Rozdział 24

578 35 5
                                    

MARITA

Nie ukrywam, że ekipa, w której skład wchodził Dawid, Lara, Mery, Quebo oraz Fifi, się bardzo postarała. Nasz hotel składał się z kilku mieszkań na plaży oddalonych od siebie o kilkanaście metrów, czyli w sumie można powiedzieć, że mieszkaliśmy na plaży.

–Jeszcze raz mega wam dziękuję, jesteście cudowni i w ogóle kocham was– przytuliłam ich wszystkich.

–Ehem... znajdzie się jedno miejsce dla zaginionego wędrowca?– usłyszałam znajomy głos.

Momentalnie odsunęłam się od nich.

–Filip!!!!– podbiegłam do niego i go przytuliłam.

Mężczyzna złapał mnie w pół i podniósł obracając się przy tym kilka razy.

–Nie mogłem przecież ominąć twoich urodzin– wyszeptał– I teraz cię już odstawię, bo oni się dziwnie patrzą– postawił mnie na ziemię.

Spojrzałam na pogardliwe miny Mery oraz Dawida i posłałam im uśmiech. Tylko Quebo się cieszył z przyjazdu Taco i podszedł do niego z kieliszkiem szampana. Zjedliśmy wspólnie kolację, która, jak prawie wszystkie posiłki, składała się głownie z owoców i regionalnych wyrobów.

–Ej zauważyliście, że nasza ekipa to tak trochę Friends?– zapytał nagle Dawid.

–No w sumie... Quebo to taki Chandler, Fifi to Joey, ty oczywiście Ross– zaśmiałam się.

–To w takim razie Mery musi być Monicą, Lara Rachel, a ty Phoebe– zaśmiał się Quebo.

–No w sumie... Ale nie tak nie może być. Bo Dawid jest za głupi na Rossa, Dawid będzie Joey, a Fifi Ross, i wtedy Lara Phoebe a ja Rachel– zaśmiałam się.

–Ta opcja mi bardziej pasuje– zaśmiał się Fifi.

–Dobra dzieciaki, to jedzcie szybciej i lecimy na plażę– powiedział.

–Spoko, to ja przygarnę Filipa do pokoju– oznajmiłam.

–Siostra...– Dawid rzucił mi groźny wzrok.

–Brat... nie na wyjeździe– powiedziałam i ruszyłam z raperem do mojego domku.

–No naprawdę się postarali– powiedział odkładając walizkę.

–Czemu tu jesteś?– zapytałam siadając na kanapie.

–Musiałem tu być, nie mogłem ominąć twoich urodzin, w dodatku, że masz za sobą ćwierć wieku i jesteś już w chuj stara– zaśmiał się.

–Przypomnę tylko, że ty masz 29– poklepałam go po ramieniu– Wciągaj szorty i lecimy na plaże.

FILIP

–To leć już, a ja zaraz do was dołączę– powiedziałem Mari.

Dziewczyna uśmiechnęła się i opuściła domek. Wyjąłem z walizki różowo niebieskie szorty, które założyłem na siebie. Rzuciłem na łóżko koszulkę i spodnie, z których wypadł mi telefon. Podświetliłem ekran, na którym zobaczyłem ogromny spam od Rumaka, Janka i Borysa. FIFI TY DEBILU! Jesteś jebańcu tak spontaniczny, że nie poinformowałeś o tym swojej ekipy! Brawo inteligencie!

Ja:

Zajebiecie mnie, ale jestem na Maderze i zostaje tu na tydzień

Od: Rumak:

FIFI KURWA! JAK CIĘ SPOTKAM TO CIĘ ZAPIERDOLE!! BORYS CIĘ WSKRZESZY, A JANEK PONOWNIE CIĘ ZAJEBIE! PAMIĘTAJ KURWIU JEBANY, ŻE MASZ PŁYTĘ DO WYDANIA!

Jak mogliście zauważyć ja i Maciej darzymy się ogromną miłością. Wyciszyłem telefon, położyłem go na komodzie i dołączyłem do ekipy na plażę.

–Oj Fifi– usłyszałem głos Kuby– Rzuciłeś pracę i tu przyjechałeś?

–Dokładnie– odpowiedziałem patrząc się na radosną Mari biegającą po plaży.

–Ty się serio zakochałeś– zaśmiał się Kuba, podając mi wino.

–Najbardziej serio na świecie– spojrzałem na Kubę– Nie mogłem zostać w WWA. Od razu przypomniał mi się smutek, który zagościł na jej twarzy gdy powiedziałem jej, że nie jadę. No kurwa nie umiałem...

–Ah...– złapał za szampana i odszedł śpiewając...– Miłość rośnie wokół nas, w spokojną jasną noc...

Uśmiechnąłem się i podszedłem do znajomych. Chwilę popływaliśmy, a potem podeszliśmy do ogniska, które rozpaliła nam obsługa hotelu.

–To co nocne śpiewanie?– zaproponowała Lara.

Każdy z radością się zgodził.

–To zaczynaj Mari, masz dziś urodziny więc...– oznajmiłem.

–Ale nie wiem co...– zastanawiała się.

–Czego ostatni słuchałaś?– zapytałem.

Dziewczyna zaczęła śpiewać jakąś laskę, która „staje się modna".

Ale lubię pana, Za ładne oczy, zielone Zamglone i obce Co mnie zwiozły na manowce I całkiem przyjemnie się pan uśmiechał...– posłała mi uśmiech– Your turn– wskazała na mnie.

Każdy z nas zaśpiewał po kawałku jakiejś piosenki. Wypiliśmy trochę alkoholu i rozeszliśmy się do domków. Mi i Maricie nie chciało się spać, więc siedzieliśmy przed domkiem, pijąc szampana, słuchając muzyki i oglądając gwiazdy. Nagle zaczęła lecieć piosenka BRO.

–Ooo... to przez nią tu jestem...– skomentowałem.

–Jak to?– zapytała odwracając się w moją stronę.

–Bo jechałem do Janka i ta piosenka leciała. Od razu skojarzyła mi się z tobą. Stwierdziłem, że muszę tu przyjechać i tak oto jestem...– wyjaśniłem.

–A jaki ja mam związek z tą piosenką?– dopytała.

–Proszę– podałem jej telefon z wyświetlonym tekstem piosenki– Przeczytaj i sama sobie dopowiedz.

Dziewczyna przejęła telefon i przeczytała tekst.

–Cała prawda zawarta w jednym kawałku. „Od początku czułem iskry", bo poczułem, „Nie chcę widzieć ciebie z innym", na przykład z Igor, bo wybitnie mnie wkurwia i najważniejsze „Nie będziemy przyjaciółmi", bo po to na pewno nasze drogi się nie złączyły– wyjaśnił.

–„Więc mogę być z tobą, albo o tobie zapomnieć"?– zapytała cytując dalszą część refrenu.

–Tak– podszedłem do niej, ukucnąłem przed nią łapiąc ją za dłoń– Bądź moja i tylko moja...

Minęła Północ|| Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz