Rozdział 28

535 28 48
                                    

MARITA

–Igor nie. Ja mogę być twoją znajomą, koleżanką, przyjaciółką, siostrą, ale nic więcej. Uwielbiam cię, jesteś wspaniałym artystą, a przede wszystkim człowiekiem. Wiesz, że cię darzę uczuciem, ale ono nie jest na tyle mocne, żebym mogła się z tobą związać. Także nic więcej z tego nie będzie– uświadomiłam go.

–Masz kogoś? Jesteś z Taco?– zapytał.

–Nie, po prostu traktuję cie jak brata, mega dobrego przyjaciela i tyle– wyjaśniłam– a tak btw to co ty masz do Taco?

–Nie lubie go, jest raperem, a na twarzy ma ogromny napis „MAM WYJEBANE!". Nie lubię takich ludzi, po prostu. On myśli, że może mieć wszystko, a kurwa nie może!– wyjaśnił.

–Nie tego napisu– zaśmiałam się– A tak na serio to toleruje twoje zdanie, ale nie zmuszaj mnie tylko, żebym je podzielała, bo i tak tego nie zrobię. A jak już jesteś to ruszaj dupę i idziemy pomóc Dawidowi.

Spakowalismy go do końca i zaczęliśmy wozić kartony do nowego mieszkania Dylana.

–Zostajesz już tam?– zapytałam podając mu ostatni karton.

–Tak– odłożył go– Dziękuję siostra, że tak długo mnie znosiłaś. Kocham cię najbardziej na świecie i nigdy nie zapomnę wszystkich fajnych, smutnych i zabawnych chwil w tym mieszkaniu. Jesteś cudowna– przytulił mnie mocno.

–Też cię kocham, Dawid– mocno się w niego wtuliłam.

Mężczyzna wziął karton i wyszedł zamykając drzwi. Nalałam sobie wina i usiadłam na sofie. Nagle zaczęły przypominać mi się nasze wszystkie cudowne chwile razem. Zaczęłam o tym wszystkim myśleć i się popłakałam.

–EJ co jest mała?– podszedł do mnie Krzyś i mocno przytulił.

–Nic, po prostu bardzo będę za nim tęskniła– oznajmiłam tuląc się do niego.

–Spokojnie, on mieszka 20 minut stąd, będziecie się odwiedzać. Naciesz się samodzielnym życiem, bo jak już będziesz miała faceta i bobaska to już nie będzie ci tak wesoło, z doświadczenia wiem– roześmiał się.

–Wiem, dzięki– odsunełam się od niego– Leć odpoczywać od Lweka i na legalu piwko sobie wypić.

–Na pewno? Poradzisz sobie sama?– zapytał.

–Tak, zadzwonię po Filipa, dotrzyma mi towarzystwa– powiedziałam.

–Lubisz go, prawda?– zapytał.

–Bardzo... ale każdy ma o niego spine i mówi mi, że to nie jest typ dla mnie– wyjaśniłam.

–Jakby był tak zły i okrutny jak o nim mówią, to nigdy nie przyjechałby po ciebie pod klub, jak wtedy. Serio, dobrze się tobą zajął i ja go lubię więc brnij w to mała, jak coś jestem pod telefonem, pa– pocałował mnie w polik i wyszedł.

Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Filipa.

FILIP

–Słucham cię słońce ty moje– odebrałem.

–Hej– powiedziała zapłakana– Przyjedziesz do mnie?

–Co się stało? Czemu płaczesz?– zapytałem.

–Proszę przyjedź– zaczęła mocniej płakać.

–Dobra ubieram bluzę i już jadę– rozłączyłem się.

Na gołą klatkę ubrałem rozpinaną bluzę, na stopy klapki i pojechałem do dziewczyny. Zaparkowałem auto i szybko pobiegłem do mieszkania dziewczyny. Wszedłem tam bez pukania. Marita siedziała na kanapie, piła wino i mocno płakała. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem.

–Co się dzieje skarbie?– wtuliła się w moją klatkę.

–Smuteczek mnie złapał po wyprowadce Dawida. Wiesz, mieszkaliśmy razem 24 lata, bez żadnej rozłąki i nagle... go nie ma i jestem tu sama– wstała i podała mi wino.

–Nie jesteś sama– złapałem ją za dłoń– ja jestem z tobą i zawsze będę, gdy będziesz mnie potrzebowała.

–Dziękuję... Czyli mam rozumieć, że dziś zostajesz na noc?– zapytała z uśmiechem.

–Jeśli jest taka potrzeba to zdecydowanie tak– złapałem dziewczynę za biodra i przesunąłem na swoje kolana.

–Super– objęła mnie za szyję i pocałowała.

Włożyłem dłonie pod jej bluzę i położyłem na delikatniej skórze jej pleców. Dziewczyna usiadła na mnie okrakiem i wplątała dłonie w moje włosy. Nie ukrywam, że to przyjemne uczucie. Złapałem ją za uda, podniosłem się z kanapy i przeszłem do sypialni.

–Jak moja trasa?– położyłem ją na łóżku i zawisnąłem nad nią.

–Ja się tym nie zajmuję Fif– przejęła inicjatywę.

–Jak to?– zapytałem wplątując jej dłoń we włosy, gdy całowała mnie po szyi.

–Robi to Pola, a Pola mnie nie lubi, czyli robi mi pod górkę, żebym wypadła źle przed szefem– kontynuowała.

–Szmata...– złapałem ją za plecy i usiadłem z nią na kolanach.

Zdjąłem z niej wszystko co tylko na sobie miała. Po chwili zrobiła to samo ze mną. Obudziły się w nas głęboko skryte, brutalne zwierzęta. Dziewczyna mocno objęła mnie rękami za szyję, a nogami za plecy, przez co nasze ciała się ze sobą skleiły. Poleciałem z nią w ślinę, jak jeszcze nigdy z nikim nie poleciałem. Prosto z jej ust zjechałem na jej szyję, która w żadnym stopniu nie była przeze mnie zaniedbadna. To był chyba bardzo czuły punkt Marity. W momencie gdy przejąłem jej szyję, dziewczyna wbiła mi paznokcie w plecy, co jeszcze bardziej mnie w niej podniecało. Następnie przerzuciłęm ją na plecy i... może kiedyś opowiem wam wszystko ze szczególami... może kiedyś.

–Chyba oficjalnie mogę do ciebie mówić kocie– zaśmiałem się, gdy zauważyłem w lustrze moje podrapane plecy.

–Chociaż jak gdzieś zdejmiesz koszulkę będą wiedzieli, że miałeś dobry seks– podeszła do mnie i przytuliła się.

–No nie ukrywam, że jest na podium– zaśmiałem się.

Dziewczyna położyła się na łóżku i poszła spać, a ja, tym razem bardzo grzecznie, poszedłem w jej ślady. 

Minęła Północ|| Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz