10.

489 35 23
                                    

(ten rozdział dedykuję @-winogrono- Dziękuję za tę "tajną akcję" z cytatem, o której pisałaś mi na tt- na pewno wiesz o co chodzi - Jesteś cudowna )

Calum

Tydzień minął szybciej niż bym się tego spodziewał. Piątek nadszedł wcześniej niż za czasów, kiedy samotnie mieszkałem we własnym lokum. Teraz był ze mną Ashton, który nie dość, że ze mną mieszkał to jeszcze pracował. No i dzielił ze mną łóżko. A trzeba przyznać, że pomimo braku doświadczenia, był w tym całkiem niezły. 

Noce upływały nam na pracy w barze, natomiast czas za dnia spędzaliśmy razem, przy tym dowiadując się o sobie nowych rzeczy, prowadząc rozmowy o nieistotnych pierdołach, oglądając filmy albo bez sensu włócząc się po niewielkim mieście. Muszę przyznać, że dawno nie bawiłem się tak dobrze jak z Ashtonem. Nasz układ jak najbardziej mi odpowiadał. Zresztą jemu chyba też. W końcu widziałem jakim wzrokiem na mnie patrzył. 

W piątek, Michael oznajmił nam, że robimy imprezę karaoke, więc tancerze oraz barmani mogą ubrać się swobodniej niż zazwyczaj. Możliwe, że zaśmiałem się na jego dobór słów względem tancerzy, a Luke szturchnął mnie wtedy, łokieć wbijając pomiędzy moje żebra, przez co jęknąłem z bólu. 

- Czyli w co dokładnie mamy się ubrać? - Ashton, który stał obok mnie, uniósł brwi do góry. Michael, o dziwo już gotowy na imprezę, która miała zacząć się za godzinę, poprawił tylko swoją hawajską koszulę i przeczesał swoje zielone włosy, po czym wzruszył nonszalancko ramionami. 

- Wybierzcie co chcecie. Tutaj i tak każdy z klientów wie kto dokładnie jest barmanem, a kto tancerzem. 

Skwitowałem słowa zielonowłosego wzruszeniem ramion, innymi słowy równie nonszalanckim gestem, po czym pociągnąłem za rękaw czarnej, eleganckiej koszuli Ashtona, którą chłopak niedawno przytaszczył ze swojego mieszkania. 

- Co? - szepnął w moją stronę, zerkając na mnie kątem oka, nadal jednym uchem próbując słuchać Michaela, który rozgadał się. Jak zwykle.

- Wracamy do mieszkania. Muszę się przebrać. 

Ashton nerwowo zerknął w stronę Michaela, który teraz zaciekle gestykulował, wymachując przy tym niebezpiecznie rękami. Luke przyglądał mu się, a iskierki rozbawienia tańczyły w jego niebieskich oczach. Może trochę im zazdrościłem tej miłości. Ale tylko troszeczkę. 

- Dobra - powiedział w końcu Ashton, a głębokie westchnięcie opuściło jego usta, które całowałem już tyle razy.

Uśmiechnąłem się zawadiacko i ponownie chwyciłem za jego rękaw, próbując jak najciszej wycofać się w stronę drzwi wyjściowych. Nikt z pracowników nie zauważył, że pospiesznie oddalamy się z tego małego tłumu ludzi słuchających Michaela jak jakiegoś mędrca. No, prawie nikt... Jedynie Luke spojrzał w naszą stronę, posyłając mi promienny uśmiech, a potem unosząc w górę oba kciuki. 

Kretyn.

Kątem oka zauważyłem,że jeszcze jedna osoba przygląda nam się z istnym mordem w oczach. Ida definitywnie wypalała we mnie dziurę swoim chłodnym wzrokiem. Posłałem w jej stronę niewinny uśmiech i mocniej zacisnąłem palce na rękawie Ashtona, niemalże wypychając go za drzwi. 

- Co się dzieje? - wysapał, kiedy zagoniłem go do naszego mieszkania, przeskakując po dwa schodki na raz- Michael aż tak nie lubi jak się go zostawia?

- Raczej nie - burknąłem, otwierając drzwi od mieszkania i od razu dopadając do szafy, której drzwiczki niemal cały czas pozostawały uchylone. Ten mebel widocznie przeznaczony był tylko dla jednej osoby, a zarówno ja jak i Ashton mieliśmy sporo ciuchów. W sumie to może ja miałem troszeczkę więcej... No dobra, przyznaję się. Dużo więcej niż połowa tych ubrań należała do mnie. Ashton miał do dyspozycji tylko jedną, malutką półkę. 

DEVILISH // cashton 👿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz