Rozdział 18

636 33 9
                                    

MARITA

–No co ty...– spojrzałam na niego.

–Oj chodź i nie marudź. Zapraszam– wyciągnął dłoń w moja stronę.

Wstałam i położyłam się koło muzyka.

–Widzisz? Nie stykamy się i każdemu jest wygodnie– oznajmił.

–Fakt, zatem dobranoc– przewróciłam się na bok, wzięłam trochę kołdry do której się przytuliłam i poszłam spać.

–Czekaj, odwróć się do mnie– powiedział, a ja zrobiłam o co prosił– Przytul się do mnie i daj mi kołdrę.

Mężczyzna podłożył mi ramię pod głowę, a ja się wtuliłam w jego bok obejmując go.

***

–śniadanie!– usłyszałam głos mamy.

Otworzyłam oczy. Byłam wtulona do Filipa. Lekko się podniosłam i spojrzałam na mamę stojąca w drzwiach.

–Już idziemy...– odpowiedziałam zaspanym głosem.

Mama wyszła, a ja ponownie przytuliłam się do rapera.

–Dzień dobry– wymamrotał mocniej tuląc mnie do siebie.

–Dzień dobry, mama kazała zejść na śniadanie– oznajmiłam.

–To lecimy dupo– poczułam jego dłoń na moich pośladkach.

–Fifi...– rzuciłam mu groźny wzrok– Bez takich.

Uśmiechnął się i zeszliśmy na dół.

–Cześć wam– powiedziałam z uśmiechem.

Zjedliśmy razem śniadanie, a następnie pomogłam mamie posprzątać po nim.

–Mari, czy ty i ten Filip coś...– zapytała.

–Nie, po prostu stwierdził, że damy radę we dwoje wyspać się na kanapie i tyle– wyjaśniłam.

–Bo wiesz, Dawid jest zły, że masz z nim taki kontakt– oznajmiła.

–Wiem, rozmawiałam z nim wczoraj o tym. Dylan jest po prostu przewrażliwiony– rzekłam.

–Oj nie mów Dylan! Jesteśmy w Polsce i mów po polsku dziecko!– nawrzeszczała na mnie.

Zaśmiałam się i poszłam do chłopaków.

–To co spadamy do WWA?– zapytałam.

–No możemy się już zbierać– oznajmił Dawid.

Wpakowaliśmy nasze torby do auta, pożegnaliśmy się z każdy i wsiedliśmy do auta.

Słucham sobie Kultu jej kupując torbę Celine, I Phone robi szufle teraz leci Tom i Jerry, czasem w sercu razy kute się nie goją do weseli...– zaczęliśmy wszyscy śpiewać.

Po dwóch godzinach jazdy zmieniłam się z Dawidem i to on już jechał do Warszawy.

–Gdzie cię odwieźć?– zapytałam Filipa.

–Pod dom byłoby zajebiście– oznajmił.

Dawid podwiózł Filipa i pojechaliśmy do domu.

Od: Filip Szcześniak

Dzięki za super dzień i w sumie noc. Fajnie było

Poznać twoją siostrę i porozmawiać o przeszłości.

Ja:

Też dziękuję, że przyjechałeś i spełniłeś

Marzenie Mai. Super było poznać cię

Od tej „ludzkiej" strony :D

Od: Filip Szcześniak

Idziemy wieczorem pobiegać?

Ja:

Zdecydowanie! 20.00 pola mokotowskie

FILIP

Po powrocie do domu i rozpakowaniu się stwierdziłem, że zadzwonię do Mery. Oczywiście, mimo wielu prób, nie odebrała. W sumie nie dziwię jej się, bo serio zjebałem, ale z drugiej strony powinna zrozumieć, że to nie było zależne ode mnie. Na szczęście te złe myśli odgoniły wspomnienia z wczoraj. Kurde ta dziewczyna naprawdę jest wyjątkowa. Ona i Paulina. Oby dwie mnie rozumieją i są normalne, nie lecą na moją sławę i pieniądze. Tyle że Pauliny już raczej nie spotkam, a Maritkę mam tu na miejscu. Właśnie! Marita! Zerknąłem na zegarek 19:45... uff zdążę! Szybko założyłem na siebie sportowe ubrania i pobiegłem na pola mokotowskie.

–A co to za spóźnienie, panie Szcześniak?– zapytała blond włosa.

–Przepraszam panno Podsiadło, próbowałem pogadać z siostrą, ale nie odebrała– oznajmiłem.

–Serio? Szkoda...– podeszła do mnie– ale będzie dobrze– przytuliła mnie.

***

–Ty w tym momencie żartujesz czy kurwa jak? To jakiś prank, żart czy chuj wie co?!– wydarłem się na Mery.

–Nie Filip, ja i Kuba jesteśmy razem. Ty nie miałeś dla mnie czasu, natomiast on we wzorowy sposób się mną zajął. Cudownie spędziliśmy ten czas i wyszło jak wyszło, że teraz jesteśmy razem– rzekła z szyderczym uśmiechem.

–NIE! To nie jest takie proste i oczywiste! Dziewczyno ty nie znasz się na związkach, nawet w takowym nie byłaś! Przez tydzień nie można zostać parą!– dalej krzyczałem.

–A jednak...– poszła do kuchni– Sorry, ale dobrze że tak się stało. Ty kurwa nigdy nie masz dla mnie czasu. Pół dzieciństwa spędziliśmy osobno, męczyliśmy się bez siebie, a ty teraz nawet całego tygodnia nie możesz ze mną spędzić. Chuj z ciebie a nie brat! Nie mam ochoty już na ciebie patrzeć rozumiesz?! Wypierdalaj to tej twojej dziwki Klaudii czy innej ladacznicy– podeszła, otworzyła drzwi i wyrzuciła za nie moją kurtkę– Wyjdź!

–Żeby przez siostrę stracić przyjaciela...– wyszeptałem.

–Żeby przez własną głupotę stracić siostrę– odpowiedziała i trzasnęła drzwiami.

Ja:

Siema jesteś jeszcze w pracy?

Od: Marita Podsiadło

Właśnie wychodzę. Coś się stało?

Ja:

Można tak powiedzieć. Możemy się spotkać?

Podjadę po ciebie.

Od: Marita Podsiadło

Zatem czekam ;)

***************************************************************************************

Jeśli ci się podobało, zostaw gwiazdkę i komentarz <3 

Minęła Północ|| Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz