19. (+)

649 39 41
                                    

Ashton

- Dzień dobry.

Pierwszym co zobaczyłem po przebudzeniu była głowa Caluma, która nadal spoczywała na mojej nagiej klatce piersiowej, spokojnie unoszącej się i opadającej w dół. Jego czarne włosy tworzyły małe loczki,  łaskoczące moją szczękę oraz wrażliwą skórę szyi. Jego ciemne oczy wpatrzone były we mnie, a w tych ciemnych tęczówkach połyskiwała mieszanka spokoju oraz rozbawienia. Nie mogłem się nadziwić, jako, że chłopak jeszcze mnie nie odepchnąl lub nie odwrócił na bok, żeby znaleźć się jak najdalej od mojego ciała.

Chcąc przetestować te nowe granice, które Calum niedawno ustanowił, ostrożnie wyplątałem dłoń spod kołdry i przesunąłem ją na jego klatkę piersiową, palcami rysując szlaczki na jego skórze. Calum zaskoczony sapnął, a jego usta uchyliły się, przez co moje oczy nie potrafiły już opuścić jego różowych warg. Tak bardzo chciałem go pocałować...

- Nie.

Przerażony przestałem dotykać Caluma. Od razu zabrałem rękę z jego ciała i spojrzałem ponownie w jego oczy. Chłopak speszył się i odwrócił głowę. Po chwili jego dłoń sięgnęła po moją, płasko kładąc ją na swojej klatce piersiowej, jak gdyby mulat znowu chciał poczuć na sobie mój delikatny dotyk. Spełniłem jego niemą prośbę, oczekując wyjaśnień.

- Nie o to mi chodziło - wymamrotał, nie patrząc mi w oczy - To znaczy... Widziałem jak na mnie patrzyłeś. Nie chciałem, żebyś mnie teraz całował, bo najpierw musimy umyć zęby. To niehigieniczne.

Nie kontrolując tego co robię, parsknąłem głośnym śmiechem. Calum spiorunował mnie spojrzeniem i wydął dolną wargę. Moja dłoń przesunęła się w górę, sunąc po jego szyi oraz barkach, żeby po chwili dotknąć jego policzka. Chłopak zamknął oczy, kiedy kciukiem przejechałem po tej jakże ponętnej, dolnej wardze.

- Chyba spędzasz ze mną za dużo czasu. Z kim przestajesz takim się stajesz - zaśmiałem się, przybliżając twarz do tej jego. Calum zamglonym wzrokiem spojrzał na mnie, jednak w ostatniej chwili się opanował. Mulat położył dłoń na mojej twarzy i niezbyt delikatnie odepchnął mnie, aby po chwili wstać z łóżka i pobiec do łazienki.

Schowałem głowę w zgięciu ramienia, kryjąc uśmiech, który wpłynął na moje usta, kiedy usłyszałem szum lejącej się wody z kranu w łazience. Calum naprawdę poszedł myć zęby. Po chwili dało się słyszeć jego ciche kroki, które zmierzają w moją stronę. Odkryłem twarz i już miałem wyciągnąć ramiona w jego stronę, kiedy chłopak uniósł dłoń i chlapnął na mnie resztkami wody, która pozostała na jego palcach.

- Teraz twoja kolej. Może potem cię pocałuję. Zastanowię się nad tym.

Udając zdenerwowanego podniosłem się na równe nogi. Chcąc złapać Caluma, rzuciłem się w jego stronę z szeroko otwartymi ramionami, ale chłopak tylko pisnął i potruchtał w stronę kuchni.

- Zostaw! - zaśmiał się, kryjąc się za blatem - Muszę zrobić jedzenie, a ty idź umyj te cholerne, białe zęby.

- Niech ci będzie - uniosłem dłonie w geście kapitulacji, czym prędzej oddalając się w stronę łazienki, aby Calum nie widział tego czystego szczęścia wypisanego na mojej twarzy.

Czym prędzej umyłem zęby, po czym od razu, jak na skrzydłach, udałem się do kuchni.


- Co tak pachnie? - obszedłem wyspę kuchenną, po czym od razu oplotłem ramionami talię Caluma, który do tej pory tańczył i śpiewał piosenki lecące w radiu. Nachyliłem się w jego stronę i złożyłem pojedynczy pocałunek na jego szyi. Chłopak najpierw spiął się, a dłoń, w której trzymał drewnianą łyżkę, zawisła w powietrzu, lecz kiedy złożyłem kolejny drobny pocałunek na jego odkrytym obojczyku, chłopak rozluźnił mięśnie i spojrzał na mnie przez ramię.

DEVILISH // cashton 👿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz