Powrót Do Rebeli

27 1 0
                                    

P. O. V. Lili

Ostrożnie otworzyłam oczy. Byłam na jakiejś planecie, na której było pełno drzew.
-Hux!-krzyknęłam kiedy wokół mnie nie dostrzegłam przyjaciela.
-Tutaj!-usłyszałam głosu rudzielca zza krzaków. Szybko się przez nie przedarłam i zobaczyłem, że siedzi on na ziemi. Niestety z jego nogi ciągle leciała krew. Zapomnieliśmy mu zatamować krwawienia.
-Jak się czujesz?
-Nie jest tak źle. Ale gdzie my jesteśmy?-zapytał mój przyjaciel rozglądając się dookoła.
-Sama nie wiem.-powiedziałam i usiadłam obok niego.-Jeżeli jesteśmy na planecie, na której jest Rebelia możliwe, że uda mi się z nimi skontaktować.
-Dobra, próbuj.-powiedział chłopak i zaczął patrzeć w niebo. Ja w tym czasie spróbowałam połączyć się z Anną.

-Lili?! Gdzie ty jesteś? Co się działo?-usłyszałam po chwili głos Anny z komunikatora.
-Spokojnie, żyję. Tylko średnio wiem gdzie jestem. Weź zgarnij moje współrzędne, a i jestem razem z sojusznikiem. Mamy chyba trochę do pogadania.
-Dobra, zaraz tam do was dotrę. Daj mi minutkę. Ale nas to czeka nie pogadanka, a poważna rozmowa mała.
-Tak, wiem.-powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Mimo wszystko czuję się bezpiecznie. Tu jest moja przyjaciółka i znam ją na tyle dobrze, że wiem, że nic nam na razie nie grozi.

Po około pięciu minutach podjechały do mnie trzy ścigacze. Na jednym z nich była Anna, jedne jechał pusty, a na trzeci był chyba lekarz.
-No, proszę kogo my tu mamy. Generał Hux, we własnej osobie.-zaśmiał się złośliwie medyk, pomagając rudzielcowi.
-Proszę sobie nie robić żartów.-zganiła go Anna. Mężczyzna od razu skinął głową na znak, że rozumie i już bez komentarzy wrócił do pracy. Rudy lekko syczał podczas opatrywania rany.
-Dobrze cię widzieć.-powiedziałam do dziewczyny, która ciągle siedziała na ścigaczu.
-Ciebie też. Jednak teraz powiedz mi, dlaczego nie mogłam się do ciebie dobić? Serio się martwiłam.
-Cały czas byłam monitorowana, chyba ktoś wyczuwał, że mogę się z tobą kontaktować. Nie chciałam po prostu was narażać.
-Dobrze wiedzieć. A teraz powiedz co on tu robi?-zapytała nieco ciszej.
-To on był waszą wtyką w Porządku. 
-Nieźle, ale dlaczego zdradził?
-Zacząłem podejrzewać, że coś dzieje się z Renem. Nie wydawał się ostatnio normalny.-wtrącił się do naszej rozmowy Hux.
-W porządku, ale kto was tu przeniósł?
-Walker.
-Jak to, przecież...
-Wiem, że to dziwne. Jednak mówię prawdę.  Słuchaj ona tak samo jak wy chce zabić Palpatina. Anakin pilnuje Fina, Poe, Rey, Chuuwee'ego i C3PO, a Walker szuka imperatora. Nie mam pojęcia co z tego będzie.
-Mam nadzieję, że im się uda.
-Ja też. Tylko oni mają szansę zaprowadzić w tej galaktyce pokój i tą przeklętą równowagę.
-Skończyłem!-zawołał uradowany medyk.
-Świetnie, Hux dasz radę ze ścigaczem?-zapytałam.
-Pewnie, nie rób ze mnie, aż takiej kaleki.-zaśmiał się rudzielec i usiadł na wolnym pojeździe.
-Dobra, ty jedziesz ze mną.-powiedziała Anna i przysunęła się nieco bliżej kierownicy.

Podróż do bazy Rebelii trwała kilka minut. Kiedy znaleźliśmy się już w bazie Anna od razu poszła do Lei. Za to ja z Huxem musieliśmy czekać. W czasie kiedy czekaliśmy, aż przewodnicząca tego bałaganu do nas wyjdzie miałam wrażenie, że ci Rebelianci jedzą nas wzrokiem. Zwłaszcza Hux'a, który tak ja ja starał się to zignorować.
-Zapraszam.-powiedziała w końcu Anna zapraszając nas do mini biura Lei.
-Więc, to są nasi sojusznicy?-zapytała się Leia patrząc na nas.
-Tak.
-Dlaczego do nasz dołączyliście?
-Nie chcę walczyć przeciw przyjaciołom, ani przeciw czemuś co wspieram. Dołączyłam do Porządku, aby wyciągnąć z niego Huxa, Rena i Phasme. Niestety Phasma nie żyje, a nie mam na razie opcji pomóc Renowi, więc chociaż zabrałam z tam tond Huxa.-powiedziałam, a Leia lekko się do mnie uśmiechnęła co odwzajemniłam. Tak bardzo brakowało mi czyjegoś szczerego uśmiechu. Nie podałam prawdziwych powodów, bo wiedziałam, że nie muszę tego robić.
-Ja po prostu chcę pomóc Renowi. Jest, był moim przyjacielem i nie chcę go zostawiać, a coś czuję, że tylko ktoś z Rebelii jest w stanie mu pomóc...
-Dobrze, skoro tak.-zaczęła Leia podchodząc do nas.-Witam w szeregach Rebelii.
-Dziękuję.-powiedziałam po czym kobieta mnie przytuliła. Po chwili odsunęła się ode mnie i przytuliła Huxa. Rudy przez chwilę nie wiedział jak zareagować jednak po chwili się ogarnął i również przytulił Leię. Ja się lekko uśmiechałam, przynajmniej nie narobił wstydu.

Po rozmowie z Leią, ja i Hux musieliśmy rozejrzeć się po bazie. Oprowadzał nas R2D2, więc było nawet przyjemnie i poszło to dość sprawnie. Po rozejrzeniu się po terenie Hux poszedł coś załatwić, a ja udałam się na spacer. Potrzebowałam trochę spokoju i czasu, aby pomyśleć. Po dziesięciu minutach dotarłam nad jakiś klif. Ostrożnie usiadłam na jego brzegu i wpatrywałam się w horyzont. Mimo tego, że Huxowi już nic nie groziło ciągle byłam niespokojna. Ciągle nie wiem co dokładnie dzieje się z Benem. Domyślam się, że ludzie ze statku już mu powiedzieli o zdradzie. Najpewniej nie będzie chciał już z nami rozmawiać. Nawet po tym jak do nas dołączy. Więc nie mam niestety jak mu wytłumaczyć niektórych rzeczy. Chyba nie powinnam go tam tak zostawiać.

-Ej, będzie dobrze.-usłyszałam obok głos Anny.
-Mam taką nadzieję.
-Słuchaj rozumiem, że się o niego martwisz, ale pamiętaj, że jest w dobrych rękach.
-Czyich? Oprócz mnie, Huxa i Phasmy, Kylo nie miał nikogo w Porządku.
-Zapominasz z jakiej rodziny on pochodzi. Nie wiem dlaczego, ale posiada podobne zdolności do swojego dziadka.  Zresztą znasz Walker, nie da mu tak łatwo zrobić krzywdy.
-Ale przecież jej nie ma przy nim. Musiała go zostawić lata temu.
-Tak ci się tylko wydaje Lili. Ta dziewczyna to jedna wielka zagadka, nawet dla niej samej. Nawet jeżeli jej przy nim nie ma ona wie co się z nim dzieje. Po prostu to wyczuwa. Sama mi przecież mówiłaś, że podobnie miałaś ty i Harry. Potrafiłaś wyczuć kiedy coś się mu działo. Walker ma taką samą więź z bratem i całą swoją rodziną. Zresztą to i tak jest Ben. Zależało jej na nim i raczej ma coś co go chroni. A ona będzie wiedziała jak coś zacznie się dziać... Musi się tylko skupić. Poza tym znając ją nawet jeżeli kazała bratu pilnować Rebelii sama też to robi. To po prostu Walker.
-Ale Ben to nie Rebelia.
-Jednak na nią poluje. Tak czy siak, i Walker, i Ben, i Anakin to Skywalkery. Oni potrafią o siebie zadbać. Nawet jeżeli będą w opłakanej sytuacji.
-Czyli co, na razie czekamy?
-Na to wychodzi. Jeżeli byśmy się wtrącali jest ryzyko, że będziemy im przeszkadzać.- powiedziała Anna i lekko się do mnie uśmiechnęła.
-Lepiej wracajmy. Jeszcze, będą się o nas martwić.-powiedziałam wstając.
-W porządku, za mną.
-Wiesz, że mam moce?
-Tak, ale spacerek ci nie zaszkodzi Lili.-odpowiedziała mi dziewczyna lekko się śmiejąc. Ja tylko westchnęłam i razem z nią ruszyłam w stronę bazy.

SkywalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz