Rozdział 10

831 35 7
                                    

MARITA

Co ja tu robie do cholery? Złapałam za telefon i przejrzałam social media. Japierdole... Dawid mnie zajebie...

Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni.

–Ooo! Nasza imprezowiczka– powiedział Fifi na przywitanie.

–Filip ja... Bardzo, ale to bardzo cię przepraszam! Po prostu... no... wkurzyłam się, ale... no wiesz... Dawid miał racje– wyszeptałam.

–Słucham?– przybliżył do mnie ucho Dawid, który również się tam znajdował.

–Słyszałeś– odpowiedziałam ze złością.

–I tak nie uchroni cię to od rodzicielskiego kazania– rzekł z uśmiechem.

–Wiem... zjebałam, znowu... widzisz, złą siostrę wziąłeś ze sobą– zaśmiałam się siadając koło niego.

–Nie przesadzaj. Ja też zjebałem. Wkurzyłem się na was i tak wyszło, ale razem z Larą– jego przyjaciółką– doszedłem do wniosku, że sława może mnie kiedyś opuści, ale rodzina nigdy. Sława to kapryśna przyjaciółka i trzeba się o nią nieustannie troszczyć– zacytował– Ale nie tak bardzo jak o rodzinę– przytulił mnie.

–Ooo! Co za cudowny rodzinny obrazek– rzekła wchodząca Mery– A ty, mój najdroższy, zrobiłeś śniadanie?

Rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.

–Ooo właśnie przyszło– położył przed nami pizze.

***

–Hej wam!– przywitałam się z pracownikami i kroczyłam w kierunku mojego biura.

–Ooo! Dobrze że cie widzę, zapraszam do mnie– powiedział szef.

Po długiej rozmowie szef stwierdził, iż bardzo opuściłam się w pracy i mam miesiąc na ogarnięcie jakiegoś dużego wydarzenia na miarę koncertu na narodowym. Jeśli to będzie niewypał, wywali mnie z pracy. Pierwszą osobą, o której pomyślałam był Taco, ponieważ on ma ogrom fanów i pole przebicia. Przed 15 opuściłam biuro. Dopiero wtedy zajrzałam w telefon. Było tam kilka powiadomień z social mediów oraz kilka wiadomości SMS.

Krzyś Zalewski:

Hejka!

I jak się czujesz?

Mam nadzieję, że wszystko dobrze.

Wczoraj wyglądałaś nieciekawie...

O kurwa... To on mnie wyciągnął z klubu, on mi pomógł!!!

Ja:

Hej!

Wszystko u mnie w porządku.

Wczoraj BARDZO przesadziłam, nie powinno tak być...

Mega dziękuję za pomoc. Muszę ci się odwdzięczyć. Może kawa dziś?

Krzyś Zalewski:

Jasne! Jak masz czas to nawet teraz. Gdzie jesteś? Podjadę po ciebie

Ja:

Pod agencją.

Krzyś Zalewski:

Daj mi 5 minut J

Po chwili ujrzałam czarną Toyotę podjeżdżającą na parking obok którego stałam. Wsiadłam do auta i zapięłam pasy.

–Hejka– pocałował mnie w polik.

–Hej– posłałam mu uśmiech.

–Jak zawsze Starbucks?– zapytał.

Minęła Północ|| Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz