11.

377 37 23
                                    

Ashton

Sobotnie popołudnie postanowiliśmy spędzić przed telewizorem. Byłem zaskoczony, kiedy Calum zasugerował włączenie Titanica, bo nigdy go nie widział, a dobrze wiedział, że to klasyk i każdy powinien go obejrzeć przynajmniej raz w życiu.

- Nie oglądałem, bo nie wierzę w miłość - naburmuszył się, kiedy zacząłem się z niego śmiać, po raz kolejny wypytując w jaki sposób udało mu się uchować przed owym klasykiem przez te dziewiętnaście lat jego życia.

- Dobra, dobra. Odpuszczam - próbowałem uspokoić mój głośny śmiech, kiedy Calum rzucił we mnie poduszką, którą zręcznie złapałem jedną ręką. Mój uśmiech stał się jeszcze szerszy, na co Calum przewrócił oczami. Jego kąciki ust zadrżały, a ja już wiedziałem,że chłopak z całych sił stara się nie dołączyć do mojej salwy śmiechu.

- Co robimy potem? - zapytał, udając znudzonego. Odetchnąłem głęboko, w końcu się uspokajając, po czym sięgnąłem po pilota i włączyłem Titanica, którego widziałem już ponad pięć razy.

- Nie wydałem jeszcze ani grosza z mojej wypłaty, no może tylko na doładowanie do telefonu, więc tak sobie pomyślałem...

- Zaraz - przerwał mi Calum - To ty w ogóle masz jakiś telefon? Nigdy nie widziałem, żebyś gdziekolwiek dzwonił albo chociażby pisał.

- Nie mam za bardzo do kogo - mruknąłem pod nosem, myśląc o mojej matce, która odzywała się do mnie tylko w święta albo w dniu moich urodzin. Moje rodzeństwo również nie miało jak do mnie zadzwonić czy napisać, bo mój brat był na to za mały, a moja siostra w kółko miała jakieś kary na telefon. W końcu skończyło się na tym, że moja mama zabrała trzynastolatce komórkę na dobre i powiedziała, że moja siostra dostanie ją, kiedy wreszcie jej średnia będzie wyższa niż 4,5.

- Daj mi swój telefon.

- Co? - wypaliłem, patrząc na Caluma z marsową miną. Mulat przewrócił oczami i bez słowa wyciągnął w moją stronę otwartą dłoń.

Westchnąłem i uniosłem lekko biodra z kanapy, aby po chwili wyciągnąć moją komórkę z tylnej kieszeni spodni. Podałem ją chłopakowi, który odblokował ją bez problemu, jako, że nie miałem ustawionego żadnego hasła. W końcu co ja miałem do ukrycia? Calum zaczął coś pospiesznie wpisywać, a już po chwili miałem swój telefon z powrotem w dłoni.

- Wpisałem tylko swój numer. Puść mi sygnał, żebym ja miał twój - i tak też zrobiłem, na co Calum uśmiechnął się w wyrazie podziękowania. Jego spojrzenie od razu przeniosło się na telewizor, a mulat rozluźnił się i usiadł wygodniej, przygotowując się na długie siedzenie przed ekranem. Jednak ja jeszcze nie skończyłem rozmowy.

- Kontynuując - zagaiłem, milutkim głosem, a Calum jęknął, chowając twarz w dłoniach - Tak sobie pomyślałem, że może zjemy dzisiaj obiad na mieście? Ja stawiam, oczywiście.

Calum spojrzał na mnie poprzez rozczapierzone palce i otaksował mnie sceptycznym spojrzeniem, wydymając przy tym usta.

- Jakoś ci nie ufam. W co ty grasz, Ashton?

- W nic - oburzyłem się, siadając prosto. Calum sięgnął po pilota i zatrzymał film, swoją uwagę w pełni skupiając na mnie- Po prostu chciałem cię gdzieś zaprosić i w końcu podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłeś.

- Czyli to jest randka? - brwi Caluma podjechały do góry, a sceptyczny grymas pokrył jego piękną twarz.

- Nie, nie, nie - broniłem się, wymahując rękami, jak gdyby to miało mi w czymś pomóc.

DEVILISH // cashton 👿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz