19.

613 30 7
                                    

Mój nowy związek trwał zaledwie kilka miesięcy, a już miałam dość Aarona. Dość jego tajemnic. Nie mogliśmy nawet spokojnie spędzić czasu u niego, bo kumple przychodzili jak do siebie. Nic sobie nie robili z mojej obecności. Czy tak trudno było im zrozumieć, że chciałam spędzić trochę czasu ze swoim chłopakiem? Sam na sam. Ciekawe czy gdyby mieli swoje dziewczyny, również by tutaj przyłazili i pozwalali odciągnąć się, żeby zabalować z kumplami. Aaron ani razu nie dał do zrozumienia kolegom, że nam przeszkadzali, czym mnie wkurzał. Skoro nie chciał ze mną siedzieć, mogłam wrócić do domu. Znalazłabym sobie lepsze zajęcie niż patrzenie jak pili.

– Abi... - Wtulił głowę w mój brzuch i objął mnie rękoma w pasie.

Teraz to Abi, a jeszcze kilka minut temu nawet nie zawracał sobie mną głowy. Wolał gadać z kolegami, którzy mimo wszystko bawili się doskonale bez niego. A on zachowywał się, jakby mnie tutaj w ogóle nie było. Nie wprosiłam się. Sam mnie zaprosił na weekend do siebie, ale powoli zaczynałam żałować, że przyjechałam. Może gdybyśmy siedzieli w Filadelfii nikt, by nam nie przeszkadzał. Na pewno nie marnowalibyśmy czasu na głupoty, a Aaron nie żałowałby, że spędził czas w moim towarzystwie.

– Spadaj do koleżków – burknęłam.

Nie odsunęłam się jednak od niego. Cieszyłam się z chwili bliskości, jaką mi dawał. Nie miałam pewności, czy za chwilę ktoś go ode mnie znowu nie odciągnie.

Szkoda, że Landen pojechał wczoraj do swojej dziewczyny, więc nie dotrzymałby mi towarzystwa. Miałam ochotę się stąd wyrwać. Gdziekolwiek. Może Chelsie miała trochę wolnego czasu? Chociaż z nią różnie bywało. Rzadko mogła pozwolić sobie na spontaniczne wyjścia.

– O co ci chodzi? - Podniósł głowę, żeby na mnie spojrzeć.

O nic. Przecież wszystko było idealnie. Na co mogłam narzekać? Powinnam przecież zabawiać towarzystwo, żeby przypadkiem nie wyjść na nudziarę. Byłam pewna, że znajomi Aarona już gadali, że go ograniczałam. Akurat. Gdybym to robiła, nie siedzieliby tutaj ani nie chodziłby z nimi do klubów. Poza tym byłam pewna, że gdyby któreś z nas czuło się ograniczone, nie tkwilibyśmy w związku ze sobą. Szybko znaleźlibyśmy sobie odpowiednich partnerów.

– O co? – oburzyłam się. – Życie twoich znajomych to ciągła impreza. Może twoje też. Przeszkadzam ci?

Może byłam zbyt nudna dla Aarona. Potrzebował dziewczyny, która dotrzymałaby mu kroku i nie czepiała się, że piąta impreza w tygodniu to zbyt wiele. On i jego znajomi nie musieli się przejmować szkołą, mieli ją już za sobą. Niestety ja o swoje wykształcenie dopiero musiałam zadbać. Nieważne, że niewiele zostało mi do ukończenia studiów. Nadal musiałam się przykładać do nauki.

– Nie.

– A czasami takie mam wrażenie.

– Co mam zrobić? - Podniósł się i położył swoją dłoń na moim kolanie, jakby to miało mnie uspokoić.

Nie miałam zamiaru rozganiać jego towarzystwa. Przecież nie byli u mnie. To raczej ja powinnam się dostosować do panującej tutaj atmosfery. Chciałam spędzić czas tylko ze swoim chłopakiem. Czy nie widział, że krępowali mnie ludzie siedzący niedaleko nas? Nie należałam do dziewczyn, które lubiły obściskiwać się na oczach innych. Owszem buziaki, przytulanie i trzymanie się za ręce było ok, ale nie mogliśmy zrobić nic więcej. A miałam ochotę na Aarona.

– Mam ci mówić, co robić? - Zakpiłam. – Jesteś dorosłym facetem. Sam powinieneś to wiedzieć.

– Tyle że ich zachowanie mi nie przeszkadza. - Wzruszył ramionami.

– No to nie mamy o czym rozmawiać. Wracam do domu.

– Zaczekaj. - Złapał mnie za nadgarstki, gdy chciałam wstać.

W Poszukiwaniu Szczęścia. [ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz