86 - ostatni.

1.4K 37 15
                                    

Bycie matką to cudowne uczucie, szczególnie gdy bierze się na ręce swoje drugie dziecko. Już prawie zapomniałam, jak to było trzymać takie maleństwo. Moja maleńka kochana córeczka. Cudownie móc ją w końcu tulić do siebie. Mogłabym się zachwycać w nieskończoność i całować malutkie paluszki, które zaciskały się mocno na mojej dłoni.

Mój kochany mąż oczywiście był obecny podczas porodu, mimo że na początku musiałam zaciągnąć go na porodówkę siłą. Nie mógł mnie tam zostawić samej. Gdy zaczęłam przeć, już nie chciał uciekać. Wspierał mnie, dopytując czy nic nie bolało, czy dobrze się czułam, czy powiedzieć lekarzom, żeby się bardziej postarali. Rozpłakałam się na wspomnienie porodu Lily, co bardzo zmartwiło mojego męża. Zaczął panikować, bo nie wiedział, czy za bardzo mnie bolało, czy stało się coś złego. Aaron zapewniał, że świetnie sobie radziłam i że jeszcze trochę, a nasz dzidziuś będzie już z nami. Szeptał mi do ucha, jak bardzo byłam silna.

Mimo że za pierwszym razem Landen był dla mnie ogromnym wsparciem, Aaron sprawił, że czułam się o wiele lepiej. Za to byłam w stanie urodzić mu tyle dzieci, ile zechce. Dbał o mnie przez dziewięć miesięcy. Starałam się nie narzekać na swój stan, ale gdy tylko wspomniałam, że bolały mnie plecy albo stopy, mąż robił masaże. W ostatnim miesiącu ciąży pomagał mi się nawet kąpać i ubierać, bo czułam, że już tylko się toczyłam. Przytyłam więcej niż w ciąży z Lily, co mnie martwiło.

Aaron trochę marudził na kolejną córkę, ale co ja mogłam? Niech spada! Przecież to jego sprawka, on zrobił mi dziecko. Skoro nie miał wpływu na jego płeć, nie mógł mieć pretensji do mnie. Niech się cieszy, że w ogóle urodziłam mu kolejne dziecko. Poza tym musiał pokochać ją tak bardzo, jak starszą córkę. Niech spróbuje tylko nie, to pożałuje. Aaron będzie musiał okazać naszym dziewczynkom tyle samo miłości. Nie chciałam, żeby któraś z córeczek czuła się bardziej kochana przez tatusia. Nie mogłam na to pozwolić.

– Spróbuj tylko jej nie rozpieścić jak Lily, a się rozwodzę. - Spojrzałam na niego poważnie. – Nie żartuję.

– Chyba kpisz. W ogóle to daj mi ją. - Wyciągnął ręce w moją stronę, żeby odebrać ode mnie córeczkę. – Nacieszyłaś się nią już. Teraz moja kolej. - Niecierpliwił się.

Nieprawda, ale widziałam, że mój mąż nie mógł już wysiedzieć, czekając, gdy weźmie w końcu swoją córeczkę po raz pierwszy na ręce. Wyczekiwał tego dnia od chwili, gdy dowiedział się, że byłam w ciąży. Na szczęście nie udało mu się wcześniej rozszyfrować płci dzidziusia w żaden sposób. Ku mojemu zaskoczeniu Landen ani Ritchie nie chcieli się z nim o to zakładać. Kuzyn powiedział, że ucieszy się z naszego malucha niezależnie od tego, czy okaże się chłopcem, czy dziewczynką, a przyjaciel raz tylko wspomniał, że pewnie urodzi się chłopak. Aaron był zbyt zestresowany, żeby po przewiezieniu mnie do szpitala myśleć o płci dziecka, więc o córce dowiedzieliśmy się, dopiero gdy była już na świecie.

– Uważaj na nią.

– Nie skrzywdzę własnego dziecka, babo. - Tulił maleństwo do siebie.

– Przymknij się.

– Cudowna atmosfera – skomentowała pielęgniarka, która przed chwilą weszła do sali.

No jasne. Jeśli ktoś nas nie znał, mógł pomyśleć, że na co dzień się tak do siebie odzywaliśmy i że mówiliśmy poważnie. Ani trochę. Byliśmy normalną kochającą się rodziną. Nie widziałam nic złego w drobnych sprzeczkach z mężem. Nie było związków idealnych. Oczywiście, dopóki nikt obcych nie słyszał naszych sprzeczek i nie brał ich na poważnie, było dobrze, ale ta kobieta mogła myśleć coś innego.

– Mąż często doprowadza mnie do szału. - Wyjaśniłam z uśmiechem.

– Chyba do orgazmów. - Zaśmiał się.

W Poszukiwaniu Szczęścia. [ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz