46.

600 30 8
                                    

Starałam się nie stresować na lotnisku, gdy dowiedziałam się, że mój lot był opóźniony o dwie godziny. Szybko poinformowałam Landena, żeby się nie śpieszył. Miałam nadzieję, że jeszcze nie wyjechał z domu, bo będzie zły, że musiał na mnie czekać. Niestety nie miałam wpływu na opóźnienie samolotu.

Na szczęście kuzyn zgodził się mnie odebrać, gdy wyląduję w Bostonie. Obejdzie się bez dodatkowego stresu. Nie chciałam zawracać głowy rodzicom, którzy mieli sporo pracy w hotelu i nie miałam pewności, czy mieliby się jak wyrwać. Landen na szczęście miał dziś wolne.

Mój pobyt w Paryżu dobiegł końca. Odkąd podjęłam decyzję o powrocie do domu, wyczekiwałam dnia wylotu. Oczywiście na początku chciałam ukończyć kurs, ale później przestało mi na tym zależeć. Chyba zdałam sobie sprawę, że nie było to dla mnie aż tak bardzo ważne, jak się kiedyś wydawało. Chciałam spełniać swoje marzenia, ale zdałam sobie sprawę, że inne rzeczy były dla mnie ważniejsze. Brakowało mi rodziców i Landena.

Kuzyn nadal był na mnie zły, ale starał się tego nie okazywać. Próbował nawet ze mną normalnie rozmawiać. Doceniałam jego starania. Bałam się, że mnie odtrąci i przestanie ze mną rozmawiać. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że zawiodłam swojego najlepszego przyjaciela. Postaram się to naprawić. Zależało mi, żeby nadal mi ufał i żeby nie myślał, że ja nie ufałam mu. Chciałabym, żeby wiedział, że był dla mnie najważniejszy.

Za namową Emmy spróbowałam skontaktować się z Aaronem. Truła mi codziennie, że powinnam z nim porozmawiać, więc musiałam coś z tym zrobić przed swoim powrotem. W końcu uległam. Jedna rozmowa, a wiedziałabym, czy mogłam jeszcze na niego liczyć. Niestety chłopak nie odbierał moich telefonów. Nie zostawiłam mu żadnej wiadomości. Nie będę przekazywać mu informacji o dziecku przez SMS-y. Już raz próbowałam, zostawiając mu kartkę, którą zignorował.

Aaron już pewnie wyrzucił mnie ze swojego życia. Nie tak łatwo, kolego. Po porodzie mu nie odpuszczę. Dowiem się, dlaczego nie zainteresował się dzieckiem i lepiej dla niego, żeby miał dobry powód. Byłam mu w stanie wybaczyć wiele, ale nie to, że nas nie chciał.

Byłam szczęśliwa, gdy w końcu wylądowałam, a jeszcze bardziej, gdy zauważyłam kuzyna, który czekał na mnie cierpliwie. Nie widziałam po nim, żeby był niezadowolony z opóźnienia, więc pewnie nie spędził na lotnisku sporo czasu. Możliwe, że przyjechał chwilę przed wylądowaniem mojego samolotu. Chciałam go od razu przytulić, ale przede mną pojawił się niespodziewany gość.

– Hej, Grubasie. - Przywitał mnie Gayle.

Miłe powitanie nie ma co, ale czego miałam się po nim spodziewać? W ogóle, po co tutaj przyjechał? Mój kuzyn na pewno powiedział mu, że będzie czekał na mnie. Nie sądziłam, żeby jego przyjaciel sam z własnej woli zgodził się po mnie przyjechać. Czy Landen nie mógł, zamiast Gayla zabrać swojej dziewczyny? Na jej widok ucieszyłabym się bardziej. Chłopak doskonale wiedział, że nie przepadałam za jego przyjacielem, który ciągle robił mi na złość.

Znałam powód kuzyna! Celowo go zabrał! Dupek. Chyba nie zamierzał ciągle wymyślać jak mi dogryźć za to, że nie wspomniałam mu od razu o ciąży? Oby nie, bo zwariuję. Potrzebowałam spokoju. Niech chociaż przez chwilę pomyśli o dziecku, które nosiłam.

– Zamknij się – burknęłam do niego, ale nie wyglądał na zniechęconego.

Co gorsza, nadal miał zamiar się do mnie odzywać. Dla własnego bezpieczeństwa radziłabym mu trzymać się ode mnie z daleka. Już dawno powinnam zaopatrzyć się w gaz pieprzowy, który z przyjemnością wykorzystałabym na Gaylu. Szkoda, że nie wpadłam na to wcześniej. Może to dałoby mu w końcu do zrozumienia, że działał mi na nerwy. Dziwiłam się, że ktoś był w stanie wytrzymać z nim dłużej niż kilka minut.

W Poszukiwaniu Szczęścia. [ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz