Rozdział 17

674 31 11
                                    

MARITA

–Marita?! Hej! Nie, jestem wkurwiony, bo przyjechałem specjalnie z Paryża do Katowic aby dać 20 minutowy wywiad i aktualnie kręcę się po mieście. Coś się stało?– dopytał.

–Nie koniecznie, ale mam sprawę. Aktualnie jestem w Dąbrowie Górniczej, bo moja siostra ma urodziny. Jest twoją ogromną fanką i bardzo chciałaby cię poznać. Jeśli przyjechałabym po ciebie to przyjechałbyś razem ze mną do Dąbrowy?– zapytałam– Obiecuję, że ci się odwdzięczę.

–I tak w sumie nie mam nic ciekawszego do roboty...– stwierdził.

–Fifi jesteś kochany!!! Dziękuję!!!! Za 20 minut jestem po ciebie, czekaj na mnie na parkingu pod spodkiem– rozłączyłam się.

Wsiadłam w auto i pojechałam po rapera. Czekał na wyznaczonym miejscu ubrany cały na czarno i z walizką. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do mężczyzny.

–Hej– mężczyzna zdjął kaptur, dzięki czemu ujrzałam jego piękne, zielone oczy.

–Hej– uśmiechnął się.

–Dobrze, że nie znalazłeś hotelu– spojrzałam na walizkę– Przenocujesz u nas, a my i tak jutro wracamy do Warszawy.

–Super! No i hej– przytulił mnie.

–No tak, hej– mocno go objęłam.

Zapakowaliśmy się do samochodu i wróciliśmy do mojego rodzinnego domu.

–Jak Maja będzie coś odwalała to mów– uprzedziłam go.

–Spoko, na luzie. Pierwszy raz jestem czyimś prezentem, czuję się wyjątkowy– zaśmiał się i wszedł tuż za mną do środka.

FILIP

–Maja! Kolejny prezent!– zawołała siostrę.

–O BOŻE!!!! TO TACO HEMINGWAY!!!!! NIE WIERZĘ!!!!!– wykrzyczała i schowała twarz w dłoniach.

–Wszystkiego najlepszego– podszedłem do niej i ją przytuliłem.

–Dziękuję...– popłakała się.

–Ej młoda– otarłem jej łzy z polika.

–Co się dzieję?– do pokoju wszedł Dawid i ich rodzice– Filip? Co ty tu robisz?

–Chciałam zrobić Mai niespodziankę...– powiedziała Marita.

–I zrobiłaś! Ogromną!– dopowiedziała Maja.

Po wspólnej kolacji porozmawiałem jeszcze z Mają, ale przerwał nam jej chłopak, który miał dla niej jakąś niespodziankę.

–Jeszcze raz najlepszego młoda– przytuliłem ją.

Dziewczyna posłała mi uśmiech i wyszła.

–Nie pal, bo mama cię zabije– powiedziała do kogoś.

Wyszedłem za nią i po lewej stronie werandy ujrzałem Maritę.

–No właśnie, mama cię zabije– zaśmiałem się i usiadłem koło niej.

–Oj nie trzymaj się ze mną, bo twoja astma się uaktywni– roześmiała się.

–Dobrze, że moja mama tego nie widzi, bo zakazałaby mi się z tobą spotykać– zażartowałem.

–Haha. Chodź– złapała mnie za nadgarstek– Idziemy do ogrodu.

Poszedłem z dziewczyną za dom. Usiedliśmy tam na starej, drewnianej huśtawce i zaczęliśmy rozmowę. Marita opowiedziała mi trochę o swoim dzieciństwie, o tym, że Dawid zawsze był faworytem matki, bo osiągnął coś niemożliwego, a ona była na drugim planie.

Minęła Północ|| Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz