Calum
Kręciłem biodrami w rytm jakiejś powolnej piosenki, a moje ręce owinięte były wokół metalowej rurki, zajmującej honorowe miejsce na podeście przeznaczonym wyłącznie dla tancerzy klubu. Obok mnie tańczył Luke, a Josephine dotykała jego nagiej klatki piersiowej, na co chłopak mechanicznie reagował przygryzieniem dolnej, lekko suchej wargi. Publiczność zapewne myślała, że wysokiego blondyna podniecił dotyk pięknej brunetki, która gładziła jego smukłe, delikatnie muśnięte promieniami kalifornijskiego słońca ciało, lecz w rzeczywistości Luke powstrzymywał się przed parsknięciem gromkim śmiechem.
Ja sam wykonywałem mechaniczne ruchy, które dzień w dzień łączyłem w spontaniczną choreografię, mającą na celu pobudzić zmysły. A przynajmniej słyszałem, że takie efekty miała moja praca. Jednak dziś nie mogłem się skupić ani na własnej prezentacji ani na tańcu. Moje myśli ciągle odpływały w stronę mieszkania, a raczej mojego nowego współlokatora, Ashtona Irwina. Minął tydzień odkąd poznałem tego kręconowłosego blondyna, a chłopak intrygował mnie coraz bardziej. Coraz częściej przyłapywałem się na tym, że zerkam na niego, szczególnie przed pójściem spać lub kiedy chłopak zmieniał ubranie na bardziej formalne, kiedy to szykował się do pracy za barem.
- Co jest? - ni stąd, ni zowąd, Luke pojawił się przy moim boku. Teraz tańczyliśmy przy jednej rurce, twarzą do siebie, aby móc normalnie porozmawiać, choć nie wiem czy tą sytuację można byłoby uznać za normalną.
- Nic - mruknąłem, szybko kończąc naszą rozmowę.
- Przecież widzę jaki nieobecny jesteś.
- Wydaje ci się - prychnąłem. Piosenka skończyła się, a co niektórzy śmielszy goście nagrodzili nas gromkimi brawami i gwizdami. Zeszliśmy ze sceny, a ja już miałem wtopić się w tłum i znaleźć sobie prywatną kopalnię złota w postaci nadzianego gbura po pięćdziesiątce, kiedy dłoń Luke'a spoczęła na moim odkrytym obojczyku, zatrzymując mnie w miejscu.
- Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć dosłownie wszystko. Chodzi o Ashtona? Zrobił ci coś?
- Co? - moja szczęka prawie opadła na podłogę. Jak on mógł pomyśleć, że świętszy od księdza Ashton Irwin mógł mi cokolwiek zrobić? -Zwariowałeś? Przecież on jest gorszy niż moja była katechetka! Uwierz mi, ona była zafiksowana na punkcie seksu bardziej niż sam Freud. Przez pierwsze kilka lat nauki latała za mną po korytarzu, z krzyżem w dłoni.
- Ale nadal mógłby cię zgwałcić. Znam takich jak on. A pedofilia i wykorzystywanie seksualne też się zdarzają w kościele.
- Prędzej to ja zgwałciłbym jego - mruknąłem pod nosem, przewracając oczami. Po części liczyłem na to, że Luke tego nie usłyszy. Oczywiście stało się na opak. Chłopak usłyszał moją cichszą od szeptu wypowiedzieć i podekscytowany uśmiechnął się szeroko, omal nie klaszcząc w dłonie. W jego oczach pojawił się dziki błysk, którego nie widziałem u niego od dłuższego czasu. Ostatnim razem, kiedy ta przepełniona euforią i ekscytacją twarz ukazała się mi oraz reszcie światu, Luke dopiero co zaczynał pracę w klubie. Było to w dniu, kiedy blondyn poznał Michaela, swojego obecnego chłopaka oraz, jakby nie patrzeć, szefa.
- Podoba ci się Ashton?
- Czysto fizycznie, ale tak - rozejrzałem się po sali, szukając czegoś co mogłoby mnie uratować od niekomfortowej rozmowy z Lukiem. Zauważyłem, że jeden z klientów machnął na mnie dłonią - Muszę lecieć, robota wzywać.
- Ale...
Nie dane mu było skończyć, bo wmieszałem się w tłum, zostawiając go w tyle, pośród buzujących od hormonów ciał. Czasami ucieczka jest lepsza niż prawda. W sumie to często uciekam przed samym sobą, a kolejny raz wcale mi nie zaszkodzi.
CZYTASZ
DEVILISH // cashton 👿
FanfictionGdzie Ashton jest bardzo niewinny, a Calum za wszelką cenę chce sprowadzić go na złą drogę. Czasami życie nie do końca wygląda tak jak to sobie zaplanowaliśmy. Ashton Irwin niedawno przeprowadził się do mniejszego miasta, aby stać się bardziej nie...