Ashton
Moja ręka przemierzała kilomery chłodnej, śliskiej pościeli. Nadal pozostając w półśnie pragnąłem odnaleźć ciało Caluma. Dopiero kiedy uchyliłem moje zmęczone, sklejone powieki, zauważyłem, że mulata nie ma w ogóle w łóżku.
Skonsternowany uniosłem się do pozycji połowicznie leżącej, pięściami przecierając zmęczone oczy. Ach, no tak. W końcu wczoraj się pokłóciliśmy. Albo coś w tym stylu, sam nie wiem jak dokładnie powinienem to określić.
Moja głowa od razu odwróciła się w stronę kuchni, gdzie spodziewałem się zobaczyć mulata, możliwe, że krzątającego się przy blatach kuchennych i robiącego śniadanie. Mina zrzedła mi, kiedy okazało się, że owe pomieszczenie jest kompletnie puste. Już miałem wstać i skierować się w stronę łazienki, żeby tam przyłożyć ucho do drzwi i nasłuchiwać czy Calum przypadkiem się nie utopił, kiedy moje spojrzenie spoczęło na mulacie skulonym na kanapie. Chłopak siedział przed telewizorem, którego dźwięk został wyłączony. Na ekranie dostrzegłem jakiś nieznany mi film, sądząc po kadrze oraz scenie pocałunku, szybko wywnioskowałem, że musiała to być komedia romantyczna.
Ostrożnie podniosłem się z łóżka, próbując stąpać lekko po podłodze, tak aby nie przestraszyć Caluma, który jak w transie siedział zgarbiony na sofie. Jego długie nogi podciągnięte były pod klatkę piersiową, a chłopak otoczył je ramionami, a na dodatek położył brodę na kolanach. Tak zwana pozycja obronna.
- Wszystko w porządku? - zapytałem niepewnie, a moja ręka zawisła tuż nad jego ramieniem. Zaraz jednak podkurczyłem palce i zwinąłem dłoń w pięść, po czym opuściłem ją, a ta smętnie opadła przy moim boku.
- Mhm.
- Na pewno?
Nic. Żadnej odpowiedzi. Jedynie wzruszenie ramion.
- Posłuchaj... -wypuściłem z siebie głęboki oddech i przetarłem zmęczoną twarz dłońmi. Obszedłem sofę i w końcu usiadłem obok Caluma, jednak nadal pozostawiając między nami odpowiedni dystans - Przepraszam za to co wczoraj się wydarzyło. Nie wiem co zrobiłem źle, ale i tak chcę cię przeprosić. Proszę, nie czuj się przeze mnie źle.
Calum oderwał wzrok od ekranu i wreszcie na mnie spojrzał. Pod jego wielkimi, szeroko otwartymi oczami, wykwitły sińce, zapewne wynik nieprzespanej nocy.
- Serio, wszystko jest w porządku.
- Przytuliłbym cię, gdybyś mi tylko na to pozwolił... - wyszeptałem, po części mając nadzieję, że chłopak tego nie usłyszy. Jednak słuch mulata nie zawodził.
- Lepiej niech zostanie tak jak jest - jego wzrok znów opuścił moją sylwetkę i od razu przeniósł się na ekran telewizora. Moje spojrzenie również zawędrowało na denną, starą komedię romantyczną.
- Co oglądasz? - spytałem cicho, chcąc za wszelką cenę przerwać tę ciszę panującą między nami.
- Bridget Jones - mruknął Calum, ciaśniej oplatając ramionami swoje nogi. Uniosłem do góry jedną brew i przygryzłem dolną wargę, aby się nie roześmiać.
- Serio?
- Tak. Serio - warknął, nadal na mnie nie spoglądając.
- A podobno nie wierzysz w miłość.
- Bo nie wierzę. Ale film oglądać chyba mogę, prawda? To i tak nie jest prawdziwe życie - głos Caluma był zimny, więc powstrzymałem się z kolejnymi, przygotowanymi w głowie argumentami, które miałem już na końcu języka.
- Może i masz rację.
- W sensie? - głowa Caluma wystrzeliła do góry, a chłopak zerknął na mnie kątem oka. Ja jednak odwróciłem głowę w stronę ekranu, nie poświęcając mu już swojej uwagi.
![](https://img.wattpad.com/cover/194562666-288-k533153.jpg)
CZYTASZ
DEVILISH // cashton 👿
FanfictionGdzie Ashton jest bardzo niewinny, a Calum za wszelką cenę chce sprowadzić go na złą drogę. Czasami życie nie do końca wygląda tak jak to sobie zaplanowaliśmy. Ashton Irwin niedawno przeprowadził się do mniejszego miasta, aby stać się bardziej nie...