W Pogoni Za Kurczakami

494 20 0
                                    

 Rzuciłem się i po raz kolejny uderzyłem twarzą w ziemię. ,,Kurczaki są niemożliwe'' pomyślałem. Łapaliśmy je ponieważ znoszą jajka a nas nie stać aby codziennie chodzić po nie do sklepu. A za niedługo będzie wigilia.Lato i jesień zleciały niemiłosiernie szybko. W tym czasie robiliśmy zapasy drzewa i jedzenia. Brzmi ciekawie ale takie nie jest. Jeżeli nigdy nie dostaliście gałęzią, nie macie zielonego pojęcia jak to jest. Zbudowaliśmy super kurnik, tylko problem w tym że nie mamy kurczaków.

-Macie coś?- zapytałem się innych którzy właśnie wrócili zdać mi raport, mimo tego że nie uważałem się za szefa.

- Złapaliśmy w sumie sześć kurczaków. Znieśmy je do kurnika,a za chwile wrócimy łapać dalej- oznajmił Śledzik.Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Zanieśliśmy kurczaki do kurnika. 

- Ej jej nie wkładaj do kurnika! To moja kurka!- krzyknął Mieczyk kiedy wkładaliśmy kury do ich nowego domu.No tak zapomniał bym, Mieczyk znalazł sobie zwierzaka, który okazał się być kurą. Nic w tym by było ciekawego, gdyby nie fakt że ta kura chodzi z nim wszędzie i nawet z nim śpi. Nie jestem pewny czy czasem nie ma wścieklizny. Ogólnie od kiedy powiedziałem im o moim niezbyt udanym dzieciństwie, nie patrzą na mnie jak na tego co zawsze nie potrzebuje pomocy. Patrzą na mnie i wiedzą że przeżyłem wystarczająco dużo, żeby być w takim stanie, w jakim jestem teraz. Wróciliśmy do lasu aby złapać więcej kurczaków. Tym razem zabraliśmy ze sobą siatki i pułapki.Pozastawialiśmy zasadzki i poganialiśmy kurczaki rzucając w nie siatkami.Dzień szybko się kończył, bo już o 16:00 zaczynało się ściemniać.

-Ej. Chodźmy jeszcze zobaczyć czy coś się złapało w pułapki.- powiedziałem zachęcająco do ekipy. Wszyscy się zgodzili, podzieliliśmy się na dwójki, żeby szybciej wrócić do domu i napić się czegoś ciepłego. Ja byłem w parze z Astrid, nie powiem, byłem strasznie szczęśliwy. My dostaliśmy pułapkę w najbardziej malowniczym kawałku lasu, jaki widziałem. Weszliśmy w trawę sięgającą nam do kolan. Z trawy wyleciały tysiące świetlików, oświetlając nam drogę. Ja o tym wiedziałem, ale Astrid nigdy czegoś takiego nie widziała. No bo jak zobaczyć takie coś w mieście w którym jest tylko park. Astrid przytuliła się do mnie. Chciałbym aby ta chwila trwała wiecznie, ale cóż, nic dobrego nie trwa wiecznie. Doszliśmy do pułapki i okazało się że coś się złapało. W siatce były dwie kury.

-Nie wierzę że dałyście się złapać w tak prosty sposób- powiedziałem z rozbawieniem w głosie. Zabraliśmy kurczaki i wróciliśmy do jaskini. Byliśmy pierwsi i nie zapowiadało się żeby tamci szybko wrócili

- Chcesz herbaty?- zapytała Astrid, szybko się zgodziłem i podszedłem do niej.

-Pomóc Ci?-zapytałem. 

-Nie, ale miło z twojej strony że pytasz.- powiedziała. Skoro nie to nie. A i zapomniałem. Wnętrze jaskini też się zmieniło z czasem. Teraz dookoła kolumny był okrągły stół i (zrobione przeze mnie i Heathere) krzesła, dla każdego. Każde krzesło było podpisane imieniem właściciela. Łóżka też się zmieniły, w końcu była na nich pościel i przy okazji odkryliśmy ukryty talent Smarka. Potrafi ze wszystkiego zrobić materiał i umie super szyć więc to było idealne połączenie. Wyrównaliśmy łóżka i w okół nich zrobiliśmy szlaczki, jakie komu się podobają. I pomyśleć że jeszcze pod koniec roku szkolnego, wywalili nas ze szkoły, a my baliśmy się o własne życie. A teraz mieszkamy w jaskini i mamy się dobrze, a ja nie wyobrażam sobie nie mieszkać w tym lesie.Po chwili wszyscy wrócili, zrobiliśmy herbatę i posiedzieliśmy do późna, aby potem pójść spać.

Czkawka x Astrid- Razem NajlepiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz