Rozdział 21

626 30 11
                                    

MARITA

Kurwa Dawid?! Co on tu do cholery robi?! Zza drzwi łazienki słyszałam jak drzwi się zamykają.

Wino i netflix? Chyba przeszkadzam...– oznajmił Dawid.

I to w chuj bardzo bracie!!!!

Nie ukrywam, że trochę tak... Zaraz ma przyjść taka fajna laska...– skłamał Filip, choć w sumie jestem fajna, więc nie, nie skłamał.

Tylko się dziecko zabezpieczaj, bo jestem za młody i piękny by zostać wujkiem– roześmiał się Dawid.

Oczywiście. Jutro się zgadamy, siema– zatrzasnął drzwi i zamknął je na klucz– Teren oczyszczony ze starszego brata, możesz wychodzić– usłyszałam.

Otworzyłam drzwi, zgasiłam światło i wyszłam z łazienki.

–Masakra jakaś, twoja mina gdy go zobaczyłeś musiała być bezcenna– zaśmiałam się.

–Oj chyba tak, ale na szczęście już poszedł, więc... zapraszam– wskazał na kanapę.

Usiadłam na niej i przykryłam nogi kocem leżącym obok.

Naznaczony 4? Może być?– zapytał.

–No jasne! A co Nie potrafisz dokończyć Mięsa?– zaśmiałam się.

–Ty mi tu Nostalgii nie cytuj– zarzucił na mnie ramię i lekko przysunął do siebie.

Mało kto wie, że nie jestem fanka horrorów i nie ukrywam, że się ich boję. Oparłam głowę o ramię rapera i starałam się oglądać film w pełnym opanowaniu, ale już przy nagłym, głośnym dźwięku, który dodawał filmowi grozy, krzyknęłam.

–Spokojnie– zaśmiał się i przytulił do siebie– Czy ty się boisz horrorów...

–Umm... odrobinkę– spojrzałam na niego.

–Jak bardzo odrobinkę?– zapytał.

–Tak bardzo, że śpię dziś przy zapalonym świetle– uśmiechnęłam się.

–Wiesz, że możemy zmienić film?– zapytał.

–Wiem, ale przy komedii moje przytulanie do ciebie nie będzie uzasadnione, a przy horrorze tak– zaśmiałam się i przytuliłam się do niego.

–No chyba, że tak– mocno mnie objął i oglądaliśmy film.

Po seansie na dworze zrobiło się jasno.

–W sumie to mogę już iść do domu– zaśmiałam się.

–No fakt, jest już jasno, ale może jednak zostaniesz– zagarnął mi pasmo włosów za ucho.

–No obiecałam już ci...– powiedziałam patrząc w jego zielone oczy.

–No właśnie, musisz dotrzymać obietnicy...– uśmiechnął się.

–Dobranoc– zbliżyłam się do niego i złożyłam czuły pocałunek na jego policzku.

–Czyli zostajesz?– zapytał.

–Chciałabym, ale chyba już pójdę do domu– oznajmiłam.

A mówiłem cie nie łaź ulicami po nocy, bo gdy gasną latarnie to ci panowie są wrodzy– zarapował.

–Oj chyba cię posłucham– zaśmiałam się.

–Musisz! Starszy doświadczony kumpel ze mnie przecież– zaśmiał się– To lecimy spać– przerzucił mnie przez ramię i zaniósł do sypialni– Dobranoc– położył mnie na łóżku.

Minęła Północ|| Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz