58.

712 33 5
                                    

Minęły prawie dwa tygodnie, aż Landenowi w końcu przeszła złość na mnie. Do tej pory unikał spotkań i rozmów ze mną. Pytał tylko w SMS-ach o Lilkę. Najważniejsze, że już się nie gniewał. Starałam się być z nim szczera. Opowiadałam kuzynowi o tym, jak spędzałam dnie z córeczką. Dużo rozmawiałam przez telefon z Emmą, ale wiedziałam, że siedział obok i wszystkiego słuchał.

Oczywiście nadal pomieszkiwałam u Aarona, bo chłopak nie chciał, żebym wyjechała. Wiedziałam, że powinnam wrócić do Bostonu. Chociażby po to, żeby moja córka mieszkała w normalnych warunkach. Oczywiście u tatusia niczego jej nie brakowało. Tyle że nie miała tutaj swojego miejsca. W sumie u moich rodziców też nie. Musiałam znaleźć w końcu dla nas jakieś mieszkanie, żeby Lily miała swój pokój. Może mogłabym poszukać czegoś z Aaronem, jeśli oczywiście chciał ze mną mieszkać.

Nie czułam się komfortowo, wiedząc, że w domu Halla mieszkała również Lindsey. Starałam się schodzić jej z drogi, ale nie zawsze mogłyśmy się unikać. Na szczęście dziewczyna nie miała zamiaru się do mnie nie odzywać. Szkoda, że nie dała mi szansy nic sobie wyjaśnić. Chciałabym mieć z nią dobry kontakt. Może mogłabym jej jakoś pomóc, ale nie zamierzałam się narzucać i wysłuchiwać jak mnie obrażała.

Aaron któregoś dnia pojechał po łóżeczko dla Lily, nie uprzedzając mnie wcześniej. Byłam zaskoczona, że o tym pomyślał, ale nie musiał od razu wybierać najdroższego. Tyle że wcale nie zamierzał oszczędzać na swoim dziecku. Kupił małej nawet kilka ciuszków, pluszaka i butelkę, gdybym uznała, że chciałam karmić nie tylko piersią. Na razie nie miałam z tym problemu, ale za jakiś czas powinnam zacząć odciągać pokarm.

Chciałabym, żeby córka zostawała nie tylko ze mną, a przyzwyczajenie jej do butelki wiele by ułatwiło. Szczególnie osobom, które zostaną z nią pod moją nieobecność. Nie musiałabym się martwić, że Lily zgłodniała i musiała biegiem wracać do domu, żeby nie była marudna. Chociaż na razie chciałam poświęcić córeczce cały swój czas. Nie miałam nic innego do roboty, a swoje projekty nadal wykonywałam w domu.

Landen nie wytrzymał zbyt długo i przyjechał w końcu do nas w odwiedziny. Podejrzewałam, że stęsknił się za Lilką. Chciał ją zobaczyć nie tylko na zdjęciach, które prawie codziennie mu przysyłałam.

– Chyba nie pobijesz mnie znowu? - Przywitał go Hall.

– Nie mam takiego zamiaru. Chyba że zasłużysz.

Emma była zachwycona Lily za każdym razem, gdy ją widziała. Nie dziwiłam jej się, bo z mojej córki był mały słodziak. Do tego uśmiechała się do każdego, kto brał ją na ręce.

Podczas swoich wizyt Emma sprawdzała, czy mała rozwijała się prawidłowo. Mając taką opiekę, nie musiałam martwić się o córkę. Śmiałam się, że Landen powinien wkrótce postarać się o własne dziecko, żeby uszczęśliwić swoją dziewczynę. Udowodnił mi, że byłby idealnym ojcem. Zajmował się Lily, nawet gdy go o to nie prosiłam. Był przy niej, bo chciał.

– Nie teraz.

– Też tak mówiłem, a później okazało się, że Aubrey była w ciąży. - Zaśmiał się Aaron.

– Nie jesteś? - Landen spojrzał na swoją dziewczynę.

Również na nią zerknęłam. Byłam pewna, że kuzyn doskonale wiedział, że Emma nie była w ciąży. Chcieli się z nami podroczyć. W porównaniu do mnie Landen przykładał większą wagę do zabezpieczania się. Nawet ze swoją byłą żoną nie zdarzyło mu się zapomnieć o antykoncepcji, bo już dawno mieliby tego efekt, a wydawało mi się, że stracił dla niej głowę. Dobrze, że nie zrobił dziecka Madison, bo męczyłby się z nią do końca życia, a tak jędza zatruwała życie komuś innemu. O ile w ogóle się z kimś związała na dłużej.

W Poszukiwaniu Szczęścia. [ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz