15.

407 38 26
                                    

Ashton

Z jakiegoś powodu Michael zamknął wcześniej klub i za nic nie chciał nas wypuścić do domu.

Z nudów czyściłem bar, dopóki ten nie zaczął błyszczeć. Na stołku barowym siedział Calum, w pełni ubrany w swoje zwyczajne ubrania. Mulat kręcił się w kółko na stołku, ze znużeniem przypatrując się mojej pracy. Ida zniknęła na zapleczu, w tym samym momencie, kiedy Calum zaszczycił nas swoją obecnością.

- Możesz przestać? - mruknąłem, paznokciem zdrapując jakiś brud z blatu.

- Ale co? - zapytał niewinnie Calum, robiąc jeszcze jedno kółeczko, przez co zemdliło mnie.

- Jak nie przestaniesz się tak kręcić to albo się porzygam albo zemdleję.

Chłopak wykrzywił usta w ironicznym uśmieszku, ale spełnił moją prośbę, lekko podchodzącą pod groźbę. Wymownie przewróciłem oczami i kontynuowałem zaciekłe mycie pedantycznie czystego już baru.

Nagle ciszę panującą w 5 Seconds Of Summer przerwał czyjś wrzask. Dałbym głowę, że głos należał do Luke'a.

Calum gwałtownie zeskoczył z barowego stołka i w panice zaczął rozglądać się na boki. Ja sam upuściłem ścierkę, której dotychczas używałem do sprzątania, po czym pośpiesznym krokiem obszedłem bar i stanąłem obok Caluma. W razie potrzeby chciałem być na tyle blisko mulata, aby być w stanie mu pomóc.

Zza drzwi gabinetu wypadł Luke, przy tym gwałtownie wymachując jedną z dłoni. Zmarszczyłem brwi, zerkając na skonsternowanego Caluma, który nie ruszał się z miejsca. Luke nie wyglądał wcale na poszkodowanego, więc nie rozumiałem czemu miałby krzyczeć. Chyba, że on i Michael...

Moje policzki natychmiast pokryły się szkarlatem, który próbowałem zasmakować, chyląc głowę w dół. A to wszystko przez moje brudne myśli. Nie. To raczej wina Caluma. Tak, to on sprawdził mnie na złą drogę.

Luke przypadł do Caluma z piskiem, szczelnie obejmując go ramionami. Blondyn zrobił to tak gwałtownie i niespodziewanie, że Calum wypuścił z siebie głębokie westchnięcie i zatoczył w tył. Teraz Luke szlochał cicho w ramię Caluma.

- Boże, co się dzieje? - wyszeptał mulat, pociągając za ramiona Luke'a, próbując odciągnąć go od swojej szyi, żeby zobaczyć wyraz jego twarzy.

- To łzy szczęścia- odparł Luke, samemu ustępując i robiąc krok w tył.

Luke znowu zaciekle wymachiwał dłonią, a ja dopiero w tym momencie zauważyłem połyskujący na serdecznym palcu złoty pierścionek z cyrkoniami. Osz, kurde.

- Czy... Ty... Michael? Co kurwa? - Calum jąkał się niemiłosiernie. Jego wzrok przemieszczał się od przyjaciela do gabinetu Michaela, z którego wreszcie wyłonił się zielonowłosy.

- Jakoś tak wyszło- zaśmiał się beztrosko Michael, widząc osłupionego Caluma. Nastała chwila ciszy, podczas której Michael uśmiechał się jak głupi do sera, Luke wpatrywał się z wyczekiwaniem w Caluma, a sam mulat stał na środku klubu z szeroko otwartymi ustami. Wokół nas powoli zbierał się tłum pracowników. Niektórzy patrzyli na tą scenę z marsową miną, a inni po prostu zakrywali szerokie uśmiechy.

W końcu Calum przemógł się i odchrząknął.

- Wow - mruknął, po czym na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a mulat gwałtownie wpadł w objęcia Luke'a - Będę pieprzoną druhną!

Wszyscy obecni zaśmiali się, a ja zauważyłem, jak Michael dyskretnie ociera łzę szczęścia, która zastygła na jego rozgrzanym z emocji policzku. Mężczyzna zapewne popłakał się, już kiedy klękał na jedno kolano.

DEVILISH // cashton 👿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz