1.

1.3K 61 9
                                    

TERAZ


Dziś Landen się żeni. Szybko poszło. Liczyłam, że przemyśli jeszcze swoją decyzję i poczeka chociaż rok, ale on był cholernie pewny, że chciał tego ślubu teraz. Nikt nie był w stanie namówić go, żeby poczekał. Madison zaciągnęła go przed ołtarz zaraz po ukończeniu studiów. Kuzyn zawsze wydawał się rozsądnym facetem, dlatego wiadomość o ślubie mnie nie zaskoczyła. Spodziewałam się tego.

Landen oświadczył się na studiach, czego nie rozumiałam. Ok, był ze swoją dziewczyną już dość długo, ale kto normalny oświadczał się w wieku dwudziestu kilku lat? I czemu śpieszyło im się tak ze ślubem? Gdy zapytałam, czy wpadli, stanowczo zaprzeczył. Miałam nadzieję, że mnie nie oszukał. Nie chciałam jeszcze bawić dziecka kuzyna. Nie zamierzałam się nim dzielić z kimś więcej niż z jego żoną, która i tak już zaczynała ograniczać mu kontakty z innymi. Madison była jedyną dziewczyną Landena, chociaż mógł mieć każdą. Podobał się kobietom i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Więc dlaczego nie chciał się zabawić tylko od razu dać się zaobrączkować? Ale co ja mogłam wiedzieć o miłości? Dzieciak ze mnie jeszcze i tyle. Pewnie zrobią sobie dziecko w noc poślubną. Zero jakiejkolwiek korzyści z życia. Nie to, żebym uważała dziecko za coś złego, ale nie żyliśmy w czasach naszych rodziców. Nie musieliśmy brać ślubów ledwo po dwudziestce i od razu pakować się w pieluchy. Mieliśmy o wiele więcej możliwości. A na ustatkowanie się i rodzinę przyszłaby odpowiednia pora. Może przed trzydziestką? Byłam pewna, że nie chciałam mieć dziecka wcześniej. Poza tym szukanie faceta szło mi strasznie opornie, a nie zamierzałam pakować się w małżeństwo z pierwszym lepszym tylko dlatego, że czas gonił. Obserwowałam związek ciotki, która tkwiła w swoim małżeństwie chyba już tylko z rozsądku albo bała się zostać po tylu lata sama.

– Nie wierzę, że żenisz się z tą jędzą. - Stałam przed Landenem i poprawiałam mu krawat.

Ibe powinna to robić, bo była jego świadkiem. Niestety zaspała. W sumie to liczyłam, że wyrobi się wcześniej, żebym miała więcej czasu dla siebie. Jednak nie zamierzałam zawieźć kuzyna w najważniejszym dniu w jego życiu dla własnej wygody. Dlatego byłam przy nim, gdy jego siostra nie mogła.

Nigdy nie przepadałam za dziewczyną Landena. Nie rozumiałam, czemu wcześniej tak bardzo chciałam ją poznać. Traktowała mnie jak dzieciaka, którym już nie byłam. Miałam osiemnaście lat i nawet mój kuzyn zrozumiał, że dojrzałam do wielu spraw oraz że można ze mną normalnie porozmawiać. Madison ciągle coś nie pasowało, ale mój kuzyn był w nią zapatrzony jak w obrazek. Do tego zdążyła zrobić już z niego pantoflarza.

– Kocham ją. - Uśmiechnął się. – Zrób coś z twarzą.

– Co? - Zdziwiłam się i szybko zerknęłam w lustro. – O cholera!

Nie wyglądałam najlepiej z worami pod oczami. Będę musiała poszukać w kosmetyczce dobrze kryjącego podkładu, o ile w ogóle taki posiadałam. Powinnam zadzwonić do przyjaciółki. Ona na pewno by mnie uratowała, ponieważ miała w domu mini drogerię. Zawsze zastanawiałam się, po co dziewczynie dwadzieścia podkładów do twarzy. Sama posiadałam trzy, które prędzej stracą datę ważności, niż je zużyję. Dokupiłam większość za namową Chelsie i tylko dlatego, że były na promocjach. Dziewczyna powinna zastanowić się nad pracą w jakiś telezakupach czy coś w tym stylu. Potrafiła wepchnąć ludziom wszystko. Nie mogłam pozostawać daleko w tyle za swoimi rówieśniczkami, nawet jeśli nie malowałam się na co dzień, więc skusiłam się na dodatkowe kosmetyki, które podobno były niezbędne. Jakoś na co dzień sobie bez nich radziłam.

– Miało cię nie być na panieńskim. - Zaśmiał się. – Ciesz się, że matka nie widziała cię schlanej.

Inaczej nie byłoby mnie teraz tutaj. Wygłosiłaby mi przemowę na temat nieodpowiedzialnego zachowania. Dobrze, że udało mi się tego uniknąć. Musiałam liczyć również, że Madison nie wypapla nic podczas wesela. Nie chciałam sobie nawet wyobrażać jaką awanturę zrobiłaby mama, gdyby dowiedziała się, że się upiłam. Nie to, żebym uchodziła w rodzinie za osobę, która nie tykała alkoholu. Po prostu dla mojej rodzicielki, która nie widziała mnie jeszcze w stanie upojenia, mogłoby to być szokiem. Dobrze, że wcześniej przygotowałam wymówkę. Miałam spać u Landena, bo z klubu było bliżej. Nikt by tego nie sprawdził, a kuzyn na pewno potwierdziłby moją wersję. Poza tym naprawdę miałam zamiar wrócić do jego mieszkania, ale sprawy potoczyły się nieco inaczej. Z imprezy odebrał mnie mąż Ibe, który zrezygnował z wieczoru kawalerskiego i przenocowałam u nich w domu. Nie mogłam wrócić do siebie. Byłam im wdzięczna, że ukryli mnie przed rodzicami. Tylko skąd Landen o tym wiedział? Nie było go tam! Bawił się na swoim kawalerskim. Wiedziałam, że na męża kuzynki nie można liczyć! A podobno faceci nie plotkowali.

W Poszukiwaniu Szczęścia. [ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz