One Shot

43 2 0
                                    


P. O. V. Anna

Westchnęłam i zapukałam do drzwi od kajuty Lei.
-Proszę. - usłyszałam ze środka i weszłam do pomieszczenia. Wewnątrz była przywódczyni Rebelii i Fin. Chłopak był wyraźnie czymś zdenerwowany.
-Witaj, o co chodzi? - zapytała mnie Leia.
-Mam do ciebie ważną sprawę.
-Dobrze. Fin, mógłbyś nas zostawić?
-Oczywiście. - odpowiedział cicho ciemnoskóry i wyszedł z kajuty trzaskając drzwiami przy okazji patrząc na mnie krzywo. Kiedy się oddalił Leia opadła ciężko na łóżko.
-O co chodzi?
-Wiesz, mam pomysł gdzie możemy się udać i odpocząć.
-Gdzie?
-Na Naboo. Jutro mam tam grać koncert, więc możecie tam polecieć.
-A co z Porządkiem? Przecież oni nas tan nie wpuszczą.
-Nie muszą. Jest to koncert neutralny. Sama jestem w części odpowiedzialna za jego realizację. Nic wam się nie stanie. Nikt tam  nie może używać broni. Do tego mam od kogoś z nich gwarancję, że nic się nie stanie.
Leia na chwilę się zamyśliła po czym westchnęła.
-Dobrze, zgoda.
-Oki, a teraz z innej beczki. Jak się czujesz?
-Słabo. Wiesz ostatnio tyle się wydarzyło... - Ja pokiwałam głową i usiadłam obok niej
-Rozumiem. Ale czasem tak jest. Jednak wierzę, że niedługo Rebelia znów urośnie w siłę i będziemy w stanie walczyć!-stwierdziłam z entuzjazmem.
-Ale nie damy sobie rady bez Jedi.
-Racja. Jedna ciągle mamy Rey.
-Myślisz, że uda nam się wygrać z Najwyższym Porządkiem?
-Tak. Mimo wszystko to ma mamy przewagę w opinii publicznej. - dodałam i skierowałam się do wyjścia. -Co prawda słabszą, ale jednak przewagę. Ja lecę przekazać reszcie co mają robić, a ty sobie odpocznij. Zasłużyłaś.
Zanim Leia coś powiedziała ja już wyszłam z jej kajuty i poszłam w głąb Sokoła Milenium w poszukiwaniu pozostałych rebeliantów.

P. O. V Lili

-No proszę, Kylo!-powtórzyła po raz kolejny. Od około godziny próbuje namówić Rena na ten koncert. Jak na razie jedyny efekt tego to to, że znudziło mi się stanie i sobie siedzę na jego łóżku.
-Jezus, ile ty tak możesz truć? - zapytał mój przyjaciel kładąc się na łóżku i zasłaniając nadgarstkiem oczy.
-Długo. - zaśmiałam się lekko.
-Widzę-mruknął Ben. Westchnęłam ciężko i pokręciłam zrezygnowana głową.
-Słuchaj. Rozumiem, że masz wątpliwości co do tego koncertu, jednak zrozum. Martwię się o ciebie i Hux'a. Wiem, że martwi was śmierć Phasmy. Do tego macie na głowie Porządek i wiele innych spraw. Ale serio uważam, że potrzebujecie wolnego. Jeszcze mi pracoholizm wpadniecie.
-Nie przesadzaj. Zresztą, jaką mam gwarancję, że Rebelia nie zaatakuje? Ja jestem...
- Już nie zasłaniaj się stanowiskiem Ren! Dogadałam się z kimś w tej sprawie. Jeżeli wy nie zaatakujecie to oni też nie. I mam na to gwarancję.
-Nie odpuścisz?
-Nie.
-Dobra,  niech Ci będzie. - jęknął chłopak wstając z łóżka. Leniwie wyciągnął spod niego torbę, a następnie otworzył szafę i zaczął się pakować.
-Jak coś to pozostałe szczegóły ci napisze. - powiedziałam również wstając.
-Dobra. Ja idę do Hux'a, aby przekazać mu info.-powiedział Ben.-Do zobaczenia.
-Pa.-powiedziałam i po chwili chłopak zamknął za sobą drzwi. Kiedy miałam gwarancję, że jestem sama teleportowałam się na Corusant. Mimo tego, że trzymam z Porządkiem to ciągle mam przydzielony pokój w okolicy siedziby Senatu. W końcu mam tytuł mistrzyni teleportacji. Kiedy dotarłam do mojego małego mieszkania od razu poszłam się wykoąpać. Mimo wszystko jutro muszę wstać bardzo wcześnie.

P.O.V. Walker

-Iść tam czy nie? - mruknęłam do siebie stojąc na balkonie. Było jeszcze wcześnie, więc mogłam popatrzeć jak gwiazdy na niebie powoli znikają. Niedługo koncert, a ja ciągle nie wiem czy tam iść. W sumie pokłóciłam się z dziewczynami, ale mimo wszystko brakuje mi dawnego życia. Przez tyle lat można się przyzwyczaić do niektórych rzeczy.
-Siostra, proszę cię. Idź tam. - usłyszałam za sobą głos brata. Odruchowo się obróciłam i zobaczyłam blado-niebieskiego ducha. Od razu po zobaczenia brata ponownie się od niego odwróciłam. Każde spojrzenie na niego w tej formie przypominało mi o błędach z przeszłości.
-Ani, je nie mogę.
-Możesz.
-Nie rozumiesz, że nie dam rady?! - krzyknęłam na brata odwracając się do niego. Co jak co, ale od zawsze nie należałam do cierpliwych.
-Dasz radę, tylko nie wiem czego się boisz!
-Odczep się ode mnie, ty i ta cała durna galaktyka! - wrzasnęłam i pobiegła do środka. Szybko wbiegłam po schodach do łazienki i zamknęłam się tam. Zaraz po zamknięciu drzwi podeszłam do umywalki i odkręciłam wodę. Następnie przemyłam twarz wodą i oparłam dłonie na umywalce.
-Dlaczego, znowu ja?-mruknęłam i spojrzałam na nóż, który leżał obok mnie. Mało myśląc wzięłam ostrze do ręki. Chwilę obracałam narzędzie między palcami, uważnie przyglądając się ostrzu. Następnie otworzyłam drzwi i zeszłam do salonu.
-Siostra, proszę nie rób tego.-usłyszałam brata. Siedziałam już na kanapie z nożem przełożonym do żył. Jeden ruch i mogłabym zakończyć swoje życie. Zresztą to było dziwne. Przez moje moce prawie nie możliwe jest mnie zabić, ale popełnić samobójstwo mogę bez problemu. Jeden pewny ruch i uwolnie się od tego całego bałaganu i będę miała spokój.
-Anna, błagam nie rób tego. Proszę, nie chcę aby coś ci się stało.
-I tak nie jestem tu potrzebna. Wszyscy sobie jakoś beze mnie poradzą. Mój czas już się skończył.
-Nie mów tak.-dodał mój brat i przytulił mnie. Zaczęłam się lekko trząść, a z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Nie mogłam opanować drżenia, więc mój brat zabrał mi nóż z ręki i położył go na stoliku przed kanapą.
-Przepraszam, Ani. To wszystko moja wina.-powiedziałam i zaczęłam mocniej ryczeć. Moja psychika właśnie przechodzi kolejne załamanie, to robi się już rutyna. Jednak może jest jakiś sposób, abym się pozbierał.
-Nie mów tak. To nie jest twoja wina i nie pozwól siebie tego wmówić. Jesteś silniejsza, niż niektórzy myślą i panujesz nad swoimi mocami. Nie pozwól, aby ktokolwiek wmówił ci, że jest inaczej. Sama ratowałaś innych wiele razy z różnych kłopotów, właśnie dzięki mocom. Jak dla mnie jeżeli ty odpuścisz walkę o galaktykę to już nie ma o co walczyć.
-Dzięki. Serio. - powiedziałam i przetarłam oczy, a Anakin lekko się ode mnie odsunął.
-Słuchaj, wiem że może być to dla ciebie ciężkie, ale chciałbym abyś poszła na ten koncert.
-Dlaczego, aż tak ci na tym zależy?
-Po prostu martwię się o ciebie. A takie coś na pewno Ci pomoże.
-Serio, jestem Ci wdzięczna, że ze mną wytrzymujesz, oraz że mnie pocieszasz, ale muszę to przemyśleć.
-Zgoda, jak coś to wiesz jak się skontaktować.-dodał mój brat i zniknął. Ja westchnęłam ciężko i zabrałam że stolika jedno z jabłek. Zamiast je jeść zaczęłam się nim bawić oraz rozważać pójście na ten koncert. Mimo mojej kłótni z dziewczynami brakowało mi tego jak kiedyś koncertowałam. Co jak co, ale bardzo to lubiłam i chyba nieźle mi to szło, w sumie można to stwierdzić po tym ilu miałam fanów i widzów na różnych portalach. W końcu z jakiegoś powodu zdobyłam tytuł "gwiazdy".
-Anna? - usłyszałam za sobą głos, którego dawno nie słyszałam. Wystraszona jak i zaskoczona wstałam z kanapy i spojrzałam w miejsce, z którego powinien wydobywać się głos.
-Kamila! - krzyknęłam uradowana po zobaczeniu mojej starej mistrzyni. Od razu do niej podbiegłam i przytuliłam.
-Cześć, mała. - przywitała mnie. - Możemy porozmawiać?
-Oczywiście.
-Jak mi wiadomo odcięłaś się od mocy. Nie rozumiem tylko dlaczego.
-Widzisz... To może trochę pokręcone...-zaczęłam się plątać i nie wiedziałam od czego zacząć. Jednak po namyśle zaczęłam od początku.- Jak, chyba wiesz parę lat temu opiekowałam się Benem. Ja chciałam go szkolić, bo wiedziałam, że jeżeli będzie to robił ktoś inny to młody zmieni stronę. Niestety Han, ojciec Bena, miał do mnie jakieś problemy i razem z Luke'm twierdził, że nie panuję nad moimi zdolnościami. Mimo sprzeciwu Hana na początku Luke zgodził się, abym pomagała mu w szkoleniu Bena i pozostałych dzieci, które Luke chciał wyszkolić na Jedi. Niestety kiedy dowiedział się, że pokazuje dzieciakom również ciemną stronę zaczął mnie od nich odsuwać, a w szczególności od Bena. Kiedy Ben miał z 13 lat, pokłóciłam się z Luke'm przez co on zabronił mi zbliżać się do swoich uczniów. Przez pewien czas to tej kłótni Lili i Anna, próbowały mi poprawić nastrój. Niestety nic im to nie wyszło, a ja chyba naprawdę zaczęłam wierzyć, że nie panuję nad zdolnościami.
-Szkoda, że ani Luke, ani Han nie znają cię od tej drugiej strony. Jeżeli ty nie panujesz nad swoimi mocami to ja nigdy nie miałam szkolenia.-zaśmiała się lekko moja była mentorka.
-Najgorsze, jest to, że niedawno widziałam się z dziewczynami. Chciałyśmy się pogodzić, ale jeszcze bardziej się posprzeczałyśmy. Do tego Lili powiedziała mi, że niedługo odbędzie się koncert i już sama nie wiem czy na niego iść.
-Wiesz, może i już nie jestem twoją mistrzynią, ale według mnie powinnaś wrócić. Nie ważne co powiedzą ci inni. Zawsze robiłaś to co według ciebie było słuszne mimo ile razy wszyscy cię za to krytykowali i nie powinnaś z tego rezygnować. A co do tego koncertu pamiętam jak kiedyś kochałaś występy sceniczne czy spotkania z fanami. Miałaś od początku talent do muzyki. Mimo zdaniem powinnaś się tam pokazać.
-Dziękuję, ci. Naprawdę, za wszystko.
-Nie masz za co mała. - pożegnała się moja mistrzyni i zniknęła. Po rozmowie z nią lekko się uśmiechnęłam. Zabrałam nóż ze stolika i poszłam do swojego pokoju. Położyłam nóż na łóżku i otworzyłam szafę. Na początku widziałam poskładane rzeczy, ale później zaczęłam szukać jednej konkretnej rzeczy. Po chwili poszukiwań znalazłam dość stare już pudełko. Ręce lekko mi się trzęsły kiedy je otwierałam i zaczęłam wyciągać z niego moje stare ubrania. Praktycznie pochodziły z czasów Republiki. Co prawda w trakcie wojny przechodziły wiele modyfikacji, jednak ciągle główny zarys tych szat się nie zmienił. Kiedy wygrzebałam moją szatę z czasów, kiedy byłam w radzie od razu ją na siebie założyłam. Do tego wyciągnęłam jeszcze mój długi, czarny płaszcz, który dostałam od przyjaciela, z innego wymiaru. Po założeniu szaty i płaszcza podeszłam do zasłoniętego przez jakąś szmatkę lustra. Ściągnęłam szmatkę i zobaczyłam, że powierzchnia lustra zasłonięta jest kurzem. Z pomocą prostego zaklęcia wyczyściłam lustro i przejrzałam się w nim.
-Szczerze, nie sądziłem, że jeszcze kiedyś zobaczę cię w tych ciuchach.-usłyszałam głos brata za plecami, a po chwili zobaczyłam go w odbiciu lustra.
-Wiesz, rozmowa z dawną mentorką pomaga. Co prawda nie każdemu, ale mnie tak.
-Czy to jest aluzja do mojego pojedynku na Mustafar?
-Możliwe, Vader.
-Widzę, że humorek wraca hybrydo.
-Tak, tak puszko.-zaśmiałam się lekko i podeszłam do kufra, który stał przed moim łóżkiem. Ja i mój brat nawet w sytuacji skrajnego zagrożenia czy poważnej atmosfery musimy pożartować. Powoli otworzyłam wieko skrzyni i zaczęłam wyciągać z niej mój stary sprzęt.
-Pamiętasz to? - zapytałem brata pokazują mu połowę znaku  Yng-Yang. Kiedy byliśmy dziećmi, na któreś urodziny Anna dała nam znak Yng-Yang, który można było podzielić na 2 części. Jedną dostał Anakin, a drugą ja. Po paru latach podczas jednej z misji dowiedziałam się z bratem, że tworzywo, z którego zrobiony jest ta przywieszka chroni przed opętaniem. A w całości pomaga zachować balans między światłem, a ciemnością.
-Ciężko zapomnieć. Pamiętam jak ta przywieszka uratowała nam parę razy życie. Do tej pory mam w pamięci miny tych demonów kiedy chcieli nas opętać, a tu blokada.
Nie licząc przywieszki w skrzyni były jeszcze dwa komplety noży do rzucania po 20 sztuk każdy, dwa normalne noże, ukryte Assasyńskie ostrza, srebrna ozdabiana zapalniczka, maska, którą dostałam jak wstąpiłam do Kompanii Światła, moje dwa zmodyfikowane blastery, sztylet, pistolet oraz kilka innych rzeczy.
-Pamiętam jak do późna modyfikowaliśmy te blastery.
-Nie przypominaj. Po tych nockach wyglądaliśmy jak trupy.
-Szczerze, myślałem, że większość tego wyrzuciłaś.
-Wiesz, że ja przez pewien czas też tak myślałam?
-Super, czyli stwierdzenie Windu, że jesteśmy bałaganiarze oraz, że wszystko gubimy jest trafne.
-No, nie. Bo patrz, jak on coś gubił to na dobre. A my może i po latach, ale wszystko znajdujemy.
-Racja. To wszystko jest bardzo dziwne, ale prawdziwe.
-Szczerze, nigdy nie myślałam, że będę rozmawiać z duchem mojego zmarłego brata.
-Dobra. Weź idź sobie poćwicz, a ja spróbuję coś załatwić. Jeżeli się uda będę miał dla ciebie niespodziankę na koncercie.
-Niech będzie. Narka.
-Nara. - powiedział Ani i zniknął.
Zaraz po tym zabrałam wyjęte rzeczy i umieściłam je w odpowiednich miejscach w stroju po czym zeszłam na parter do szkatułki. Niepewnie zabrałam ją ze stolika i położyłam sobie na kolanach siadając na kanapie. Westchnęłam i na raz otworzyłam szkatułkę. Wewnątrz szkatułki była tylko stara, wyblakła czerwona poduszka oraz mój zmodyfikowany miecz świetlny. Ostrożnie wyjęłam broń i przyczepiłam ją sobie do paska. Odłożyłam pudełko na stolik i wyszłam z dworku. Naspępnie ruszyłam biegiem przez łąki. Pędziłam tak z 10 minut i dotarłem na moją ulubioną polanę. Była dość sporo oddalona od stolicy, ale była to na tyle mała odległość, że bez problemu widziałam miasto. Do tego przy polance była rzeka oraz wodospad. Dobrze pamiętam jak często dowiedziałam to miejsce razem z bratem, Anną, Lili, Padme czy Kamilą. Najpierw się rozprostowałam i przicągnęłam. Dalej wzięłam mój miecz i zaczęłam obracać w dłoniach rękojeść. Po paru minutach włączyłam niebieskie ostrze i zaczęłam ćwiczyć sekwencje, których nauczyła mnie Kamila. Po kilkudziesięciu minutach treningu do jednego ostrza dołączyło drugie, czerwone. Później zaczęłam ćwiczyć sztuczki, które wymyśliłam sama. Były to kombinacje łącące różne style walki, zarówno te z jasnej jak i z ciemnej strony mocy. Cały trening zajął mi około 3 godzin. Byłam po nim bardzo zmęczona, ale mimo to do dworku wracałam truchtem. Mimo, że odcięłam się od mocy lubiłam biegać. Co prawda bez mocy byłam dużo wolniejsza, ale i tak to lubiłam. Po dotarciu do dworku stwierdziłam, że na moją polanę jest w sumie około 6 kilometrów w jedną stronę. Po powrocie poszłam się jeszcze na szybko umyć i położyłam się do łóżka. W sumie była już 23, a nie chcę wyglądać jak trup. Byłam bardzo ciekawa co takiego kombinuje mój brat. Znamy się najlepiej w całej galaktyce, więc zastanawiam się co takiego wymyślił. Jeżeli powiedział, że może spotkamy się na koncercie to muszę tam przyjść. Zresztą naprawdę chcę tam zaśpiewać.

SkywalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz