Calum
Nie mam pojęcia jak długo spałem. A może powinienem powiedzieć jak krótko spałem.
Na pewno nie wystarczająco długo, aby być wyspanym i gotowym na nowy dzień. Słońce już dawno świeciło na bezchmurnym niebie, kiedy wreszcie odważyłem się przekręcić i położyć na plecach. Prawie całą noc spędziłem na rozmyślaniu o słowach Ashtona. Dlaczego ten chłopak tak bardzo męczył mnie psychicznie?
Broń Boże, wcale nie chodziło mi o to, że miałem go dosyć. Problem tkwił w tym, że coraz bardziej zaczynało mi na nim zależeć, co najlepiej dowodził chyba fakt, że byłem nawet o niego zazdrosny kiedy zobaczyłem jak Ida się do niego przystawia. Wczorajsza rozmowa w ogóle nie powinna się wydarzyć. Ashton oczekwiał ode mnie zbyt wiele. Co prawda wina leżała po mojej stronie, skoro nie miałem tej cholernej odwagi wyznać mu mojej przeszłości. Bo w końcu ja też miałem różnorodne problemy i niedogodności, które doprowadziły do tego jaki teraz jestem.
Niemalże podskoczyłem, kiedy Ashton niespodziewanie obudził się i nadal pozostając w półśnie przysunął się do mnie. Chłopak oplótł ramionami moją talię. Jego dotyk wyrwał mnie z letargu, jednak było za późno, żebym zdołał uciec przed jego bliskością. Zamknąłem oczy i zwilżyłem czubkiem języka suche usta, chcąc pozbierać skołatane myśli. Chłopak pachniał naprawdę dobrze, jakby mieszanką wanilii i innych słodkich przypraw, a jego włosy łaskotały moją szyję, kiedy kręconowłosy odwrócił lekko głowę, by znaleźć się jeszcze bliżej mnie.
Leżałem jak sparaliżowany, nie mogąc się ruszyć pod wpływem jego mokrych, niechlujnych pocałunków, które chłopak zaczął składać wzdłuż mojej szyi oraz nagich ramion.
- Ashton - oprzytomniałem, próbując odepchnąć od siebie ciało kręconowłosego, którego zaspane powieki nadal pozostawały przymknięte.
Jego ręce powędrowały wzdłuż moich boków, powoli sunąc w dół.
- Dość! Powiedziałem dość! - z całą siłą, na która zdobyłem się po nieprzespanej nocy, odepchnąłem od siebie Ashtona, a ten znowu wylądował po swojej stronie łóżka.
Jak oparzony zeskoczyłem z łóżka, stając na równe nogi. Z frustracji pociągnąłem za swoje ciemne, skudlone po nocy włosy i odetchnąłem głęboko.
- Pojebało cię? - warknąłem w stronę chłopaka, który teraz leżał na plecach, opierając większą część masy ciała na przedramionach. Jego orzechowe oczy wydawały się być zaniepokojone i pełne troski.
- Calum, co się dzieje? Jesteś na mnie zły za tą wczorajszą rozmowę? Przekroczyłem jakąś linię?
- Czy ty siebie słyszysz? - zaśmiałem się bez cienia wesołości - Tak, Ashton. Przekroczyłeś cholerną linię. Mieliśmy być tylko przyjaciółmi z korzyściami, a ty mówisz mi, że jesteś zazdrosny o relację Luke'a i Michaela, a potem pytasz mnie o jakiś głupi ślub. Nie widzisz, że wprawiasz mnie w zakłopotanie? Chyba wyraziłem się dostatecznie jasno mówiąc, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego poza seksem?
Szczęka Ashtona opadła na podłogę. Kręconowłosy wyglądał na skrzywdzonego, kiedy prędko odwrócił głowę w drugą stronę, nie chcąc już na mnie patrzeć. Może trochę przegiąłem? Chyba dałem się ponieść emocjom, które buzowały we mnie. Moja gorąca krew aż kipiała w moich żyłach.
Słowo się rzekło, a ja nie mogłem już nic na to poradzić. Nie bacząc na ból wypisany na twarzy Ashtona, który starannie próbował nie pokazywać po sobie jak bardzo przeliczył się, czekając na jakąkolwiek zmianę w naszej relacji, zacząłem grzebać w szafie. Chciałem jak najszybciej się ubrać, żeby nie świecić gołym tyłkiem przed Ashtonem. Oczywiście nie bałem się go, w końcu chłopak nie skrzywdziłby nawet muchy, ale nie chciałem go prowokować. Po co ma liczyć na więcej niż już dostał?
CZYTASZ
DEVILISH // cashton 👿
FanfictionGdzie Ashton jest bardzo niewinny, a Calum za wszelką cenę chce sprowadzić go na złą drogę. Czasami życie nie do końca wygląda tak jak to sobie zaplanowaliśmy. Ashton Irwin niedawno przeprowadził się do mniejszego miasta, aby stać się bardziej nie...