Rozdział 31

334 11 4
                                    

@_M_O_R_D_K_A_  Rozdzialik dedykowany dla Ciebie!

-Dagur, ale ty masz prawko, tak?- zapytałem już po raz dziesiąty.

-Tak spokojna twoja rozczochrana!- powiedział wsiadając do fioletowo-żółtego SUV'a. Nie wiem skąd miał pomysł aby go tak pomalować.

-Dobra, ale jeżeli coś się stanie, to pożałujesz- zagroziłem, co poskutkowało śmiechem rudego. Szybkim krokiem skierowałem się w stronę jaskini, przy okazji patrząc jak Obrońcy Skrzydła wraz z resztą ( prócz  Astrid, Dagura i mnie) budują lecznicę. Ten budynek w końcu zaczął wyglądać,jednak cały czas brakowało mu schodów i paru innych rzeczy. Nim się spostrzegłem byłem już przy bladej jak ściana Astrid. Położyłem dłoń na jej czole- było gorące, jak nic ma gorączkę.

-Hej księżniczko, idziemy do szpitala-powiedziałem.

-N-nie naz-zywaj mnie k-księżniczką- powiedziała, po czym ledwo dotknęła moje ramienia,a co dopiero mówić o uderzeniu.

-Dobra to idziemy- uśmiechnąłem się mimo że tak na prawdę w moich myślach szalała burza pytań i niepokoju o stan blondynki. Astrid próbowała wstać jednak przewróciła się, a ja ją złapałem w ostatniej chwili.

''Tak na pewno pójdzie sama'' pomyślałem po czym bez zbędnych zapowiedzi wziąłem ją na styl panny młodej. Ta szybko złapał się mojej szyi. 

- Miło- mruknęła po czym schowała swoją twarz w moim torsie.

'' Zaraz czy ona zasnęła, ot tak?'' zapytałem się w myślach.  Ruszyłem w stronę samochodu Dagura. Po drodze zaczepił mnie Sączysmark pytając czy zrobię tak jeszcze na ślubie. Szybko go ominąłem i przyśpieszyłem kroku.  Kiedy już byłem obok auta, położyłem Astrid na tylnym siedzeniu, zapiąłem jej pasy i położyłem na niej kocyk. Usiadłem na przednim siedzeniu obok Dagura.

-Jedziemy- rzuciłem i otworzyłem okno.

***

- Dzień Dobry- powiedział doktor,nawet nie obdarzając nas wzrokiem,kiedy weszliśmy do jego gabinetu. Niestety trafiliśmy na tego co leczył i mnie, nie lubimy się, ale mam nadzieję że to nie przeniesie się na Astrid. A jak coś to zgłoszę skargę, a facet wyleci przez frontowe drzwi. Podniósł wzrok znad papierów a w jego oczach malowała się czysta nienawiść.

-O to Pan, Panie Haddock- powiedział z udawanym spokojem.

- Witam Pana, ja też się cieszę tym spotkaniem- powiedziałem z takim jadem że mogłem nim pluć. Doktor tylko się skrzywił i podszedł do Astrid.

-Co się dzieję?- zapytał.

-Jest strasznie blada, ma gorączkę i przesypia prawie całą dobę , co nie jest do niej podobne.- powiedziałem.

-Yhm- mruknął doktor po czym podszedł do biurka i zaczął pisać na klawiaturze. Już po chwili trzymałem kawałek papieru z lekami.

- Dziewczyna jest po prostu osłabiona. Niech bierze te leki i odpoczywa, nie nosi ciężarów ani nie robi rzeczy które mogą być dla niej stresujące- powiedział doktor. Spojrzałem na Astrid. Nie wyglądała najlepiej, w sumie to nawet nie wiem czy dowierzam temu doktorkowi. 

-Dziękuję- powiedziałem i ruchem ręki pokazałem Dagurowi żeby mi otworzył drzwi. Sam wziąłem blondynkę  na ręce i wyniosłem z budynku szpitala.

-Otwórz samochód- powiedziałem, a straszy szybko wykonał polecenie. Ponownie zapiąłem Astrid w pasy i  ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.

Czkawka x Astrid- Razem NajlepiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz