Witam - Ludzie jak wy możecie tak wcześnie przychodzić do pracy?- zapytałem Mike'a i Kacpra wchodząc na posterunek w którym przyszło mi pracować.
-Przyzwyczaisz się.- powiedział blondyn rzucając we mnie moim mundurem i odznaką.
-Wow dzięki. Na prawdę marzyłem żeby moje rzeczy zaczęły mnie atakować- powiedziałem a on się tylko zaśmiał wraz z Mike'em. Przebrałem się i ruszyłem na patrol z Mike'em.
Kiedy już błądziliśmy po ulicach dobre trzy godziny postanowiliśmy wykorzystać przerwę śniadaniową. A kiedy mieliśmy to zgłosić posterunkowy sam się do nas zgłosił informując o zamieszkach w jednej z bogatszych dzielnic miasta.
- No to nici ze śniadania- zaśmiałem się siedząc obok już lekko zdenerwowanego Mike'a. Podał mi pistolet.
- Przyda ci się. Takie zamieszki to nigdy nic dobrego. Ciekawe dlaczego kazali naszemu patrolowi tam jechać przecież wiedzą że jesteś jeszcze nie do końca wyszkolony i to może cię przerosnąć- mruknął czarnowłosy.
Po chwili byliśmy już na miejscu gotowi do akcji. Dobra. Kto był gotowy ten był,ale ja jakoś nie specjalnie się tam rwałem.Już po przekroczeniu bramy prowadzącej do domów osób zamożniejszych można było zauważyć kilka postaci w czarnych ciuchach. Powoli bez pośpiechu podeszliśmy do nich jak gdyby nigdy nic. Teraz mogłem zobaczyć że ich jest trzech i każdy ma na sobie to samo ubranie.
-Dzień Dobry policja...- nawet nie skończył się przedstawiać kiedy jeden z nich zaczął uciekać. Ruszyłem za nim i jak się okazało wbiegł na moje stare terytorium. Zanim nas wyrzucili ze szkoły często biegałem tymi uliczkami po to aby poćwiczyć moje ,,umiejętności'' w parkourze. A co najlepsze nic się nie zmieniło. Śmietniki i wszystko inne stało na swoim miejscu. Wskoczyłem na jeden z nich nie wytracając na prędkości po czym zacząłem skakać po nich aż w końcu dogoniłem tego typa skacząc mu na plecy powodując jego upadek. Po chwili podbiegł do nas Mike.
- Złapałeś go po tak krótkim czasie. To będzie rekordowy czas. Dobra dawaj go tutaj- powiedział wyciągając kajdanki. Zakuł go w nie i ruszyliśmy do reszty. Nagle zauważyłem że celują w nas z pistoletu. Odskoczyłem na dźwięk strzału. Nie było gdzie się ukryć aby obmyślić plan. Dobra było jedno miejsce. Wskoczyłem do śmietnika na odpadki zmieszane- recykling musi być. Usłyszałem kolejny strzał, ktoś przeszedł obok śmietnika. Wyciągnąłem pistolet i go odblokowałem. Mimo wszystko to było na lekcjach samoobrony. Lekko odchyliłem klapę śmietnika. Obydwaj stali do mnie tyłem. Jeden strzał, celny strzał w kolano może mnie uratować lub zgubić.
Wycelowałem.
Nacisnąłem spust.
Trafiłem.
Drugi strzał.
Kolejne trafienie.
Podbiegłem do Mike'a żeby sprawdzić czy żyje. Zapomniałem o bardzo ważnej zasadzie. Nigdy nie odwracaj się do wroga plecami. Dostałem czymś w głowę. Jednak za słabo. Szybko przeturlałem się na bok aby uniknąć kolejnego uderzenia. Okazało się że rozkuli tego trzeciego. Ponownie padł strzał tylko tym razem to nie byłem ja. To Mike strzelił. Ale on się nie patyczkował. Zabił go. Na moich oczach. Mój oddech stał się nierówny. Kolana zaczęły się uginać. Podszedłem do dwójki którą sam załatwiłem. Nagle jeden miotnął mi chyba żwirkiem w oczy.
- Czkawka dwa kroki do tyłu!- krzyknął Mike. Szybko to zrobiłem.
- Lewa noga! Prawa ręka! Sierpowy! Kolano!- wykrzykiwał a ja to wykonywałem- W lewo! Wysoko nogą!-darł się dalej. A ja wykonywałem to bez żadnych ,, a po co?'' ,, Ale jak?''. Kiedy skończył wydawać mi polecenia podbiegł do mnie i kazał usiąść. Dalej nic nie pamiętam prócz jakiś przebłysków typu jazda samochodem, przebywanie na sorze, doktorzy.
~~~TIME SKIP~~~
- Świetnie się spisałeś! Jeszcze nigdy nie widziałem tak odważnego rekruta!- mówił Kacper, nasz blondyn który ma niezbyt miły zwyczaj krzyczenia kiedy się ekscytuje.Okazało się że tym trzech a raczej już tylko dwóch tworzyli dość dobrze zorganizowaną grupę przestępczą, i także że w tej uliczce były kamery dlatego wszyscy już wiedzieli jak wyglądała akcja i z tego co mi powiedzieli będzie to też w telewizji i na YouTube. Siedziałem w szpitalnym łóżku w piżamie w samochody. Miałem mroczki przed oczami ale i tak byłem w stanie dostrzec kto siedzi obok mnie i że mam ręce i głowę w bandażach.Teraz dopiero zdałem sobie sprawę z tego co zaszło. Mike zastrzelił człowieka bez skrupułów, czuję się teraz niezbyt bezpiecznie w jego towarzystwie.
-Hej. HEJ. Słyszysz mnie, młody?- zapytał się Kacper. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego że pstryka mi przed twarzą a ja nie reaguję.
- Tak.... słyszę- powiedziałem słabo.
- Chyba powinieneś odpocząć. Jutro też cię odwiedzę bo z tego co wiem będziesz tu jakiś tydzień, ale spokojnie będę do ciebie przychodzić- powiedział z uśmiechem po czym wstał i wyszedł. Ja w tym czasie położyłem się czując że robię się senny. Jednak z takiego stanu wyrwał mnie szloch. Odwróciłem głowę w stronę dźwięku. Jak przez mgłę zobaczyłem blond warkocz i błękitne oczy. Ostatkami sił ,których zauważyłem mam ostatnio mało, ścisnąłem dłoń Astrid.
- Czkawka...zrezygnuj z tej pracy. Proszę. Jak zobaczyłam twoją akcję na YouTube myślałam że zejdę ze strachu.A tak ogólnie jak się czujesz?- zapytała z wyczuwalnym niepokojem w głosie.
- Czuję się wyprany z sił,cały czas mam mroczki i widzę jak przez mgłę ale nic więcej mnie nie boli albo jeszcze nie wiem że mnie boli.- zaśmiałem się słabo. Spojrzałem po reszcie która się konsultowała. Po chwili Śledzik wyszedł z sali i wrócił z doktorem który od razu zaczął przyglądać się moim oczom.
- Nie dobrze. Masz jeszcze kawałki żwiru w oczach. Wyciągniemy je oczywiście ale niestety nie będziesz miał już aż tak dobrego wzroku. Będziesz nosić okulary. I radziłbym Ci zrezygnować z pracy w policji. Przepraszam że to mówię ale będziesz dla innych ciężarem. A jeżeli sam nie zrezygnujesz sam dopilnuje abyś już tam nie pracował. Nie odbierz tego jako groźbę, tylko jako troszczenie się o twoje zdrowie- zaczął mi coś wkraplać do oczu i świecić latarką- Proszę abyście wyszli.-
- Mogę zostać? Proszę- powiedziałam Astrid wciąż trzymając moją rękę.
- A kim pani jest dla niego?- zapytał
- Dziewczyną- odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Dobrze tylko proszę mnie nie rozpraszać. Jeden raz to zrobisz a idziesz za drzwi.-zagroził i wyprosił resztę.
~~TIME SKIP~~
Nawet bardzo nie pamiętam co się wtedy działo. Jestem pewny że albo zasnąłem albo podali mi środki odurzające lub nasenne. Jednak czujem się jakoś lepiej. Astrid i reszty już nie było. Spojrzałem na zegar wiszący nad telewizorem. 22:30. Nie dziwię się że ich tu nie ma, oni też chodzą do pracy. Ja mam zrezygnować z policji. Niby w sumie to sam tam nie poszedłem ale jakoś nie mogę się pogodzić że nie będę tam dłużej pracować. Ale wolę żeby Astrid nie musiała codziennie się zamartwiać czy wrócę. Decyzja podjęta. Jutro rezygnuje z taj roboty. Powiem Kacprowi żeby to przekazał Aspirantowi. Jak na razie to pójdę spać.Długo na to nie czekałem.
Witam moje Ziemniaczki! Napisałam ten rozdział i postaram się na pojutrze napisać kolejny. Wczoraj nie zdążyłam dokończyć ale spokojnie dzisiaj jest! Pytanko!!!! Wolicie abym pisała dialogi tak jak teraz czy jak robiłam to wcześniej? Proszę o odpowiedź w komentarzach!!
~~Myjcie łapki
CZYTASZ
Czkawka x Astrid- Razem Najlepiej
FanfictionKiedy grupa naszych bohaterów spóźnia się o jeden raz za dużo do szkoły zostają z niej wywaleni. Nie mają dokąd pójść jedyną opcją jest ucieczka, ale gdzie?Jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów? Co zrobią dalej aby zachować się przy życiu? J...