Kabaret W Urzędzie i Babcia- Mistrz Ripost

507 19 5
                                    

  - Wstawać trzeba koniom wody dać!- krzyknąłem równo z 6:30. Jakoś nie mogłem się doczekać aby spotkać się z policją i sam nią zostać.Nigdy nic do nich nie miałem i zawsze broniłem jakkolwiek by to nie brzmiało. Nie można było przy mnie powiedzieć na policję  ,,Pies" bo zaczynałem robić wykład, w sumie to dalej tak robię.

- Czkawka jest 6:30 nie mam zamiaru wstawać a tak dla twojej wiadomości to w obrębie naszego miasta jest tylko jedna stadnina- powiedziała na wpół przebudzona Astrid.Reszta nic sobie nie zrobiła z mojego jakże poetyckiego przebudzenia.Postanowiłem im pomóc się obudzić. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech i tylko Astrid wiedziała co on oznacza - ,, Szatańskie Pomysły W Głowie Uciekać". Poszedłem po wiadro które nasz Sączysmark postanowił przynieść i dalej nikt z nasz nie wie skąd on bierze te wszystkie rzeczy. Spokojnym krokiem ruszyłem do jeziora, uprzednio pokazując Astrid aby nic nikomu nie mówiła. Nałapałem całe wiaderko wody.Wróciłem do domu i zrobiłem im niezłą pobudkę. Oblałem każdego po kolei wodą. Szybki i tani sposób budzenia innych,

    Po tym zacnym ( szczególnie z mojej strony) czynie reszta wstała i poszła się przebrać, rzucając takie słowa które po napisaniu tutaj zabrałyby status Family Frendly. Ja jednak cały czas miałem ubaw z tego zrobiłem i najpewniej uśmiech mi dzisiaj nie zejdzie z twarzy. Spojrzałem na tablicę korkową powieszoną naprzeciw wejścia. Był na niej jakby rozkład zajęć takich jak wynoszenie śmieci, robienie zakupów lub posiłków. W tym tygodniu jedzenie robię ja. Wziąłem się za robienie omletów na słodko. Złapałem jajka, mąkę, cukier i masło. A skoro mowa o maśle to takie rzeczy przechowujemy w jednej ze szczelin w jaskini, co jest najlepsze jeszcze nic tak się nie zepsuło. Szybko zrobiłem omlety, bo to jest naprawdę szybkie w przygotowaniu i tak samo proste. Zawołałem państwa obrażonych na śniadanie. Myślę że przekupiłem ich tymi omletami. Zjedli wszystko co zrobiłem oczywiście ja też trochę zjadłem, kij z wagą będę gruby ale szczęśliwy. 

    Ranek minął dość spokojnie. Nie mogłem jakoś się skupić. Cały czas myślałem o tym co będzie o 16 w parku. Zrobili sobie ze mnie żarty, chcieli zobaczyć czy będę się słuchał czy może jeszcze coś innego. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Śledzik.

- Czkawka co ty na to aby pójść do sklepu po jakieś rzeczy typu leżak, piłka kub coś innego aby tutaj było co robić? Bo właściwie to tylko ciebie się nie zapytałem czy chcesz iść- powiedział z typowym dla siebie uśmiechem.

- No w sumie fajnie by było mieć coś tutaj do roboty innego niż pływanie- powiedziałem i ruszyłem się z miejsca.

   Spojrzałem na zegarek na telefonie siedząc w kawiarni w której można podładować swoją elektronikę. Zamówiłem sobie latte i kawałek jabłecznika. Dość często tutaj prześladuje jeżeli chce posiedzieć w spokoju. Obsługa mnie tutaj zna i jak wchodzę pierwsze pytanie brzmi ,,To co zawsze?''. Uwielbiam tutejsze wypieki i tylko tutaj piję kawę i kawo podobne wyroby. Nikt z moich znajomych nie wie o tym miejscu mimo że jest blisko centrum.

- Cześć Czkawkuś!- powiedział jeden z tutejszych kelnerów, całując mnie w policzek. Przywykłem do takich powitań ze strony bruneta. Miał w zwyczaju się ze mną tak witać.

- Ponownie uciekasz od problemów?- zapytał wyraźnie zaniepokojony. 

- Nie spokojnie, dzisiaj przyszedłem na kawę i po ciasto. Przecież wiesz że na kawę to tylko do was chodzę.- zaśmiałem się a brunet razem ze mną.

- Dobra ale tak na serio to chciałem z tobą porozmawiać i chciałem się z tobą to obgadać kiedy będziesz mógł się spotkać ze mną-powiedziałem.

 -Masz niezłego farta bo akurat mam teraz przerwę to o czym chciałeś ze mną porozmawiać?- zapytał coraz to bardziej ciekawy fioletowooki. 

Czkawka x Astrid- Razem NajlepiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz