22.

614 30 5
                                    

Po Nowym Roku mieliśmy z Aaronem sporo czasu dla siebie. Kilka razy byliśmy już w Las Vegas i nie zapowiadało się, żebyśmy przestali tam jeździć. Tym bardziej że coraz częściej wygrywałam. Sprawiało mi to radość, jednak wiedziałam, że powinnam przestać. Przynajmniej na jakiś dłuższy czas. Poza tym będę musiała się teraz skupić na nauce.

Po kolejnym powrocie z Vegas nie mogliśmy się rozstać, więc pojechaliśmy do mieszkania Aarona i zaszyliśmy się tam na cały dzień. Potrzebowaliśmy jeszcze chwili dla siebie. Aż nie mogłam uwierzyć, że na co dzień nie widywaliśmy się często. Przecież do tej pory mieliśmy dla siebie tylko kilka dni w tygodniu albo nawet w miesiącu i dawaliśmy radę. Czemu teraz było trudniej się rozłączyć?

Gdybym mogła, zostałabym z Aaronem jeszcze co najmniej tydzień. Jednak zbliżające się egzaminy na uczelni sprawiły, że musieliśmy się rozdzielić na trochę, a ja planowałam jeszcze odwiedziny u rodziców.

– Nie chcę – wyszeptał mi do ucha, gdy próbowałam go obudzić.

– Aaron – pocałowałam go w czoło – musimy.

– Wiem, ale nie chcę. - Przyciągnął mnie do siebie. – Nie zobaczymy się kilka tygodni.

– Jakoś wytrzymywaliśmy do tej pory. Wstawaj.

– Kocham cię. - Wymruczał w moją szyję i zaczął ją całować. – Daj mi jeszcze chwilę.

Zanim wyszliśmy z mieszkania, moja mama zadzwoniła dwa razy, martwiąc się, że coś się stało, bo już dawno miałam być u niej. Czasami niepotrzebnie panikowała. Nie tłumaczyłam jej nawet, dlaczego nie śpieszyło mi się do domu. Nie wyjechałabym do Filadelfii bez spotkania z rodzicami. Poza tym musiałam jeszcze zaczekać na Landena, który miał mnie tam zawieźć. Nie wspomniałam tylko rodzicom, że będą musieli się przemęczyć ze mną do jutra.

Wpadłam na pomysł, żeby zainwestować pieniądze, które wygrałam w kasynie dzięki Aaronowi. Nie chciał z nich ani grosza, chociaż uważałam, że nie były tylko moje. On mnie uczył grać i czasami podejmował decyzje za mnie, żebym nie była stratna. Bez niego nawet nie podeszłabym do żadnej maszyny w kasynie. Odmówiłam gry w karty i stałam grzecznie przy swoim facecie podczas jego poczynań.

– Na pewno? Aaron, bez ciebie bym ich nie miała. - Przyglądałam mu się dokładnie.

– Tak. - Uśmiechnął się. – Są twoje i zrób z nimi, co chcesz.

Odkąd pamiętałam, rodzice marzyli o otwarciu hotelu w Bostonie. Najlepiej w okolicach Zatoki Massachusetts. Jednak zawsze mieli inne wydatki, które nie pozwoliły im na spełnienie tego marzenia. Przez większość czasu wydawali pieniądze na mnie, brata i naszą edukację, więc zamierzałam się odwdzięczyć i im pomóc. Oby docenili gest, bo zaczynał podobać mi się pomysł z hotelem.

– Myślisz, że się zgodzą? – spytałam, gdy podjechaliśmy pod mój dom.

Za chwilę się rozstaniemy i Aaron pojedzie do swojej rodziny, gdzie spędzi trochę czasu z mamą i siostrą. Musiał się upewnić, że u nich wszystko dobrze. Liczyłam, że nie zapomni zadzwonić albo zatęskni za rozmowami ze mną. Zobaczymy się dopiero na koniec semestru. Po kilku dniach spędzonych razem rozłąka wydawała mi się czymś trudnym. Przyzwyczaiłam się do zasypiania i budzenia się w ramionach swojego chłopaka. Jednak nie mógł pojechać ze mną, bo zbyt bardzo mnie rozpraszał. Wyjaśniliśmy już sobie, że nie mógł być przy mnie, gdy musiałam się uczyć do egzaminów. W reszcie przypadków byłam w stanie go tolerować.

– Nie wiem.

– Przestań. - Szturchnęłam go lekko.

– Jeśli nie oni. Ty to zrób. - Spojrzał na mnie. – Wiesz, że ci pomogę.

W Poszukiwaniu Szczęścia. [ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz