23.

350 38 21
                                    

Ashton

Moje dwudzieste drugie urodziny trwały w najlepsze.

Calum dał mi aż dwa prezenty, chociaż gdyby ktoś obcy zapytał co dostałem na urodziny, nie opowiedziałbym raczej o tym drugim podarunku. Zgodnie z obietnicą dostałem również mój tort urodzinowy, który Calum zamówił z pobliskiej kawiarni. Chyba nigdy nie zapomnę miny kuriera, kiedy Calum otworzył mu drzwi będąc półnagi, owinięty jedynie kołdrą, którą zgarnął z naszego łóżka. Z mojego miejsca z kanapy dobrze widziałem jak kurier poczerwieniał i patrzył wszędzie, tylko nie na nagiego chłopaka, który z uśmiechem przyklejonym do twarzy płacił za tort.

Potem śmialiśmy się do rozpuku, przy tym zajadając się kalorycznym i mdląco słodkim tortem czekoladowym. Jako, że nie mieliśmy, żadnych świeczek Calum jedynie odkroił mi ogromny kawałek tortu i podsunął pod nos, mówiąc:

- Pomyśl życzenie.

Od razu spełniłem jego prośbę, zamykając oczy i w myślach wypowiadając moje najskrytsze marzenie. Może i byłem głupcem, bo mogłem zażyczyć sobie kupy kasy albo luksusowego samochodu, ale kiedy mulat patrzył na mnie przez swoje czarne jak heban rzęsy, a jego ciemna skóra wabiła mnie, nie mogłem myśleć o niczym innym niż właśnie Calumie. Dlatego moim życzeniem urodzinowym było, aby Calum nareszcie odwzajemnił moje uczucia. Zakochałem się w tym chłopaku i teraz już to wiedziałem.

Dmuchnąłem na tort, udając, że są tam świeczki, a rozbawiony Calum podał mi talerzyk, kiedy otworzyłem powieki. Chłopak również odkroił sobie porządny kawałek słodkiego deseru, od razu zajadając się nim i odchylając się na kanapie. Jego głowa opadła w tył, a chłopak dramatycznie oblizał usta z czekoladowego lukru i przymknął powieki. Przybliżyłem się do niego i starłem odrobinę lukru, którym chłopak ubrudził prawy kącik ust. Calum chwycił za mój nadgarstek i zassał mój kciuk, którym starłem lukier. Jego ciemne oczy nie opuszczały mnie nawet na sekundę, kiedy jego język delikatnie oplótł koniuszek mojego palca. Sapnąłem, czując jak znowu robi mi się ciasno w spodniach. Ten chłopak działał na mnie jak nikt inny.

Calum niewinnie uśmiechnął się, patrząc na mnie zamglonym wzrokiem. Jego źrenice były rozszerzone. Zresztą założę się, że moje oczy wyglądały podobnie. Calum odłożył talerz na stolik, to samo robiąc też z moim kawałkiem tortu. Już po chwili chłopak siedział okrakiem na moich kolanach, jego nogi rozrzucone po obu stronach mojego ciała, a ręce oplatające moją szyję. Z uśmiechem błądzącym po moich ustach delikatnie przejechałem dłońmi wzdłuż jego ciała, powoli zsuwając z jego klatki piersiowej kołdrę. Ja sam miałem na sobie jedynie bokserki. Kołdra tworzyła chmurkę bieli wokół bioder Caluma, zakrywając jego intymne miejsca, co było niesamowicie gorące, a ja nie mogłem się mu oprzeć, kiedy chłopak sięgnął po moje dłonie, kładąc je na swojej rozgrzanej, nagiej klatce piersiowej. Moje palce musnęły sutki mulata, delikatnie drocząc się z nimi, przez co Calum jęknął bezgłośnie, jedynie uchylając usta.

- Jesteś piękny - wyszeptałem, nie mogąc się napatrzeć na jego ciało oraz zaróżowioną twarz. Myślałem, że chłopak tak jak zawsze odpowie mi jakąś ciętą ripostą albo wzruszeniem ramionami, ale tym razem Calum zaskoczył mnie. Mulat nieśmiało odwrócił wzrok, a na jego usta wpłynął malutki, niepewny uśmiech.

- Nikt mnie jeszcze tak nie nazwał. Jesteś tym pierwszym- szepnął, kiedy moje dłonie zjechały niżej, na jego ręce. Moje palce splotły się z tymi Caluma, a mulat nie wyrwał rąk z mojego uścisku - Słyszałem już kiedyś, że jestem pociągający, seksowny, zniewalający, po prostu urodziwy albo..

Widząc moją niezadowoloną, praktycznie zazdrosną minę, chłopak zamknął usta i wzruszył ramionami, spoglądając w dół na nasze splecione dłonie.

DEVILISH // cashton 👿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz