Rozdział 25

390 8 4
                                    


-Ten tydzień to był koszmar-stwierdził Sączysmark. Chłopak miał całkowitą rację. Latanie do urzędu, podpisywanie dokumentów i dźwięki,nawet w nocy, robót które na celu miały połączyć to miejsce z najbliższą ulicą. Mój tata nie przemyślał jednego, mieliśmy wybór albo położą asfalt do połowy a resztę musimy sami za sponsorować, albo nie leją asfaltu i robią całą drogę, wybór był oczywisty.Uważam że bez asfaltu to będzie lepiej wyglądać w szczególności w lesie.Niestety moje spotkanie z tatą musiałem przenieść na później ponieważ miał dużo pracy na głowie.

***

-Dobrze jeszcze musicie wybrać nazwę ulicy, ponieważ nie możemy was wpiąć pod żadną ulice- powiedział tata,czekając aż się naradzę z innymi.

-To jak nazwiemy tą ulicę?- zapytał Śledzik.

-Zacisze Śmierci - powiedział Mieczyk.

-Nie. To przereklamowane. A może Czaszkowe odludzie- powiedziała Szpadka.

-Dobra może ustalmy sobie jasno że nazwa ma być bez czaszek i innych kości czy części ciała-przetarłem oczy- A może Koniec Miasta? Bo patrzcie mieszkamy na kompletnym odludziu, ta nazwa nawet pasuje, co wy na to?-

-A może zamiast miasta wstawimy świat? Koniec Świata nie brzmi lepiej?- bardziej stwierdził niż zapytał Sączysmark.

- Mi się podoba, a wam?-zapytałem na co dostałem jedno głośne tak.Podszedłem do biurka.

-Pisz, Koniec  Świata- powiedziałem podając długopis tacie, który szybko to napisał i podbił pieczątką ze smokiem.

-Gratuluje. Od dzisiaj mieszkacie na ulicy Koniec Świata, a numer waszego domu to 272, już jutro będzie na mapach google więc łatwiej będzie do was trafić- powiedział i wstał po czym odprowadził nas do wyjścia z urzędu.

***

-Eee Czkawka? Co ty robisz?- zapytał Śledzik.

-Rysuje- odpowiedziałem nie przerywając czynności.

-To zauważyłem, ale dlaczego?-

-To dość proste. Teraz jesteśmy tutaj legalnie, więc możemy prowadzić remonty. Dlatego rysuje po podłodze aby pozaznaczać pewne rzeczy, które potem z wami omówię.- odłożyłem kredę i wytrzepałem ręce.

-CZKAWKA! KURIERZY PRZYJECHALI!- krzyknęła Heathera. Pobiegłem w tamtą stronę i zobaczyłem wielki biały wóz dostawczy. Niektórzy rozpakowywali zawartość i powoli znosili na dół,inni patrzyli czy wszystko jest a jeszcze inni czytali sobie gazety.Podszedłem do nich i się przywitałem. Jeden z nich zmierzył mnie wzrokiem po czym uśmiechnął się jak szaleniec. Wyższy niż ja, rude włosy i broda i trzy niebieskie kreski idące od brwi po połowę policzka.Skądś mi się kojarzył tylko nie pamiętam skąd.Jednak szybko sobie przypomniałem, kiedy złapał mnie pod swoje ramię i krzyknął:

-Cześć braciszku!

-Cześć..... Dagur-wydukałem- Zmieniłeś się od naszego ostatniego spotkania-

-Wiem. I jestem z tego bardzo zadowolony- wyszczerzył się i nie puszczając mnie podszedł do innego pracownika. Złożyłem podpis odbioru i chciałem się wyszarpnąć z uścisku Dagura, nie szło mi to zbyt dobrze.

-Oprowadzisz mnie po swojej chacie! Ponownie razem, jak za dawnych czasów!- powiedział kierując się w stronę jaskini, a mnie trzymając jak jakąś torebkę.

Czkawka x Astrid- Razem NajlepiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz