Wilkołak będzie mógł zostać w tym jednym z ostatnich bastionów magii w tej części Europy.
Wszyscy jak jeden mąż byli pewni ze nie ma się czym martwić. Ze ten przyjmie go z otwartymi ramionami. Już nawet zdążyli wymyślić mu pseudonim do użytku w walkach i pracy konspiracyjnej. Lunatyk. Spodobało mu się chociaż udawał ze tak nie jest bo aż za mocno kojarzy się z jego problemem. Pseudonim ten nadał mu James z Syriuszem. Ci z kolei byli kolejno Rogaczem i Łapą. Nie chcieli mu jeszcze powiedzieć skąd właśnie taki dobór. Sam też nie wnikał z szacunku dla ich tajemnic organizacji.
- Cały się trzęsiesz. – zauważył Syriusz który okazał się najbardziej troskliwa osobą na świecie, z tego co mówiła Lily nigdy wcześniej się tak nie zachowywał dla nowych. Zrzuciła to na traumę po odsiadce w więzieniu, ten zawsze się na nią za to obrażał twierdząc ze nie zachowuje się wcale dziwnie, a ze to ona rośnie jak galaktyka. Obrywał za to. Tak. Lily była niezwykle brutalna, żeby zaraz przytulać obitych przyjaciół czy męża i otaczać matczyną opieką.
- Wydaje Ci się. – powiedział Lunatyk uciekając spojrzeniem.
- Nie bój się, to będzie szybka rozmowa. Razem z Rogaczem przekazaliśmy Dowódcy naprawdę dobre opinie o tobie. – przykucnął przy nim patrząc na niego ciepło. - Nie powinienem mówić tego głośno ale On nam ufa jeśli chodzi o dobór ludzi. Zresztą brakuje nam osób które będą potrafiły przekazywać wiedze.
- Jestem Wilkołakiem. – przypomniał chociaż doskonale znał odpowiedz jaka padnie od jego towarzysza. – Mogę być zagrożeniem.
- Czy skrzywdziłeś kiedykolwiek swoich rodziców? – zapytał nagle Syriusz patrząc mu prosto w oczy.
Remus wciągnął ze światem powietrze, nie spodziewał się takiego pytania, ale rozumiał do czego dążyło.
- Nigdy. Podczas Przemian w pełnie zamykali mnie w specjalnym pokoju i cały czas do mnie mówili. Mimo że moja świadomość była wyrzucona gdzieś na tył głowy to oni z całych sił próbowali tego bym nie zapominał ze jestem ich dzieckiem. – uśmiechnął się do tych wspomnień.
- Zabiłeś już kogoś prawda? – zapytał znów a Remus otworzył szeroko oczy, w tej chwili zaczął się martwić. Nie chciał na to odpowiadać ale Syriusz wyciągnął ku niemu dłoń i położył mu ją na jego własnej zaciśniętej pięści. Pomogło, jego dotyk był niezwykle kojący.
- Tak. W noc gdy zginęli moi rodzice. Trzy lata temu. To była pełnia. Przez kraty widziałem jak są mordowani. Rozerwałem wrota mojej ochronnej celi i zabiłem wszystkich którzy po nas przyszli. Ze stresu straciłem przytomność, rano gdy się obudziłem leżałem na podłodze pokrytej w całości krwią. Trupy Inkwizytorów były rozerwane na małe części, tylko zwłoki mojej rodziny były w całości. Ułożone delikatnie... - powiedział jednym tchem drżąc przez cały czas, tak, to była najgorsza chwila w jego życiu. Oczy zaszły mu łzami do tego stopnia zew ogóle nie widział Łapy.
- Widzisz. – zaczął Black. – To pokazuje ze będziemy bezpieczni. Nie krzywdzisz bez powodu, nie ranisz osób które są ci bliskie. – mówił spokojnie ujmując dłonie Remusa w swoje, gładząc je powoli.
- Może to tak działa tylko na rodziców? – odchylił głowę.
- Wątpię. Myślę ze działa na osoby które są dla Ciebie dobre i Cię kochają. Nie bój się. – powtórzył. – Jeśli chcesz wejdę tam z tobą chociaż dowódca pewnie nie będzie zadowolony. Woli rozmawiać z nowymi na osobności.
CZYTASZ
Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]
FanfictionPewien niezwykły czarnoksiężnik powiedział bardzo ważne słowa podczas jeszcze ważniejszego zgromadzenia - "Magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach". W tych czasach wyjątkowość duszy to wyrok śmierci. Codzienny strach i łzy przeplatane determin...