Dzisiaj wyjątkowo wstałem o 6:00. Astrid nie chciała się ode mnie odkleić, ale ja znalazłem sposób na to aby się wydostać. Znalazłem jedyne miejsce gdzie miała łaskotki i lekko ją połaskotałem,a ona uderzyła mnie w brzuch i odwróciła się na drugi bok, zostawiając mnie w spokoju. Cicho zszedłem na dół i ubrałem się w to co mi zostało, czyli wczorajsze ciuchy. Wyszedłem na świeże powietrze. Lekki podmuch wiatru musnął mnie i zachęcił do spaceru po lesie. Zbliżało się lato i na dworze zaczęło robić się coraz cieplej, ale z rana było przyjemnie zimno. Ten las znam odkąd pamiętam. Każdy jego zakątek, jaskinie i głazy, to wszystko mam w jednym palcu. Wiedziałem co mogę spotkać w tym miejscu.Pamiętam każdą wiosnę,lato,jesień i zimę które tutaj spędziłem. Najpiękniejsze lata mojego życia. Jednak ten las skrywa także moje tajemnice.Wróciłem do doliny. [ Wiem jestem złym człowiekiem dodając taki wątek]Wszyscy już wstali, nic dziwnego, obstawiam że spacerowałem sobie dobrą godzinę.
- Czkawka! Gdzie byłeś?!- krzyczała, nie kto inny jak,Astrid w swojej osobie.
- Na spacerze.- odpowiedziałem z zirytowaniem wymalowanym na twarzy, szybko tego pożałowałem. Astrid przerzuciła mnie nad sobą, wygięła moją rękę pod nie naturalny kątem i trzymała kolano na moich plecach aby uniemożliwić mi jakikolwiek ruch
.- Nigdy więcej nie wychodzisz bez powiedzenia komukolwiek, zrozumiano?- bardziej stwierdziła niż zapytała. Skinąłem głową na znak zgody. Zeszła ze mnie. Wstałem i otrzepałem się z kurzu. Na szczęście Astrid nie złamała mi ręki , jakiś cud. W dolinie wszyscy coś robili. I najdziwniejsze było to że Sączysmark nie próbuje utopić Mieczyka.Wszyscy latali po podwórku więc ja też chciałem. Pomyślmy co jest potrzebne ale tego nie ma. Już wiem!Nie mamy sznurka na pranie, a przydałby się strasznie.
Wszedłem do jaskini i podszedłem do mojego plecaka. Tam było prawie wszystko do budowy, ale nie fart chciał abym zapomniał liny. Jednak cały czas jest nadzieja w mojej książce.Otworzyłem ją i znalazłem stronę na której było opisane jak zrobić line.Potrzebowałem materiału. Tylko skąd wezmę koszule lub coś innego? Zostawiłem książkę i zrezygnowany podszedłem do jeziora. Nagle coś przykuło moją uwagę.Coś pływało w wodzie, ale to nie była ryba. Wskoczyłem do wody i wyłowiłem kawał materiału. Dopisywało mi szczęście. Oczywiście wszyscy patrzyli na mnie jak na idiotę. Cieszyłem się kawałkiem starej bluzy, którą wyłowiłem z jeziora. Poleciałem do jaskini i szybko zrobiłem linę. Zawiązałem ją tak, aby zrobić dwa sznurki na pranie. Wszyscy otarli pot z głowy, pewnie myśleli że zwariowałem. Nie dzisiaj. Zostało trochę czasu do wieczora więc zabraliśmy się za renowację jaskini. Zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Oczywiście nic się nie zmarnowało. Kamienie które odłupaliśmy od ściany zostały wykorzystane do zrobienia czegoś co miało zmniejszyć otwór jaskini. Teraz otwór nie był aż tak duży jak wcześniej. Zmieściłyby się tutaj najzwyklejsze drzwi. Rozpaliliśmy ognisko, okazało się że chłopaki łowili ryby a dziewczyny szukały ziół i inny przypraw które rosną w lesie. Łączne z grzybami.
Czas minął szybko, poszliśmy spać. Niestety tej nocy zaczęły mnie męczyć koszmary z dzieciństwa.Zostawiam was z takim wątkiem. O czym jest koszmar Czkawki? Dowiecie się w następnym rozdziale. Paa
CZYTASZ
Czkawka x Astrid- Razem Najlepiej
FanfictionKiedy grupa naszych bohaterów spóźnia się o jeden raz za dużo do szkoły zostają z niej wywaleni. Nie mają dokąd pójść jedyną opcją jest ucieczka, ale gdzie?Jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów? Co zrobią dalej aby zachować się przy życiu? J...